Blog: onomatopeja

« Powrót do listy wpisów
« Poprzedni wpis Następny wpis »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
onomatopeja
onomatopeja

2017-10-19 05:27

|

Komentarze: 0

Koniec końców


Po powrocie ze szpitala 9 pazdziernika w domu bylam tydzien. Wrocilam do swoich obowiazkow, ale juz w szpitalu nie wiedzialam jak sobie ze wszystkim poradze, bo mialam silne bole plecow od kregoslupa. W domu ruszylam ze sprzataniem, opieka nad dziecmi. Raz bylo lepiej, raz gorzej, ale juz nie potrzebowalam tak czesto masazu plecow. Nie byly to typowe przepowiadajace, ktore tak bardzo meczyly mnie przed i w szpitalu. Nie umialam chwilki ustac. Musialam siadac i to nie na dlugo. Czasami jak sobie pomyslalam, ze bede musiala zejsc z 1 pietra na parter, od mamy do siebie, to chcialo mi sie plakac. Bardzo meczylam sie koncowka. Nie mialam sily. Ostatnio nawet mama sie zlitowala nade mna, bo mowilam jej, ze musze wracac sprzatac. Przyszla z siostrami i kazda z nich w czyms mnie wyreczyla. Bylo mi to wtedy potrzebne. Wtedy kazdy kopniak nie sprawial juz tyle przyjemnosci, co bolu. Mialam wrazenie jakby ktos robil mi siniaki. Pewnego razu poczulam, ze brzuch mi opadl. Dziecko ruszalo raczkami bardzo nisko. W koncu troszke przeszlo. Przypominam, ze dostalam instrukcje od pani ordynator patologii, ze mam wrocic najwczesniej po skonczonym 38tygodniu. Wtedy sprobujemy wywolac naturalnie. Ahaaa... Bylam zdziwiona, bo do tego czasu wiedzialam, ze bedzie cesarka. Kazdy lekarz tak mowil. Ale cieszylam sie w sumie nie wiem czemu ;) mialam umowiona wizyte u ginekologa na 24.10 z wynikami badan. Mielismy czas. Planowalismy wyjazd na badania, na spokojnie. Wspolczulam juz lekarzowi tego, ze nadal bedzie musial brac za nas odpowiedzialnosc, bo na ostatniej wizycie mowil "jakby pania wypuscili jeszcze ze szpitala NIE DAJ BOŻE..." i dal wtedy zlecenia na swieze badania.

Poniedziałek 16.10.2017
Bylam w domu, dzieci spaly. Przyjechal tata z jakimis deskami. Mama z siostra pomagaly mu to rozladowac z dostawczego. Bartek popoludniu szedl do pracy. Mial wrocic miedzy 19, a 21. Troszke mi sie nudzilo, wiec poszlam na zewnatrz, pogadalam z rodzina. Bylo mi glupio, ze nie mam jak im pomoc. Siostra poprosila, zebym zaniosla dwa paliki do ktorych zaczepiaja kozy, do chlewa. Schylilam sie po to i wtedy poczulam skurcz bardzo nisko. Podsmiewalam sie do mamy, ze moze jednak im pomoge to sie cos ruszy. Ale nie pozwolili mi nic zrobic. W koncu poszlam do domu.
Wczesniej tego dnia bylam w sklepie oddac butelki, ktore sie uzbieraly i spotkalam kolezanke ktorej dawno nie widzialam. Powiedziala, ze myslala, ze ja juz po wszystkim jestem i pochwalila sie tez, ze jest w ciazy. Dodala, ze brzuch mi nie opadl jeszcze. Co nie bylo obiektywne, bo wlasnie opadl dzien wczesniej. Ruchy dziecka czulam w polowie brzucha, a na spacerze w ten sam dzien poczulam jakbym glowke dziecka miala miedzy nogami. Nie umialam isc.

Komentarze

Brak komentarzy