Zaczne od tego,że od sierpnia staram się o dzidzie i w dalszym ciągu nic.Teraz w listopadzie byłam już pewna,że jestem w ciąży.Po "działaniu" w dni płodne strasznie rozbolało mnie podbrzusze.I tak bolało przez dwa tygodnie do dnia przypuszczalnej miesiączki.Raz prawy jajnik,raz lewy,a czasem całe podbrzusze.Brałam no-spe,ale w ogóle nie pomagała.Raz miałam dziwną wydzieline,tak jakby przezroczysto-brązową galaretkę,której nigdy dotąd nie miałam,a póżniej,tydzień przed okresem dużo obfitego białego śluzu,który też nigdy nie występował na kilka dni przed @.Przez ten czas kilka razy zakręciło mi się w głowie,straciłam apetyt i całkowicie odtrąciło mnie od kawy,którą tak uwielbiałam.No więc byłam pewna,że w końcu się udało,chociaż było dla mnie to dziwne,żebym tak odrazu miała tak jakby "objawy" ciąży,a więc zrobiłam test w dniu spodziewanej miesiączki no i wyszedł negatywny.Zdziwiło mnie to,ale pomyślałam,że jeszcze nic straconego,że może jeszcze za wcześnie.I tak czekałam z dnia na dzień,żeby tylko @ się nie pojawiła.I co?I 5 dni się spóżniała i w końcu przyszła.=( A więc miałam urojoną ciąże.Super.pomyślałam,jak nic zwariowałam.No i w sumie miałam dołka i to takiego dużego.Teraz już mi przeszło,bo za nie długo można znowu się starać,ale ja już odpuszczam,a przynajmniej wmawiam sobie,że odpuszczam,bo wiem,że jak się o tym myśli to nie wychodzi.Tylko,że to tak łatwo powiedzieć...A najlepsze w tym wszystkim jest to,że nadal mam nadzieję,że jednak jestem,pomimo tego,że test wyszedł negatywny i okres dostałam...Zdziwiła mnie właśnie @,bo trwała krótko.Pięć dni,a zawsze miałam 9 dniową.I właśnie zaczeły mnie boleć piersi,które też nigdy nie bolały i co chwile robię siusiu już tak od trzech tygodni.A po zatym jedna moja koleżanka przez pierwszy mięsiąc miała okres,druga przez trzy miesiące,a trzeciej testy ciągle wychodziły negatywne,a była w ciąży.I jak tu nie zwariować???No,ale nic w końcu pójde do ginekologa i wszystko się wyjaśni.