Blog: kiddo1980

« Powrót do listy wpisów
« Poprzedni wpis Następny wpis »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
kiddo1980
kiddo1980

Do wpisu skłoniły mnie poszukiwania na temat odżywiania w ciąży ( artykuły, porady, książki, deklaracje kobiet ciężarnych bądź tych, które już rodziły, co do ich sposobu żywienia podczas rozwoju maluszka wewnątrz ich ciała) jak również fakt, że natykam się na posty kobiet, które biorą się za odchudzanie po ciąży ( prowadzę takie obserwacje badawcze już od 7 lat na jednym z większych forów związanych z dietami odchudzającymi).

Przeglądając posty z różnych forów dla mam ( głównie lata 2005-2011), włos mi się na głowie zjeżył. Dlaczego?

Zacznę od odżywiania w ciąży.

Wiele kobiet deklaruje, że tyją 20-30 kg w czasie ciąży!!! Moja mama również w 2/4 ciąż przytyła po 20 kg, ale ze szczęściem dla własnego zdrowia dość szybko schudła, teraz ma 55 lat i do tej pory jest bardzo szczupłą kobietą. Przed zajściem w pierwszą ciążę ( ze mną ;) ) z 86 kg / 172 cm wzrostu schudła do ok. 68 kg ( zabawne odwrócenie cyfr). Miała wtedy 21 lat. Bilans po 4 ciążach był taki, że ważyła latem 56 kg, zimą 62 kg ( wahania wynikały z faktu, iż mieliśmy na wsi dziadków i bardzo dużo pracy fizycznej, w której trzeba było pomagać latem, tak więc wszyscy latem byliśmy kilka kilogramów lżejsi a zimą piecuchowaliśmy się w mieście i nabieraliśmy te kilka kilogramów).

Moja siostra przytyła 11 kg ( 160 cm wzrostu, waga startowa 42 kg) i równie szybko te kilogramy gdzieś zniknęły ( po 3 mcach od porodu ważyła już tylko 45 kg, teraz maluch ma prawie 2,5 roku a ona swoje 42 kg... bez ćwiczeń, bez stosowania diety).

Pomyślałam sobie, że mam geny czysto po mamie, więc pewnie i ja przytyję 20 kg.

Zaczęłam więc nastawiać się psychicznie na ten fakt.

Ale jestem w 32 t.c. i jak na razie przytyłam 9 kg.

Zasługą tego stanu rzeczy są moje nawyki nie tylko żywieniowe sprzed ciąży, ale ostatnimi czasy również dieta niskoglikemiczna, której przestrzegam ściśle ze względu na nietolerancję glukozy- ostateczna diagnoza po dwóch próbach z podaniem gluzkozy 50g i 75g.

W II trymestrze, kiedy minęły mdłości, miałam szalony apetyt. Pozwalałam sobie na drożdżówkę 2-3 x w pierwszych 2 tyg., piekłam ciasta, które też próbowałam ( w ilościach małych, ale nie odmówiłam sobie radykalnie tak, jak to robiłam przez ostatnie 17 lat!), zdarzyła się  ćwiartka czekolady, nie odmówiłam mężowi, jak kupił cukierki czekoladowe- nie 10, ale 2-3 wsunęłam ( to były epizody, może 5 w przeciągu 10 tygodni, ale jak na moje zwyczaje i to, do czego przekonuję innych to była profanacja i mała hipokryzja ;] przyznaję). Do tych zmian doszły codziennie 2 bułki orkiszowe ( na I i II śniadanie).

Nie grymasiłam również, jak moja mama, innym razem teściowa- nałożyła mi na talerz schabowego. Dzielnie zjadłam, choć nie jadłam panierowanego kotleta również od 17 lat... ( mam 32 lata a wiek 15 lat był okresem, kiedy wykluczyłam ze swojego menu bezwzględnie ciasta i smażone pożywienie).

Tak więc 2 miesiące były rozluźnione i nieco odbiegały od moich dość radykalnych przekonań co do jedzenia niektórych grup produktów. Jednak w pewnym momencie zapaliła mi się lampka, przecież słodycze, drożdżówki to tłuszcze trans! Tak więc rakotwórcze produkty a ja mam w sobie dziecko! Jestem za nie odpowiedzialna.

Natychmiast postanowiłam przestać pozwalać sobie na tego typu przekąski. Wyprostowałam dietę, zostałam przy bułeczkach. Tyłam sobie mniej więcej po kilogramie na miesiąc.

Aż przyszła diagnostyka cukrzycowa, nietolerancja glukozy i nakaz pilnowania diety.

Wróciłam więc praktycznie do nawyków żywieniowych sprzed ciąży  Przy tej diecie od miesiąca nie przytyłam ani grama ( do lekarza chodzę na 15stą, tak więc jestem min. po 2 posiłkach, często po 3, sporej ilości wody, ale jak wiadomo różnie to się może rozkładać, dlatego mimo wszystko kontroluję wagę sama raz w miesiącu kilka dni przed wizytami rano na czczo i w samych majtaskach ;) ). Waga stoi w miejscu.

Czy jestem z tego dumna? Czy to cel mojego życia? Nieeeeeee!!!

