Wreszcie odebraliśmy obrączki :)))

Takie chcieliśmy, tak zaplanowaliśmy i takie mamy. Na kościelny będą nasze wymarzone z bursztynem, a te będą mega urocze, sentymentalne i zostaną na zawsze w sercu.

Rano byłam w lab na teście obciążenia glukozą. O wyniki się nie martwię, jestem pewna, ze wyjdą dobre, bo mierzyłam sobie sama nie raz i trzymam formę :) Dostałam 75g rozpuszczone w ciepłej wodzie, taka mega przesłodzona herbatko-lemoniada. Przemiła pani pielęgniarka wkropiła mi cytrynę i jakoś przełknęłam. Trochę zemdliło, ale mam blisko do domu od szpitala, więc po 15 min leżałam sobie z niesmakiem na kanapie, a luby mnie rozśmieszał zdjęciami z wiocha.pl.

Po 2h poszliśmy ponownie oddać krew i skoczyliśmy na miasto. Wreszcie byłam w banku, wpłaciłam kaskę i od razu skoczyliśmy po obrączki :)

Na obiad były rozgotowane pyzy z torebki, ale po tych spacerach już mnie brzuch ciągnął, więc poszliśmy na łatwiznę.

Od jutra będę chodzić pilnować Damiana. Mam lęki i obawy, ale pociesza mnie myśl, że dzieciak jest grzeczny przy mnie i radzę sobie z nim świetnie, gdy tylko ciotka zniknie z horyzontu. Zaproponowała mi zapłatę, nie będę z niej zdzierać, powiedzmy 50% stawki, coś niecoś ustalimy, bo siedzenie z nim może być koszmarem i muszę choć na leki uspokajające zarobić :D

jeśli będę codziennie chodzić na 5h to powiedzmy 50zł tygodniowo mi wystarczy. Zawsze będzie na zakupy lub dla dziecka na pieluchy :)

Jestem pełna optymizmu, zupełnie jak nie ja:P ah, czyżby to miłość i ciąża mnie uskrzydlała? przeszło1,5 roku razem a ja się czuję jakbym go tydz temu poznała :)