Blog: kajtusia987

« Powrót do listy wpisów
« Poprzedni wpis Następny wpis »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
kajtusia987
kajtusia987

prawie połowa macerzyńskiego za mna... jejku jak to będzie dalej, ale mam stresa, już sie tym martwie, już o tym myśle, gdy widze jak szybko mijają te dni, noce z dzieckiem, mała zaraz będzie mieć 6 mies. juz za kilka dni... to niesamowite, jak to zleciało!

nie wiem jeszcze, co zrobie, bierzemy kilka opcji pod uwagę, każda z opcji ma plusy i minusy, wiadomo, ale truchleje na sama myśl o jakiejś opiekunce, żlobku i rozstaniu z malutką, tak bardzo ja kocham i to spędzanie razem czasu, pomimo zmęczenia, trudów codzienności i pewnej rutyny kocham to co robie i biore pod uwage, że zostanę z nią jeszcze troche, tylko gdyby finanse na to pozwalaly...

jak na razie powinnam chyba cieszyć się każdym dniem, jakie pozostały :)

 

co jakiś czas przypominam sobie, jak córcia byla w brzuszku w tym właśnie okresie, równo rok temu, jeszcze taka maleńka, 10-12 tc - jak codziennie po kilka razy wisiałam nad WC, wymiotując, jak czekałam na pierwszy ruch, jak modliłam się każdego wieczoru, aby utrzymac te ciąże, biorac te wszystkie leki... wracam wspomnieniami do tego, pogoda byla calkiem podobna, słonecznie, ciepło, chodziłam na spacery, czytałam, próbowałam wystopować, zatrzymać się;

byłam na zwolnieniu z racji zagrożenia i samopoczucia (i stresu w robocie), najpierw bardzo nie chciałam iśc na zwolnienie, odmówiłam l4 lekarzowi, ale noc później dostałam takich boli podbrzusza, że pilnie kontaktowałam się z lekarzem prowadzącym ciąze, błagając go o to cholerne zwolnienie, aby uratowac ciąże, przepłakałam więc tym sposobem cały wrzesień, bo choć chciałam życ normalnie, to nie mogłam!

a planowałam że ciąża nie zmieni moich przyzwyczajen, w sensie aktywnosci zawodowej, a zmienilo sie wszystko...mialam mieć długo wyczekiany wyjazd słuzbowy za granicę, jako wyróznienie, a wszystko prysnęło, niby ciąża była planowana i po to przeciez z mężem jeździlismy po ginekologach po klinikach, by regulować poziom hormonów, ale jednak wstrzelilismy się w ,,goracym" okresie w mojej pracy,

ale już październik był miesiącem w którym zaprzyjaźnilam się z moja ciążą i nowym stylem życia, nowym stylem ubioru i w ogole Nową Mną  - w odstawke poszly kostiumy, szpilki, cale plany związane z ,,karierą", zaakaceptowałam swoje Nowe Życie, nowa rolę, żyjąc na suchych bułkach i coca-coli i tabletkach antywymiotnych, bo nic innego nie przyjmował mój orgaznizm, niestety... dzis kocham te zmiany, nie wyobrazam sobie zyc inaczej i za nic w świecie nie cofnęłabym czasu, nic bym nie zmieniła, teraz widze to z innej perspektywy :* i nawet biore pod uwagę pozostanie w domu z córką, ach jak dziecko wsyztsko zmienia! całe spojrzenie na Świat!

Komentarze

Brak komentarzy