Blog: migrena
« Powrót do listy wpisówObiecałam, że kiedyś o tym napiszę. O tym, czyli dokładniej o szpitalu w którym wydałam na świat mojego Drugorodnego.
Szpital na peryferiach jak to określił Farben, który był świadkiem kilku dziwnych scen z pielęgniarskiego życia i mnie jako pacjentki.
Szpital na stronie internetowej podał informacje, że oddział noworodkowy, położniczy, blok porodowy jest odnowiony, sale dwuosobowe z łazienkami. Rzeczywistość - odmalowane ściany, łazienka jedna na cały oddział bez ogrzewania ( cieszyłam się, że ten styczeń bardziej wiosną pachniał niźli skuty miał być lodem), w tym dwa prysznice, z czego ogrzewanie działało tylko w jednym. Blok porodowy przypominał mi kostnicę, a sprzęt który mnie otaczał przerażał swoim wyglądem i wyobrażeniami o tym do czego to służy.. Wszystko przypominało późny PRL wraz z personelem, który naprawdę nadałby się do Chorych doktorów. Żałuję, że nie zrobiłam paniom zdjęć, były naprawdę wybitne jednostki. Jedna stylizowała się na Merlin Monroe, miała po trzydziestce i chyba naprawdę spała w wielkich wałkach na swoich blond włosach, bo były idealnie ułożone, makijaż i głos - normalne jaja. Kolejna pani to specyficzna czarnowłosa pachnąca papierosami piękność swojej młodości, lat około 50, przeglądała się w każdej możliwej powierzchni, mówiła z wyrachowaniem, niczym pani profesor z arystokratycznego domu - i choć narzekała na nią moja sąsiadka z pokoju to ja do niej w zasadzie nie mam żalu, poświęciła 20 minut by znaleźć i wkuć się bezboleśnie w moją żyłę tak by nie zostawić po sobie śladu, podawała przeciwbólowe kiedy poprosiłam, choć musiało się to łączyć z jej wędrówkami na inne oddziały. Starsza położna z zezem, która straszyła i wydawało się, że rzucała dziećmi, Mniej więcej damska wersja Quasimodo, która okazała się lekiem na moje boleści laktacyjne. Pani Piękna i zadbana, która jak potem się dowiedziałam pracuje na Intensywnej Terapii na UJASTKu, bardzo niemiła dla mojej sąsiadki i dla tej czarnej wyrachowanej pielęgniarki, dla mnie niesamowicie ciepła i rozmowna, cierpliwa. Była też pani, która wyglądała jak pan, nie uśmiechała się, parzyła na świat przez zaciśnięte zęby, rywalizowała z drugą położną (plotkarą), nie wiem jak może pracować z dziećmi skoro jest taka oziębła.. nie wiem czy nawet to lubi ? Była też taka hanyska, trafiła mi się na pierwszą dobę, wesoła babeczka, malutkie to a śmieszne i wygadane, lubiłam jej słuchać, taka inna gwara zawsze przykuwa uwagę. Pań było naprawdę mnóstwo, byłam tam pięć dni a mam wrażenie, że nie poznałam wszystkich. Więcej personelu jak pacjentek :P Co prawda na każdy dyżur przypadały dwie panie, ale i tak nie nadążałam za nowymi twarzami. Najlepsze były te panie, które tak podobne do siebie wywoływały u mnie stan zamyślenia - czy ta pani to ta, czy może inna. Było takich ze trzy minimum, czarne o krótkich włosach, wysokie, około czterdziechy.
