update:

no i pierwsze wylanie gorącej herbaty na siebie mamy za sobą :/ moje dziecko ma dłuższe rączki i szybciej się porusza, niż myślałam. a ja mam mniejszy mózg, niż się spodziewałam :/

_____________

wczoraj odkryłam, ze Bączkowi wyrżnęła mu się szóstka chyba. prawie widać ją całą, skubany długo ukrywał swój nowy nabytek, bo w paszczę zajrzeć sobie nie da. ale jak mama robi z siebie idiotkę wywalając jęzor aż po korzonki, Marcin śmieje się z pełnym rozwarciem pokazując swoje stare i najświeższe uzębienie.

dziś Bączek pierwszy raz od ponad tygodnia zasnął bez wspomagania syropem uspokajająco-nasennym (bo AZS). nie powiem, trochę się łudziłam, że po tygodniu spania spokojnie, z jedną pobudką na stękanie i jedną, nad ranem, na mleko, taki spokojny sen mu zostanie. oczywiście złudzenia szybko się rozwiały, bo odkąd zasnął, w przeciągu półtorej godziny obudził się 5 razy, wiercił, marudził, dupkę wypinał. żal słuchać i patrzeć :(

no i zmiękłam, dałam mu ten syrop. i wszystko byłoby fajnie, gdyby nie wyrzuty sumienia... bo z jednej strony dałam, żeby nie męczył się tak całą noc, a z drugiej strony żebym i ja coś z tej nocy miała...

i dylemat teraz mam, bo syrop miałam podawać tydzień. tydzień minął, plamy na szyjce prawie zaleczone. ale dla odmiany pewnie zęby spać nie dają. i co kuźwa teraz?

chyba jutro zadzwonię do alergologa i zapytam, czy syrop można dłużej podawać... ehhh... dzieciak chyba po mnie problemy ze snem odziedziczył :/