Blog: migrena

« Powrót do listy wpisów
« Poprzedni wpis Następny wpis »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
migrena
migrena

2013-03-14 21:13

|

Komentarze: 2

13/03/13

Nostalgicznie ciche dni, ciche i pochmurne, doprowadzające do szału, potrzebne do namysłu. Stoję przy oknie, nic za nim się nie dzieje oprócz zawieji zimowej typowej dla środka stycznia. Uchylam rąbka żaluzji by dopatrzeć się niemożliwego cienia słońca - nic. To tak zwane przesilenia. Nic nowego, trza przetrwać, mogą się przydarzyć o każdej porze roku. U mnie nawet w zgodzie z naturą, wtedy, kiedy i u niej, to chyba solidarność jajników. Ale jeszcze mam męża i dziecko codowne. Nic straconego. Wciąż wszystko przede mną -  a pomarudzić czasem trzeba, byleby nie za dużo.
Skończyłam wreszcie Canavan, Grocholę, ciche dni do czegoś zobowiązują, np do tego że jak nie masz się do kogo odezwać bo powietrze ścięte jak skwaśniała śmietana w kapuśniaku, to chociaż książka nie stresuje, że poświęcasz jej czas.  Grochola mnie rozbawiła, podobało mi się ostatnie opowiadanie o tym jak to facet nie lubi kobiet. Choć linearne, to przyjemne, śmiałam się - dobrze mi to zrobiło. Siegnęłam teraz po Coelho ( nie mam siły na wybitną literaturę, choć zakupiłam jej ostatnio sporo) Zwycięsca jest sam - pasuje mi do obecnych trudnych oddechowo dni. Pasuje mi na ten czas.

Gdyby to tylko moje skrywanie się pod pokrywą ziemską.. ale i znajomi mojego serca na zakrętach. Ściska mnie, że dobrzy ludzie zamiast być, muszą walczyć o to by być na jakiejś stopie naturalnej harmonii. Ale to kwestia życia, ono każdego doświadcza. Wierzę w to.  Im też kiedyś przyjdzie wiosna na przeciw. Wierzę w to jeszcze bardziej.

Wpis ten jest emocjonalnym  wzniesieniem się. Potrzebowałam dnia wczorajszego do tego by zrozumieć, że nadal wierzę, że nadal potrzebuję autorytetów moralnych, że nadal jestem tym kim byłam.  Cieszę się z Franciszka, na oczach moich i Marclego wydarzyła się historia.. która była nam bardzo potrzebna. Bardzo potrzebowałam tego błogsławieńśtwa od Papieża Jezuity, uczynić znak krzyża na czole syna. Było mnie stać na to by się wzruszyć, było mnie stać by w zaciszu własnego domu poczuć w sobie, że nadal wierzę. I dziękuję, że mamy Franciszka, za jego postawą.. to niesamowite, ale czuję prawdziwe pobudki, że Kościół zwróci się ku temu czemu powinien. Wierzę we Franciszka. Twórzmy historię.

Jak bardzo boję się o świat. Niestety czas typowego przesilenia z zamiecią śnieżną w tle zobowiązuje do rozważań w sprawach "wyższych". Wydawać by się mogło, że nie zależnych od nas. Zastanowienie się może, ale nie musi wiele kosztować.. mam wrażenie, że mnie kosztuje. Boję się, i takie chwile jak ta wczorajsza chociaż odrobinę dodaje mi kurażu, że jeszcze coś się może zmienić, że nie dążymy do jądra ciemności. A mam nieodparte wrażenie, że tak jest.. że coraz bliżej nam do złego. Bez ogródek. Do wojny. Być może to głupie. Wiele z nas nie interesuje się w rzeczy samej polityką światową, wiele z nas nawet nie odpala tv, nie zagląda na portale z newsami. Ale mnie świat przeraża. Nawet nie mówię tu o kwetiach Koreańskich. Ale o tym co dzieje się na codzień wokół nas. Ludzi szmat, pracy brak. Medycyna, ludzi wciąż więcej i więcej.. a każdego szkoda, każdego żal. A to tylko Polska - Polska spod znaku kryzysu. Niegdyś wybuchłaby epidemia, połowę ludności by wytłukła, teraz syreny wyją na akcje matek przeciw szczepionkom. Niegdyś wojny, ludzie na skraju człowieczeństwa. Teraz jedyny problem to to czy podatek zapłacony, jaką ustawę śmieciową zawierdzą w naszej gminie, czy co jutro na obiad. Zawsze możesz osbie kupić POMYSŁ NA. Boję sie o przyszłość Marcelego, pragnę by żył w świecie, gdzie jedynym problemem był drożejący gaz czy prąd. Zresztą nie dziwię się, że drożeje. Jest nas miliardy, skąd kurde czerpać tyle energii?! Wierzę w to, że będziemy żyć w szczęśliwości, wierzę w to, że będziemy wierzyć, nie tylko wtedy kiedy złe czasy, ale i teraz. Zbyt wiele ludzi odwraca się od religii bo nie modna. Modne teraz to są makarony w oknach, betonowe bloki w pokoju gościnnym. To są takie moje przemyślenia. Mam mocno deprechowy czas. Ale wiem, że i on jest mi potrzebny do tego by rozejrzeć się za czymś "ponad". Potrzebowałam tego przebłysku jakim jest Franciszek. Religia jest jednym z fundamentów.

 

Mój mały Marcelek chodzi, sprawia mi tym ogromną radość matczyną. Kocham ICH. To są moje przebłyski słońca na mapie pochmurnego nieba. Choć z Farbenem cichosza, to walczę o głośne śmiechy, by były... byśmy żyli.

 

Komentarze

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
tofinka

Franciszek również przynosi mi nadzieję.

Tak . Kościół dziś niemodny. Mało tego - przeciętny Polak nawet nie wie, ze codziennie miliony chrześcijan jest prześladowanych. Media antyklerykalne zacierają rączki, bo lemingi idą za nimi i odchodzą od kościoła. Ba, nawet od celebracji niedzieli. Wolą siedzieć w centach handlowych..Naprawdę próżność ludzka, gonitwa za piniądzem, za byciem na topie..cholernie mnie drażnią....

Miło wiedzieć, że na tym forum są ludzie, którzy mają oczy szeroko otwarte na to co się dzieje i potrafią na trzeźwo na to spojrzeć