« Powrót Następne pytanie »

2010-11-29 09:27

|

Poród i Połóg

poród z zaskoczenia?

No więc jest śnieżyca i spełniają się powoli czarne myśli o porodzie. Myślę, że niejedna mama na finiszu ma takie myśli jak ja. Mój mąż jechał dziś do pracy dwie godziny. Załóżmy najgorszą opcję. Zaczyna się poród. "Szczęściary" z nas i czujemy dopiero parte. Mąż na drugim końcu świata. Jest śnieżyca. Komórki tracą zasięg. Poród zaczyna się na dobre i jesteśmy w domu same. Co robić??

Zakładamy też, że zwijamy się z bólu i nie jesteśmy w stanie pójść po sąsiada.

W sumie kiedyś kobiety rodziły same w domu i jakoś sobie radziły... No właśnie... jak?

Odpowiedzi

Jako, ze rodzilam juz kilka razy... tak tez porod nie jest dla mnie jakas tajemna niewiadoma... pewno bym sobie poradzila.

W sumie moj drugi porod byl dosc zaskakujacy... bo zaczal sie niespodziewanie... (choc plus taki, ze na kontroli w szpitalu)...

o godz. 16-ej (3 cm rozwarcie) gwaltownym odejsciem wod plodowych. Od razu zaczely sie skurcze... i o 16-20, podczas badania usg, w sali gdzie lekarka mnie badala (nie na porodowce) wyskoczyla moja corcia...

Nikt sie nie spodziewal, ze wlasnie urodze... porod z nagla.

Bylabym w domu... nie zdarzylabym nigdzie. Przypadek, ze bylam w szpitalu.

No właśnie. Zdarzyć się może choć prawdopodobieństwo niewielkie. W razie co to jak się przygotować? Nagromadzić jakieś ręczniki? Co z pępowiną? Kiedy najbardziej się krwawi? Już jak łożysko wyjdzie?

"Zosia, ale Ty piszesz scenariusz filmu czy zastanawiasz się jak będzie w twoim przypadku... :)
Chyba nie wiele było takich-o ile w ogóle były- które urodziły w dwie godziny bez żadnych symptomów przepowiadających..."

@tera... moj pierwszy porod trwal 2,5 godz. od pierwszego skurczu... do szpitala dojechalam z 8 cm rozwarciem, 50 min. pozniej trzymalam core.

drugi porod (opis wyzej w mojej poprzedniej wypowiedzi) trwal krocej niz pol godziny... bez zadnych symptomow przepowiadajacych. Polozna i lekarka byly zaskoczone.

trzeci porod trwal... od pierwszego skurczu do konca... cale 40 minut...

Nigdy nie rodzilam (nie mam tu na mysli tylko fazy parcia, a caly ten czas liczac od pierwszego skurczu)... dluzej niz te 2,5 godz.

Przy czym... przy pierwszym porodzie bole mialam takie, jakbym miala cos z jelitami i zanim sie skapnelam, ze to to... to latalam do ubikacji robic wiadomo co... a ze nie szlo to tanczylam taniec brzucha, zeby ruszyc jelita...
Jak sie zjawilam w szpitalu... to juz wiadomo... koncoweczka...

Takze ja wlasnie naleze do kobiet, ktore pierwsza faze... odczuwaja tak, jakby jej nie bylo...

E tam, czemu by komórki miały stracić zasięg? Dzwonisz po pogotowie i już :). Poza tym ja kiedy zaczynałam rodzić byłam jeszcze w takim stanie, że na bidę sama bym dojechała do szpitala, więc na pewno dasz radę wezwać jakąś pomoc.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
tera

lamandragora, więc Tobie tylko pozazdrościć porodów...