Oprócz wesołego personelu, wesołe sytuacje, kiedy dostajesz telefon ( oczywiście rodem z PRLu) na półeczkę i możesz dzwonić do noworodków żeby przynieśli Ci dziecko, lub mleczko dla dziecka. Oczywiście mowa o mamach po cc. A że w tym szpitalu cc ze wskazaniem to 80% porodów!!! To panie nie miały innego zajęcia tylko latać do nas jak w hotelu boy'e. Od nowego roku do momentu kiedy ja rodziłam w szpitalu urodziło się 9 dzieci, statystyka średnio jedno koma coś na dzień. Więc można się było poczuć bardzo wyjątkowo, kiedy na całym odziale byłyśmy tylko trzy mamy w pierwszych moich dobach. Żarcie okropne, nieprzyjemnie się robiło kiedy na to się spoglądało spode łba.. czy to może bardziej to jedzenie na mnie tak patrzyło?! Ale nie narzekajmy, w szpitalu przecież to norma. Ważne, że samo nie chodziło ;)
Zdecydowanie nie do pobicia były sytuacje, kiedy leżałam zaraz po zabiegu i słyszę z dyżurki ( bo miałam salę tuż obok dyżurki i na szczęście tuż obok niedogrzewanego wc), że nie ma już przeciwbólowych, że nie ma też na ginekologii - dziwnie się poczułam mając świadomość, że być może jak przestanie mi działać ketonal kolejnego mogę nie dostać. Najgorzej było przy weekendzie, kiedy sąsiadka dostała paracetamol z własnych zasobów pielęgniarek, bo nie było leków na stanie! Wydaje się, że niemożliwe - a jednak.
Nie spotkałam się powiem Wam szczerze jeszcze z taką rywalizacją wśród personelu, na szczęście każda z pań była dla mnie bardzo miła, i pomagała, i szczerze Wam powiem, że na wszystkie moje kryzysy które przychodziły ( przede wszystkim laktacyjne) przypadała mi cud położna z noworodków, która leczyła moje rany. Wiem, że miałam szczęście. I szczęście do tych, które podawały przeciwbólowe w pierwszych dobach, bo koleżance już takie miłe się nie trafiały. Być może też, ża sama była mocno opryskliwa dla nich (?).
Są też bardzo pozytywne standarty przyjęte przez szpital, takie jak to, że zaraz po zabiegu cc może być przy Tobie mąż/partner, że zaraz jak tylko zbadają dzieciątko to przynoszą je i pomagają przystawić jesli tylko chcesz. Że w pierwszych dwóch dobach dopóki się nie uruchomisz jak należy, dziecko zabierają jeśli wyrażasz taką chęć na noc, czy nawet na dzień żebyś mogła odpocząć, ja pozwalałam zabrać Antosia w nocy, i cieszę się teraz że miałam taką możliwość, bo to była jedna jedyna okazja by choć trochę zregenerować siły, czy pokonać ten ból w samotności.. wiem też, że nie byłam wymagającą mama, bo moje dziecko miało jedynie rumień na początku i pieluszkowy odczyn, ale Oilatu i maść robiona pomogły, a problemów z karmieniem większych nie miałam, bo Antek ssał półtorej godziny od porodu już moje piersi. Jedynie co płakałam przy nawale, że nie wiem czy się najada :P Śmialy się wtedy ze mnie położne i żartowały, że płącze a jej dziecko najlepiej na oddziale przybywa na wadze. Uważam też, że pięć dni to bardzo dobry czas na to by wyjsć ze szpitala z dzieckiem po cc. Naprawdę doszłam do siebie, i nie wiem czy to zasługa tego jak mnie zszyli, czy tego, ze w trzeciej dobie odkleili opatrunek i pozwolili się już kąpać a rana oddychała, ale wróciłam do domu prawie jak dzierlatka. Po Marcelim miesiąc ledwo się ruszałam! Miałam też to szczęście, że operował mnie ordynator i najlepsza lekarka na oddziale, kiedy był ich obchód zawsze mogłam liczyć na ciepłe słowo i uśmiech z ich strony. Generalnie uważam, że naprawdę miałam szczęście do ludzi - jak to ja powtarzam, że najlepsze co mnie spotyka to właśnie ludzie.
Powiem Wam, że pierwszy raz miałam ochotę kupić im wór kawy i dać, byłam wdzięczna temu miejscu za to jak przywitał mnie i Antka.
Komentarze
2014-01-21 20:33
Miło to czytać! Skopiuj na stronę z opiniami o szpitalach Fundacji Rodzić Po Ludzku, myślę że niejedna brzuszkowa mama skorzysta :)
PS. Zdjęcie maluśkiego Antka na szpitalnym łóżku przecudne!
2014-01-21 20:44
Po pierwsze - budyniowy słoń w kolrze ekri na długo pozaostanie w mej pamięci ..
