Blog: dycia183

« Powrót do listy wpisów
« Poprzedni wpis Następny wpis »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
dycia183
dycia183
2 miesiace po cc, czas na opis tego wydarzenia

Witajcie, musiały minąż aż 2 miesiace bym mogła podzielic sie z Wami opisem tego co towarzyszylo przyjsciu na swiat Oliwki. Wczesniej nie miałam siły i chciałam o tym jak najszybciej zapomniec, dzis jestem w stanie juz o tym pomyslec. 

Zaczeło sie, ze w nocy z 4 na 5 marca całą noc miałam mocne skurcze, 5 marca stawiłam sie do szpitala, ze skierowaniem na ginekologie na obserwacje przed cc zaplanowanym na 7 marca. Mój lekarz prowadzacy zbadał mnie i stwierdzil, ze wszystko pozamykane, ale widac ze juz do porodu bo byłam opuchnieta. Robili ktg, ale wychodzily slabe skurcze, a ja czulam sie jakby mialo mnie za chwile rozerwac. 6 marca popoludniu odszedl mi czop sluzowy, a skurcze byly coraz slabsze. 7 marca zgodnie z planem poszłam na poloznictwo prosto na stół operacyjny. O 9:45 wyciągnęli Malutką, była różowiutka, miała długie czarne włoski, podobna do męża. Pokazali na chwilke, pocałowałam te malutkie stópki i zabrali ją. Lekarz mi oznajmil, ze Mała waży 2400, ale jest zdrowa i ze byla owinieta 2 razy pępowiną wokół szyjki i raz wokół nóżki. Byłam przerazona jak to uslyszałam, ale stwierdziłam, ze pewnie zartuje. Po zszyciu polozyli mnie na sali a Małą zarali na noworodki. Lezałam tam od ok 10:15  i az do 19 nie wiedziałam co sie dzieje z moim dzieckiem, nie moglam sie ruszac, nie mowiac nic o chodzeniu, a nikt mi nic nie powiedział na temat Małej. Dopiero o 19 przyszła lekarka i powiedziala ze Mala jest w inkubatorze, bo nie trzyma ciepła. Na drugi dzien okazalo sie, ze ma zapalenie płuc. Ściagałam mleko co 2-3 godziny i nosiłam małej, w nocy również. Lekarze twierdzili, ze Mała ma problem z jedzeniem, ze sie krztusi, dławi i sinieje. Podejrzewali wade serca. Była na konsultacji u kardiologa, wozili ja karetka do innego miasta bo u nas nie ma takiego specjalisty, sama jezdzila z lekarzami, a ja zostałam na pooznictwie. Na szczescie wyszlo wszystko w porzadku. Codziennie płakałam, to był najgorszy okres w moim życiu, nie wiedziałam co sie dzieje z moim dzieckiem, lekarze nic nie chcieli mowic, a jesli juz mowili to kazdy co innego. Oparcie miałam głównie w rodzicach, mąż starał sie mi pomoc, ale jkaos tak mu to nie wychodzilo. Podejrzewali u Małej zarazenie paciorkowcem, sepse, ale wyszlo w badaniach ze jest w porzadku. 2 tygodnie Mała była na antybiotykach. Mijaly tygodnie a ja nie mogłam jej nawet przytulic. Pierwszy raz na rekach miałam ja dopiero po ok 2 tyg. Dopiero gdy pani ordynator wróciła z urlopu zajela sie Mała, zleciła wiecej badan, pozwolila przystawic Małą do piersi, a ta pieknie ssała i nie dusila sie nie szarzala, bylo ok. Wybłagałam ją, zeby dała mi ja na salę, najpierw na 2 godziny, potem na cały dzien a potem juz byla ze mna na sali na stale. Jesli chodzi o jedzenie z butli, co karmily ja polozne, dopiero pod koniec gapnełam sie, ze smoczek ktorym ja karmily mial 3 duze dziurki-oni zalewali ja tym mlekiem, a ona taka malutka nie nadarzała jesc. Według badan, wygladu, wagi Oliwka jest wczesniaczkiem, nie wiem jakim cudem, bo wiem kiedy miałam miesiaczke, poza tym robilam badanie z krwi beta hcg i wyszlo ze wszystko sie zgadza. wyszłysmy do domu po 3 tygodniach, czyli 26 marca. Tydzien bylo super, Malutka byla grzeczna, jadla i spała, az gdy skonczyla równe 4 tyg zaczely sie .... kolki! No i walczymy dalej, choc jest juz coraz lepiej :) 

Tym, które wytrwały do końca gratuluję i dziekuje :)

 

Dodam jeszcze, ze ginekolog powiedzial po wszystkiemu, ze naprawde byla tak poowijana pepowina i przy porodzie naturalnym mogłaby sie udusic, jakby nie zdarzyli zrobic cc. 

Komentarze

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mroweczka78

Przetrwałaś takie trudne chwile, że może być już tylko lepiej yes

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
picia83

Jestem pełna podziwu wytrwałości , to musiały być straszne chwile!! Ale dobrze że wszystko jest już dobrze .... a kolki,spokojnie wkoncu minąl ,do tego co przeżyłaś to nic

 

zdrówka dla małej!!!

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
maladiana27

Mam podobne odczucia...mój mały urodził się z wrodzonym zapaleniem płuc,o 4 rano odeszły mi wody,a mordowali mnie porodem naturalnym 17 godzin...nie sprawdzili na usg czy dziecko jest dobrze ułożone...a mały zrobił psikusa i się obrócił...Mało brakowało a wróciłabym do domu sama...Spędziliśmy w szpitalu 2 tygodnie,mały był karmiony pozajelitowo,dochodziłam go dokarmiać z czasem.Pamiętam jak płakałam gdy inne matki karmiły i przytulały swoje maleństwa...to był koszmar...nas straszyli że mały ma chore serduszko,podejrzewali niewykształcone jelito...Po antybiotyku dostał takiej wysypki że wyglądał jak muchomorek...Przez 2 dni nie mogłam się niczegoo nim dowiedziec,po cesarce jak tylko wyciagneli cewnik ruszyłam na poszukiwania mojego maleństwa...jako jedyna...leciały mi łzy z oczu ale szłam,mimo że bolało...nie zapomne tego do końca życia...i sposobu w jaki mnie potraktowano...''dlaczego pani płacze,''ciekawe czy jej by się nie cisnęła łezka do oka...Czeka nas jeszcze echo serca które już dawno mielibyśmy za sobą ale przez pomyłkę pielęgniarki jedziemy 24.05.Pozostaje tylko zapomnieć o wszystkim co złe i cieszyć się macierzyństwem:)Pozdrawiam i życzę zdrówka dla maleństwa:)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
marjah

Współczuję przeżyć , to straszne jak traktują kobiety i jak je informują o stanie ich dziecka.. 

Na szczęście już jest dobrze i z tego się cieszmy :)