Będzie w skrócie bo pijemy winko.

Marcelemu przebił się ósmy ząb, dolna prawa dwójeczka - z głupia sprawdziłam :D

Marceli właśnie dziś nauczył się raczkować - a jak się wystraszył jednej cioci, którą rzadko widuje ( przy okazji ciemne włosy, oczy, karnacja) to jak się skapł będąc u niej w prawie objęciach to tak szybko przyraczkował do mnie, że żałuję że nie nagrywał tego nikt.

Dzień pełensukcesów - Wigilia była pyszna, koń Mańkowi się podoba niesłychanie, wszystko spokojnie bez nerwów, nawet Marceli poszedł spać o 19tej jak nigdy. Mamy posprzątane i wyjebane jednym słowem mówiąc :P

Marceli zjadł karpika i zupę rybną z dużą ilością warzyw, nie kupowałam jednak łososia.

Powigilijna rundka Kadencją zaliczona, mgły jak trzy lata temu kiedy spędzaliśmy poWigilię nad Wisłą w Krakowie.

A przy składanych Farbenowych życzeniach łezka mi się zakręciła w oku.

Lubię te nasze spokojne Wigilie teraz w czwórkę :)

Migrencjowe Fotencje na dziś:

Koń wygląda jakby już miał dość - patrzy takim błagalnym wzrokiem - Zabierzcie mnie stąd!

Zdjęcie na którym Marcelek nie jest  w zupełności do siebie podobny ( nie lubi strasznie flesha) ale uchwyca jedno z pierwszych raczkowań ( do aparatu of course).

Nasza Kadencja i Farben w niej - podróże mgliste ze statywem ( choć to akurat z ręki)

To była wyjątkowa Wigilia... mogłabym napisać "jak co roku" - ale w tym jest wyjątkowsza.