Blog: migrena

« Powrót do listy wpisów
« Poprzedni wpis Następny wpis »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
migrena
migrena

2014-07-09 20:22

|

Komentarze: 6

Tydzień.

Nie obejrzałam się porządnie za siebie, a przez ramię uciekł mi tydzień. Intensywny.

Właśnie siedzę sobie i myślę.. za oknem chlupie, obija się o dachy i pluszcze w rynnach deszcz.  Mój facet jedzie już po ciepłej Austrii w kierunku Italii, kilka godzin różnicy, co nas znów dzieli.

Ciężko żyć bez faceta, swojego mężczyzny życia, takiego jedynego, tego co serce wybrało i trzyma w sobie, rozpierając i rozsadzając tym samym samego siebie kiedy tęskni... serce czy mózg.. wiem na pewno, że przelewa się ze mnie, praktycznie tonę w tęsknocie. Morza. Oceany. Cały zeszły tydzień byłam bez mojego uzupełnienia, moje życie zamrło tchnąc wszystko w tę tęsknotę i pragnienie by już wrócił. Weekend na Węgrzech to nie było pocieszenie.. moje życie na czas kiedy wyjeżdża zamyka się w codzienności i wieczorach - samotnych - wyprawach do głębi siebie. Walk o przetrwanie. Ćwiczenia, intensywne spacery, bieganie. Na przestrzeni tygodnia spadłam na wadze 2,5 kg, wiem, że to nieszczególnie dużo, ale za to czuję siłę i giętkość mięśni, 4cm na minusie w pasie. Dziś leje po treningu nie pozostaje mi nic innego jak coś zrobić ze sobą. Miałam włączyć tv i obejrzeć film z Goslingiem ( uwielbiam go za Drivera). Porzuciałm ten pomysł na rzecz czterdziestki, zapomnianej. Brak czasu i pomysłów na piśmiennicze żale, ale gdzieś znalazł się w moim sercu kawalątek miejsca na tęsknotę i za tym by pisać.. więc jestem, piszę, myślę ile tego jest w mojej głowie o czym chciałabym napisać.. 

Jestem po tabletce 72h, bo mąż akurat wybrał moment zjazdu do domu na dni płodne. Mówcie i piszcie co chcecie. Ja trzeciego dzieciątka nie pragnę na chilę obecną kiedy ledwo wiążę koniec z końcem, samą miłością dziecka nie nakarmię. Tak więc nadzieją moją jest by tabletka działała i powstrzymała owulację. Nie chcę za miesiąc widzieć dwóch kresek.

Antoni już całkiem fajnie siedzi, ale nie ma tego dobrego co było dawniej, ma dwa zęby i wymaga ciągłego zabawiania i szeleszczących przedmiotów. Nadal nie sypia w nocy. A wczoraj skończył 6 miesięcy. Przejdę więc o stopień wyżej jeśli chodzi o smoczki i smoczki do butelek, zaserwuję mu kleik do mleka ( już na pepti 2, którego nie trawi gorzej jak jedynki), je sobie moje marchewki i pietruszki z ogródka. Na jesień mam nadzieję, że jeszcze będzie miał smak na dynię jak dotychczas bo też rośnie, rośnie.Oprócz tego mam coraz częściej wrażenie, że woła mama, wiem że to totalna głupota jak na ten czas, ale czasem jakies współgłoski mu się wyrwą z małej buzi. Oczy ciągle brążowieją, jest naprawdę śliczny.

Marceli za każdym razem przeżywa wyjazd Tarty, codziennie rano go szuka pod kocem, ten tydzień był naprawdę okrutny.. "gdzie jest tatuś?" "nie ma tatusia" "kogoś brakuje.. - kogo? - tatusia" bolesne dla cierpiącej z tęsknoty migreny..gada jak najęty i przejęty. Mówi jak ma na imię, fajnie brzmi kiedy pytam jak ma na nazwisko, ile ma lat. Ale nazwisko najbardziej mnie rozwala. Jest przemądrzały, wszędzie się wspina i zaczął nawet otwierać bramę na most, mimo, że są tam trzy zabezpieczenia antymarcelowe. Wychodzi na pole i rządzi gospodarką. W domu jest nie do zniesienia. Ale chodziaż zaczął normalnie jeść zupy, w postaci naturalnej nie rozdrobnionej widelcem. Uf. Na bazie u Farbena już się zadomowił, lata i rozporządza wszystkimi.. Oczy dookoła głowy to za mało żeby go ogarnąć.

Nie podoba mi się, że tak leje i leje... zaraz pewnie zaczną panikować.

 

Wywołałam ostatnio zdjęcia, jeden wielki format, dla wyrównania szans - Antoni w identycznym wieku 28 dni jak Maniuś z główką w górze. I co sie okazuje po pierwsze, że już nigdzie nie idzie dostać takiej samej ramy jak mamy to Mankowe zdjęcie, a po drugie, że sama to sobie co najwyżej popatrzę na gołą ścianę i poczekam jak Farben wróći, bez niego to nawet dziury w ścianie na kołka nie umiem zrobić...

 

Moja ulubiona Magnumka.

Jak każdy kierowca na stnie musi mieć czajnik.

Nasze życie.. pakowanie.

Skala - jaki Maniuś jest malutki..

Komentarze

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
migrena

Ćwiczyłam cały tydzień, trening skalpel na zmianę z killerem, oprócz tego spacer raz biegałam, ciągle kontroluję mięśnie nawet podczas chodzenia, weszło mi to w nawyk. Przez cały dzień ciągle jem, ale po dwa kęsy trzy, ciagle jestem "najedzona", dużo piję, nie jadam ziemniaków, chleba, nie słodzę ( to w sumie od pół roku), bardzo dużo daje mi ćwiczenie i nie jedzenie po 18tej.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
pauli29

Podziwiam Cię, sama w domu, z dwójką dzieci i jeszcze masz siłę i czas na treningi. Ja mam jedno i większości mam chłopa do pomocy i jest ciężko. Chylę czoła.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
arletka1991

Też Cię podziwiam i współczuję wam takiego życia w rozjazdach, szczególnie teraz, kiedy dzieci są takie malutkie i tak się intensywnie zmieniają :(

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
migrena

To nie jest tak do końca, że jestem sama ze wszystkim, nie raz pisałam że mam przeogromną pomoc Teścia, z którym mieszkam. Opiekuje mi się Marcelem, rano na gospodarce pooprowadza Mańka, mam czas an to by spokojnie ugotować obiad, zupkę Antosiowi czy umyć podłogę. Dzięki Teściowi mogę wieczorem kiedy pousypiają wyjść z domu na spacer, czy na spokojne samotne zakupy bez udziału mojego Ulubieńca starszego. To jest znacząca pomoc, którą odczuwam, i wiem że jak teraz Teść pojedzie na dwa tygodnie nad morze to dostanę baty od młodzieży ;) zobaczymy jak wtedy pójdą mi treningi. Wtedy możemy dyskutować o tym, czy warto czy nie podziwiać :))

Dziękuję Wasm z całego serca, że gdzieś tam z nami jesteście i słowo wsparcia rzuciacie.