Po drugie - na tym zdjęciu przypominasz mi w jakimś stopniu moją mamę - nie wiem czemu, al etak jest
Nie będe poraz kolejny pisać, ze gdybys wydałą ksiazke ze swoimi wpisami, to bym ją kupiła, bo to oczywiste i wiem, ze nie ja jedna:)
Fajnie, że ludzie bywają dobrzy..Mi się takie miłe panie nie trafiły (poza położną, która super poprowadziła poród, po wszystkim poklepała mnie i gdy zapytałam czy moge założyc majtki odpowiedziała, ż eja moge wszystko, nawet moge wziąc dzieciakpod pache i iśc robić w polu haha).. Niestety, gdy Staś mocno płakał i nie wiedziałm co robić, poółożna na odziale mi powiedziała: To Pani dziecko, musi Pani wiedzieć co robić..wrrr Ale niesty w tym szpitalu poródów było dużo i szło wszystko taśmowo, fajniej by było tak własnie kameralnie, nawet z tym PRLem w tle i lekka doza "dawnego" krzywego humoru
2014-01-21 21:09
2014-01-21 21:14
2014-01-21 21:15
2014-01-21 22:20
Migreno super opis :)
Telefon zajebiaszczy :D
Najważniejsze, że opiekę miałaś dobrą i samopoczucie dobre. Najgorsze co może spotakć mamitkę to wredna pielęgniarka.
2014-01-21 22:25
Zawsze jak Cie czytam to mi szkoda, że juz koniec :) Czyli jednak mimo tak małej ilosci porodów miałas wspołokatorke ;)
2014-01-21 22:47
Mistrzostwo świata Migrenko :) czytałam 2 razy.. dziękuję za ten opis... świetnie napisane i zazdroszczę tych jakże miłych wspomnień szpitalnych, ja mam "odrobinę" inne... ;D :*** dla Was :***
Kategorie pytań
-
Antykoncepcja
-
Bezpłodność
-
Choroby i zdrowie
-
Ciuszki dla bobasa
-
Dieta karmiącej mamy
-
Dieta niemowlęcia
-
Dieta przyszłej mamy
-
Edukacja i wychowanie
-
Ginekologia
-
Gry i zabawy
-
Higiena i pielęgnacja
-
Laktacja i karmienie
-
Moda i Uroda
-
Nianie, opiekunki
-
Niemowlęta
-
Noworodki
-
Objawy ciąży
-
Poronienie
-
Poród i Połóg
-
Pozostałe
-
Prawo
-
Prawo i ciąża
-
Przebieg ciąży
-
Rozwój dziecka
-
Sport i Ćwiczenia
-
Sport i ćwiczenia dla mamy
-
Sprzedam
-
Szpitale, lekarze, położne
-
Uwagi i opinie
-
Zabawki i akcesoria
-
Zakupy
-
Zdrowie w ciąży
Pytania o ciąże
- 1 tydzień ciąży
- 2 tydzień ciąży
- 3 tydzień ciąży
- 4 tydzień ciąży
- 5 tydzień ciąży
- 6 tydzień ciąży
- 7 tydzień ciąży
- 8 tydzień ciąży
- 9 tydzień ciąży
- 10 tydzień ciąży
- 11 tydzień ciąży
- 12 tydzień ciąży
- 13 tydzień ciąży
- 14 tydzień ciąży
- 15 tydzień ciąży
- 16 tydzień ciąży
- 17 tydzień ciąży
- 18 tydzień ciąży
- 19 tydzień ciąży
- 20 tydzień ciąży
- 21 tydzień ciąży
- 22 tydzień ciąży
- 23 tydzień ciąży
- 24 tydzień ciąży
- 25 tydzień ciąży
- 26 tydzień ciąży
- 27 tydzień ciąży
- 28 tydzień ciąży
- 29 tydzień ciąży
- 30 tydzień ciąży
- 31 tydzień ciąży
- 32 tydzień ciąży
- 33 tydzień ciąży
- 34 tydzień ciąży
- 35 tydzień ciąży
- 36 tydzień ciąży
- 37 tydzień ciąży
- 38 tydzień ciąży
- 39 tydzień ciąży
- 40 tydzień ciąży