Teraz obawiam się o zdrowie mojej córeczki ( ostatnie usg pokazały, że rośnie we mnie dziewczynka :))) ). Mam nadzieję, że fakt nieprzybierania na wadze nie wpłynie na jej zdrówko, wzrost i rozwój. Staram się, a właściwie inaczej się nie da na diecie niskoglikemicznej- dostarczać pełnowartościowe pożywienie uzupełniając je kwasami DHA i chelatami witamin dla mam. Najważniejsze, że nie tracę na wadze, myślę, że to już mogłoby być niepokojące i szkodliwe.

Summa summarum- nie wiadomo, czy jednak nie przytyję jeszcze. W końcu zostało mi całe 8 tyg. i wiele jeszcze może się zmienić. Maluszka waży ok.1550g. i badania jak do tej pory są bardzo pozytywne.

Był elaborat o rodzinie, o sobie a teraz to, do czego dążę...

Dlaczego kobiety tyją po 20-30 kg.

Są dwie grupy kobiet:

1. te, które niemal całą ciążę muszą leżeć. Muszą jeść, nie wydatkują energii i to jest zrozumiałe. Nikt nie powinien nawet pisnać złego słowa na ich temat. Myślę, że to nie wymaga komentarza.

2. Ale innym ciekawym zjawiskiem jest grupa zdrowych kobiet z ciążą niezagrożoną, funkcjonujących normalnie.

Te z kolei można podzielić na dwie grupy:

- chude- niejadki bądź wiecznie i obsesyjnie odchudzające się, które w ciąży nagle zaczynają jeść, często rekompensując sobie lata odmawiania pewnych produktów ( ja też sobie rekompensowałam, ale w niewielkich ilościach), ograniczania ilości spożywanych pokarmów;

- normalne, szczupłe ( umówmy się, że z prawidłową masą ciała), odżywiające się przeciętnie, ale niezbyt zdrowo, niezwracające uwagi na jakość pożywienia a jedynie na smak potraw ( czyli wsuwające pierogi, makarony, schabowego i czasem fast foody, słodycze).

Obie te podgrupy mają wspólny mianownik- ciąża wyzwoliła w nich usprawiedliwienie błędnego przekonania lansowanego w czasach zacofania, że "w ciąży należy jeść za dwoje".

O ile 30 lat temu takie jedzenie nie było toksyczne, nafaszerowane tablicą Mendelejewa, o tyle obecnie fast foody i słodycze są odpowiedzialne za zdrowie nie tylko nasze, ale i naszych dzieci.

Stąd czytałam niejednokrotnie na forach, że w ciąży kobiety wpierniczają FF ( umówmy się, że tak w skrócie będę nazywać fast foody) i tony cukru ( słodycze).

Biorąc pod uwagę nie tylko ilość pożywienia, ale jakość przede wszystkim ( zawartość sodu, tłuszczy trans i cukrów rafinowanych nie tylko pod postacią białego cukru, ale mnóstwa syropów: glukozowo- fruktozowego, kukurydzianego, kukurydziano- jakiegoś tam, słodu jęczmiennego, fruktozy, które występują na etykietach słodyczy, w składzie FF razem ze znanym nam białym cukrem buraczanym) wszystko stało się jasne.

Jedząc tak kaloryczne i niezdrowe rzeczy szkodzimy dziecku, a przy okazji fundujemy sobie conajmniej nadwagę i opinie, że wyglądamy jak "ciężarówka". A potem narzekania, że po ciąży zostały nam kilogramy, których nie możemy zgubić. Sory, ale to nie po ciąży zostają te kilogramy ( po, może nam zostać 3-5 kg, które są zaprogramowane i po ustabilizowaniu naszej gospodarki hormonalnej w okresie połogu, czasem ciut dłużej bo dopiero po okresie karmienia, można zrzucić tak samo jak każde inne), ale po daniu sobie upustu i dyspensy na wszystko, co najgorsze i niezdrowe.

Mam wrażenie, że po prostu niektórym kobietom wyłącza się zdrowy rozsądek i myślenie. Czasem to wątpliwa zasługa naszego partnera bądź otoczenia, które samo nam wciska cukiereczki i ciasteczka i wmawia, że w ciąży to są zachcianki.

To było może dość krytyczne, ale niestety- realne.

Tak więc same pracujemy na to, jak będziemy wyglądać w ciąży i ile pracy będziemy musiały wykonać po.

Życzę wszystkim kobietom, którym ten rozsądek się wyłączył, aby udało im się wrócić do formy i zamiast tracić energię na biadolenie, jak to ciąża je zrujnowała, wzięły się do roboty!

O tym będzie kolejny post.

Komentarze

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
ewa1986

nie kazda kobieta jest taka jak to opisujesz nie mozna podzielic nas na 4 grupy bo jest ich o wiele wiecej :)

nie zaznaczylas aspektu gdzie kobieta je dla dwojga a nie za dwoje

i nawet jesli przytyje niewiele tak jak ja to cialo juz nie jest takie samo po ciazy na pewno sie o tym przekonasz jak urodzisz i tez bedziesz tracila energie na biadolenie jak to brzydko wyglada Twoj brzuch lub Twoje piersi

nie kazdy ma geny tak dostosowane do porodu jak w Twojej rodzinie :)