Blog: migrena

« Powrót do listy wpisów
« Poprzedni wpis Następny wpis »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
migrena
migrena

Jutro urodziny mojego małżonka, jedynego, wspaniałego, za którym tęsknie włócząc się przez dni tygodnia sama. Między krzykami i wrzaskami, między Marcelowym "na górę" a między długie i donośne "aaa" Antoniego. Bycie jedyną dla dwójki małych chłopców tak się ma, że trzeba się potęgować, być na tu i teraz dla dwojga. sztuką jest uśpić jedno, gdy drugiemu w to nie graj. Sztuką jest karmić jednego gdy oboje głodni. Sztuką okazuje się być  sobą i zaznać chwili spokoju. Nie wspominając o rozmowach telefonicznych. Czy Internecie oczywiście. Sztuką jest nauczyć się przytulac oboje na raz...

Jestem mamą o mężu w trasie, więc słomianą wdową prawie można by rzec.  Jestem więc w ciężkiej poniedziałkowej depresji i sprzątaniu po łikendzie, we wtorkowym stłumieniu wszelkiego chciejsctwa i w beznadziei i nicnieróbstwie, w środowej nadziei, że to już środa i niby bliżej końca, w czwartkowej niecierpliwości i oczekiwaniach, gdzie jest i czy zjedzie na piątek, planach, czwartkowych sprzątaniach, w piątkowym oczekiwaniu, w piątkowym rozgardiaszu, w piątkowej radości. I jak ja, tak za mną idą moje dzieci, które ojca swojego ubóstwiają, nawet taki malutki człowieczek jakim jest Antoś.. nawet on każdy dzień za dniem przeżywa. Nawet nie wiem, kiedy w takich realiach, otoczkach każdego dnia mija kolejny miesiąc.

Postanowiłam napisać więcej, bo kilka okazji jest. Jutro urodziny Farbena, o których pamiętam, z okazji których kupiłam Soplicę śliwkową, a jutro przygotuję tort jogurtowy z malinami, taki jak mi zasmakował ostatnio na weselu. Jest fajnie, bo z okazji tego, że mąż mój ma rodzinę, dzieci i żonę łikend w łikend jest w domu, nie to co koledzy z firmy. A jutro liczę na jakąś ludzką porę, jakieś małe świętowanko.. może zamkniemy sezon pod altanką..

Doszłam wczoraj do wniosku, że Antoś wreszcie dorósł do 3 zęba ( naprwdę długo na niego czekałam) i do tego by pięknie i  z uśmiechem klaskać na kosi kosi łapci ( tak wracam na nowo do archetypów wychowawczych). Pełza elegancko, kręci się wkoło własnej osi na wszelkie możliwe sposoby, zbiera dupkę do raczkowania.. No i niestety, ale nie chce zostawać sam ani na chwilę, kwestie spania też znacznie się pogorszyły, w nocy nadal się budzi 3-4 razy, w dzień za to z dwóch drzemek po średnio 1,5 -2 h zrobiła się jedna 40 minut :/ jest to pewnie też wina tego, że spędzam czas z Marcekiem w domu, bo za oknem nieszczególnie przyjemnie... a Marcelek, cóż, żywioł, nie do ogarnięcia - generalnie mała kudłata apokalipsa.

Z okazji tego, że Farben jest 2 dni w tygodniu średnio w domu, to utrwalam co się da.. co możliwe do utrwalenia. Więc męczę moejgo styranego EOSa, jak się okazuje osa jest na wykończeniu :/ może kiedyś dorobi się mąż nowego body dla mnie i w zasadzie dla siebie, bo wszystko co uwiecznione, to przede wszystkim dla niego, by żaden dzień nie umknął. Bo każdego dnia taka malizna jedna z drugą poznają coś nowego, nabywają nowej umiejętności.. każdego dnia tęsknią.

