Blog: halunia

« Powrót do listy wpisów
« Poprzedni wpis Następny wpis »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
halunia
halunia

2014-02-26 13:45

|

Komentarze: 5

Akcja- Poród

Więc w środe po południu pojechaliśmy do mamy, bóle wróciły alenie były zbyt regularne, aczkolwiek każdy zakręt to była masakra. W czwartek po 2 w nocy stwierdziłam że chyba już czas, no więc pojechaliśmy do szpitala. W szpitalu zbadali mocz, sprawdzili rozwarcie, i okazało sie ze nadal tylko 1cm. Moge zostac na noc, podadzą mi coś przeciw bólowegoale mama i S muszą jechać do domu. No to ja też do domu, przecierz sama nie będę siedziała. Wróciliśmy do domu, wziełam tabletke i położyłam się żeby spróbować się przespać. no coż, nie dało się,jak tylko zaczełam odlatywać, na nowo łapałmnie skurcz, żadna pozycja nie była wygodna, no więc udało mi się tylko podrzemać. Wziełam ciepłą kąpiel, delikatna ulga w bólu, a reszcze dnia spędziłam w bujanym fotelu, troszkę pomogło. S sie kimnął, i wstał o 17, no i czekaliśmy. Po północy stwierdziłam że dłużej już nie wytrzymam, potrzebowałam czegoś mocniejszego, no i co chwile biegałam do toalety, najchetniej bym z tamtąd nie wychodziła, no i pojechaliśmy.

1 nad ranem, w szpitalu po schodach na góre, a jak, będzie szybciej. Na sale, badanie moczu, wraca położna i mówi że potrzebuje więcej próbki bo infekcja. No kurwa, jaka infekcja, raptem z dnia na dzień, ale ok, damy rade. Badanie szyjki, jest 4cm, dali gas i do roboty, głównie łaziłam i opierałam sie o łóżko, a od gazu w głowie mi się kręciło. W końcu musiałam się położyć bo z bólu już chodzić nie mogłam. O 3 kolejne badanie, no i mamy 8cm, ja zadowolona, idzie szybko, to już nie długo. Kilka godzin póżniej kolejne badanie, i co się okazuje? Ledwie 8cm z kawalkiem, no kurwa. Mama powtarza że to już nie długo, a ja że w cale nie prawda. Mówią mi że o 10 przyjdzie do mnie lekarz,no i przyszedł, głównie na obchód,no szlag by mnie trafił. Co chwile któraś położna sie pytała czy chce epidural, albo morfine, no kurwa, przecierz znieczulenie jeszcze bardziej spowalnia akcje porodową, a ja już się męczę ładnych pare godzin. Podali mi endorfiny, założyli cewnik, i jakoś po 11 kolejne badanie, ledwie 9cm, no i zaczeły się skurcze parte, ja chce krzyczeć, a położna do mnie że mam gaz wciągać. A może ja chce sobie pokrzyczeć, co? Ta mi każe się położyć na boku, ja jej mówie że nie chce bo tak boli bardziej, a ona do mnie że jej tak będzie wygodniej mnie badac. To warknełam na nią że nie. Po za tym gaz daje jedynie to że mi sie głowa ciężka robi. Ze zmęczenia już przysypiam między bólami, i majacze coś do S i mamy, a oni nawet nie wiedzą o co cho. Przed 14 przyszła wielka pani doktor, zbadała mi szyjke (myślałam że sie z bólu posram za przeproszeniem, w porównaniu z bólami porodowymi to to pikuś był) no i mówi że rozwarcie 9cm, ale szyjka wygiętado tyłu, dziecko ma opuchniętą główke, w dodatku podwyższone CRP, temperatura, nic tylko cesarka. Pani doktor wytłumaczyła zagrożenia podczas zabiegu cc i że dopiero po 2 latach można rodzić naturalnie, no i dała papierki do podpisania. Podpisałam a mama do niej że chce ją na słówko, i już wiedziałam że takie zjeby jak dostała tamtego dnia, to pani doktor chyba nigdy w życiu nie słyszała od nikogo. 

No to jazda na sale, wbili kolejny wenflon na płyny, podali znieczulenie w plecy, oj jak mi się zrobiło fajnie. Zero skurczy, zero bólu, już tam na tym stole prawie zasypiałam tak mi było fajnie, ale się nie dałam. Założyli to gówienko od ciśnienia, no i słysze jak co chwile ta aparatura piszczy, i tylko widze jak numerki sie czerwone co chwile robią. Troche szarpania na boki, no i informacja że teraz poszarpie troche bardziej bo będą dzidzie wyciągać. Ok. No i chwile później usłyszałam najpiekniejszy dzwięk na świcie- płacz mojego nowo narodzonego dziecka. Aż mi łzy poleciały, mojemu S. również, i tylko czekaliśmy żeby ją zobaczyć. W końcu podali ją S. i powiedzieli że zaraz zabiorą na ważenie. S był taki zestresowany że aż poprosił mnie żebym im powiedziała żeby ją wzieli, bo on nie przyzwyczajony do takiego maleństwa. Zszyli mnie, i chirurg podchodzi na 'moją' strone zasłonki i mówi że coś tam było za nisko, i musieli ciąć niżej niż za zwyczaj, i w przyszłości tylko poród przez cc, bo zbyt duże ryzyko. Powiem szczerze, zrobiło mi sie strasznie przykro.

Z samego porodu to na tyle, sporo, ale cóż poradzić ;)

Komentarze

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
paola80

gratulacje:)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
paola80

moja corcia tez urodzona przez cc 14lutego tylko 3 lata temu:)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
olgad89

hehe fajne zdjecie :D gratulacje :)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
poprostuewa5
Gratuluje :) Śliczne Maleństwo :*