4 stycznia myśleliśmy,że oskrzela szybko wyleczymy, ale się pomyliliśmy , jeszcze była jedna wyprawa do szpitala, co mnie przeraziło,że znowu tam coś nowego się przyczepi, ale nie było miejsc i w tym i w każdym w Warszawie,więc wróciliśmy do domu i kontrola lekarska co 2 dni.

Co się Majunia namęczyła to głowa mała

Na szczęście w nieszczęściu nasza pani dr zachorowała i musieliśmy szukać innego lekarza, który przyjedzie do nas, w końcu po kilkunastu tel.znalazłam pediatrę, 11 stycznia zmieniła nam leki i dzięki temu 17 stycznia po zapaleniu oskrzeli ani śladu.

Ale co,żeby nie było łatwo i przyjemnie to po oskrzelach wszystko nam się oczyszcza i odblokowuje, że teraz Maja ma taki katar,że bidulka nie raz płacze,że ma nosek zapchany, przy odciąganiu fridą krzyk, płacz, wykręcanie się....ale chyba już powoli łapie, że to jej pomaga i wczoraj już nie było takiego cyrku przy tym

I dalej męczymy się inhalacjami, do tego jeszcze ząbeczki, testy alergiczne - masakra.

Od 27 grudnia nasze wyjście z domu to tylko do lekarza....ale wreszcie w niedzielę mogłyśmy na troszkę na podwórko wyjść i naprawdę pomogło,  nic nie działa lepiej na katar jak powietrze, a że było słoneczko i tylko -4 stopnie i Maja nie miała temp. to nic nie stało  na przeszkodzie.

Mam nadzieję,że teraz będzie już tylko lepiej, bo juz dość tego chorowania!!!

Nie ma nic gorszego dla rodziców jak patrzenie jak dziecko się męczy przez choróbsko

Tak na marginesie dziewczyny z Warszawy - polecam naprawdę szczerze dr Beata Sikora-Miłowska konkretna babeczka. Na stronie www.znany lekarz same pozytywne opinie na jej temat.