Ja aktualnie wagę utrzymuję na jednym poziomie, pojawiła się trudność w możliwości ćwiczeń, robię 20 minut dziennie, zamist 40, i to jak mi pozwolą... kochane moje. Wieczorem Marcel odkąd wróciliśmy z wesela, ma fobię i już przed 21 włazi do naszego wyra wcześniej drąc się i szukając mnie :/. Nie mam gdzie ćwiczyć, szlag mnie trafia...dietę nadal utrzymuję. raz widzę efekty a raz nie. Zależy czy to poniedziałek czy piątek ;)

 

Smutno jest być samotną mamą.. albo bardziej.. osamotnioną na te kilka dni w tygodniu. Sprostać ich wymaganiom... naprawdę lubię dzieci, ale nie w takim zagęszczeniu i nie w tak absorbujący sposób, i nie w tak głośny... załatwienie ich podstawowych potrzeb to już jest jakaś filozofia, ale zadbanie o to by każde doznało ciepła matczynej skóry i oddechu na karku przy przytulaniu to coś więcej niż tylko matczyna praca.. to miłość i poświecenie.

I POTRZEBA!

Ciągle trudno uwierzyć, że jedno dziecko sprawiało mi problemy, dziś z dwójką robię więcej jak niegdyś z jednym. I mimo ogólnie wyglądającego z zewnątrz chaosu, to nawet znośnie jakoś się ogarniamy, wychodzimy po prostu pół godziny dłużej z domu, kąpiemy się wylewając i rozchlapując po prostu dwa razy większą ilość wody z wanny, pierzemy tylko dwa razy więcej, gotujemy tylko na dwa różne sposoby, Włączamy znów halaśliwe migające zabawki,, dziadostwa jest po prsotu dwa razy wiecej. Spędzam pięcset razy więcej czasu razem, ja oni i łyżka od zupy. Deserek dzielimy na pół, jedna łyżka dla mniejszego druga dla większego, schemat szantażu matczynego ten sam  "jedz bo Ci Antoś zje" i " jedz bo Ci Maniuś zje". Dwa razy więcej czasoprzestrzeni na rozmowy, bo jednemu trzeba tłumaczyć i urozmaicać że świat to w ogóle taka przestrzeń że coś się dzieje ( np. włącznik od światła i żarówka), a drugiemu bo mu się jadaczka nie zamyka i trzeba każde słowo po nim jeszcze powtórzyć, żeby wiedział, że dobrze zrozumiałam ( do cholery). Więc można rzec - nie nudzisz się kobieto - ależ oczywiście, że nudzę!!! Nie codziennie jest sterta prania, obiady dwa i desery do zrobienia... zawsze są dzieci, ale z nimi też idzie się wynudzić.. zwłaszcza jak pogody za oknem brak. Siedzimy na dywanie i żadne z nas nie wie już co dalej ze sobą począć.. a tu dopiero 14, wszystko w domu zrobione... nawet jeszcze przez chwilę nie będą głodni... oszaleć idzie...

 

Nigdy nie dogodzisz...

 

 

Kocham moje dzieci i męża. Są piękni. To jet pewne. Na pewno.

 

To był ostatni wpis z serii z trójką na przedzie. Nie wierzę.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Komentarze

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
honia2

Jak Ty pięknie to wszystko opisujesz. To tylko (albo i aż) Twoja codzienność a jednak każde słowo, każde zdanie zachęca do czytania dalej i dalej. Nagle jest kropka, ostatnia i człowiek zastanawia się dlaczego już koniec i chce więcej. Zasłużenie Twój blog znajduje się w polecanych:)!

 

P.S. Jak wspaniale jest czytać tak poprawnie napisane wypowiedzi. Brak jakichkolwiek błędów- podziwiam, choć to powinno być tak oczywiste :)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
maja1983
1oo lat dla meza Migrenko... !!
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
migrena

Honia2 dziękuję, poszło jak zawsze samo od siebie, dawno nie miałam ochoty pisać... a błędów jest trochę ;) ale nie będę ich już poprawiać. Dzięki, za miłe słowa, to budujące dla mnie bardzo :))))

Maja, jak zawsze nas dostrzegasz, dzięki! Właśnie piję kawę, a potem będę robić tort z moimi rozkosznymi pomocnikami. Może mi biszkopt nie opadnie od akompaniamentu krzyków i wrzasku ;)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
martulka665

Kocham Twojego bloga, uwielbiam Cie czytać ;) Pozdrawiam