Blog: samanta1991

« Powrót do listy wpisów
« Poprzedni wpis Następny wpis »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
samanta1991
samanta1991

Moje problemy z karmieniem piersią zaczęły sie już w szpitalu zaraz po urodzeniu synka. Dodam że jestem 2 miesiące po porodzie i nadal sie mnie trzymają sad

Początki karmienia wcale nie były takie proste i kolorowe jak to sobie myślałam jeszcze w ciąży... I przekonałam się o tym już pierwszego dnia po narodzinach Igorka. Pierwszym takim moim niby problemem było przystawienie synka do cyca (ze względu na cesarskie cięcie nie było to zbyt łatwe mimo pomocy położnej). Mały jednak dobrze się przystawił, umiał nawet ssać... jednak dopiero wtedy po kilku karmieniach zaczęła się katorga... Brodawki. Mimo iż maluszek dobrze ssał brodawki miałam straszne. Zaczynając od głębokich, krwawiących ran po ból piersi. Każda mama która spotkała się z tym wszystkim wie co to za ból gdy przystawiasz swego smyka do poranionych, krwawiących piersi byle tylko maluszek sie najadł i nie ubył na wadze (dla mnie to było najważniejsze i mimo okropnego bólu i cierpienia starałam się jak mogłam by synuś zjadł chociaż troszkę). Każde przystawienie Igorka do cycabyło dla mnie udręką, miałam ochotę przestać karmić... Każde jego zassanie powodowało tak ogromny ból, że stopami dosłownie rwałam prześcieradło. Ale maści i nakładki po jakimś czasie zdziałały cuda. Chciałam karmić, wiedziałam że to najlepsze co mogę dać synkowi... Jednak po wyjściu ze szpitala zaczęły się kolejne problemy. I kolejnym takim problemem był chwilowy kryzys z produkcją mleczka indecision byłam zła, rozżalona, płakałam że jestem złą matką, że nie potrafię wykarmić synka crying Nie wiedziałam wtedy że to jeszcze bardziej hamuje laktację... Wtedy z pomocą przyszedł mój mąż. Dziękuje Ci kochanie za te słowa otuchy, za pomoc przy maleństwu, że poprostu Byłeś przy mnie heart

Naprawdę kochane mamy - warto mieć kogoś bliskiego, kochającego, kogoś kto może pomóc Nam w tych turdnych dla Nas początkach... U mnie takim kimś okazał się Grzegorz. Wspierał, całował, przytulał, zajmował się synkiem gdy ja miałam tzw "baby blues"... 

Ale dałam radę laugh przetrwałam. Pokarm wrócił gdy się uspokoiłam. Powiedziałam sobie wtedy że dam radę, że przecież nawet te kilka kropel dla mego synka jest bezcenne... Wygrałam wtedy z bólem brodawek i przejściowym trudem  z laktacją. Ale okazało się że to nie koniec moich problemów frown synek zaczął się źle przystawiać, nie zjadał wszystkiego z piersi... Ściągałam pokarm i znowu wróciły te nieszczęsne brodawki sad Przestałam karmić piersią i błędem który wykonałam (i którego ogromnie teraz żałuje) było sięgnięcie po.... butelkę no karmiłam synka swoim mleczkiem ale z butli. Nie dawałam rady znosić tego samego bólu. I wtedy przegrałam crying zaczęły się problemy z zastojami, zatkanymi kanalikami mlecznymi (problem ten został mi do dziś)...

Drogie mamy nie sięgajcie po butelkę w chwilach załamania, słabości... nie warto. Synek odzwyczaił się od cyca i do dnia dzisiejszego jest na butli. Chociaż dodam że od czasu do czasu podaję mu cycusia laugh chociażby dlatego żeby czuł moją bliskość, mój zapach... Żeby wiedział, że nadal jestem jego mamusią i że bardzo go kocham heart

Dziś mija 2 miesiące i 9 dni od porodu a ja nadal mam mleczko w piersiach, synek się najada, rośnie jak na drożdżach (waży ponad 5kg he he cheeky) i co najważniejsze nie zapomniał że to ja jestem jego mamą smiley

Mimo tych wszystkich trudności - niektóre są nadal (zastoje, ból i kłucie w piersiach, popękane i bolesne brodawki...) daje radę i jestem z tego dumna laugh

A WIĘC MAMY NIE PODDAWAJCIE SIĘ cheeky

Komentarze

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
8karo8

dziecko karmione butelką nie zapomni ,ze jestes jego mamą. Twoją bliskość i zapach może czuć w inny sposób, mozecie sie przytulać chociażby. Ja tez przetrwałam chwile z bólem brodawek i kłuciem w piersiach, przetrwałam juz  dwa zapalenia w ciągu pierwszego miesiąca, nawały i zastoje. Ale mimo wszystko czekam z utęsknieniem do chwili kiedy będe mogła małego przestawić na butlę, bo karmienie piersią nie jest dla mnie niczym fajnym. Powiedziałam sobie ze chcę karmić max 3 miesiące i nie mam zamairu męczyc się dłuzej. A na mm tez mozna wychowac zdrowego malucha. Dla Ciebie mimo wszystko powodzenia ;)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
psikusekxxx

Ja po 2 miesiącach przeszłam na mm, moje dziecko jest i tak moim cycusiem :D Tylko przy mnie uśnie, uspokoi się. A nie karmię piersią :)  Jest zdrowiutki i piękniutki ;) Trzymaj się kochana :) :*

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
milka88

"Chociaż dodam że od czasu do czasu podaję mu cycusia laugh chociażby dlatego żeby czuł moją bliskość, mój zapach... Żeby wiedział, że nadal jestem jego mamusią i że bardzo go kocham heart" - taaa nie wiedzialam ze dziecko na butelce zapomina kto jest jego mama i czuje się niekochane....

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
verrerie
Nigdy nie karmilam piersia, ale nie czuje sie z tym zle. Mojemu dziecku nigdy milosci i czulosci nie brakowalo. Mysle, ze karmienie piersia to nie jest cos najwazniejszego. Najwazniejsza jest kochajaca, radosna, szczesliwa mama, ktora ma sile i energie do bycia z maluszkiem, zabawy i pieszczot. Sa tu z pewnoscia mamusie, ktore nie daly rady karmic i zrezygnowaly. Czasem tak jest lepiej niz cierpiec i plakac, zalamywac sie i popadac w depresje. Dzielna z ciebie dziewczynka, ale nie kazdy ma tyle sily :) buziaki!