hmmm moze ja tez wam opisze jak u mnie to sie zaczelo:)

wiec tak:

dnia 21 po wizycie lekarskiej skierowano mnie juz na sale porodowa w celu podania oksytocyny na wywolanie porodu juz po 10 minutach zaczol mi strasznie twardniec brzuch plus lekkie bole podbrzusza...

z godzinki na godzine stawaly sie coraz silniejsze ....

az nagle zrobily sie regularne co 1minute:) cala zadowolona ze juz sie  zaczelo :) kroplowka splynela  i skurcze zniknely .... troszke smutna wrocilam na patologie lecz z mala nadzieja poniewaz rozwarcie zrobilo sie na 3,5cm:)

polozylam sie spac:) bylo mi dane spac tylko 3 godiny gdyz skurcze poworcily byly nie regularne ale bolesne okropnie... takze wytrzymalam do rana:) o 6 rano budzili nas na badanie tetna dzieciatka  i juz skierowano mnie na kozetke by zbadac rozwarcie a tam juz 5cm:) zadowolona wrocilam na sale:) zdrzemlam sie chwilke a lada moment wizyta lekarska i znow badanie:) wchodze a lekarz od razu szyjka zgladzona rozwarcie 7cm idziemy na gore:)

bedac u gory bez podania jakich kolwiek lekow  rozchodzilam sobie rozwarcie do 10cm:) i moment i juz byly parte .... bolalo okropnie bole parte trwaly 30 minut narzeczony poprostu nie oceniony tak jak polozna pomogli mi urodzic:) a o 12:30 moja kruszyna byla juz na swiecie z waga 4,100 i dluga na 59cm:)  niestety nie udalo sie bez rozciecia krocza ... coz lepsze to niz rozerwanie :) a teraz mala ma tydzien jest boska i spokojna:) kochamy ja najmocniej na swiecie:)

Sam porod trwal 2 godzinki 

a bole znow cale dwa dni ...

ale warto bylo dla dzieciatka:)