Blog: szara89

« Powrót do listy wpisów
« Poprzedni wpis
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
szara89
szara89

Na temat szczepień tyle opinii co rodziców. Jedni szczepią na wszystko łącznie z tym na co jeszcze nie wymyślono szczepień inni tylko na to co trzeba a jedni nie szczepiliby wcale. No i stało się dziś gdy mój maluch ma kilka dni powyżej 2ch miesięcy dostał swoją pierwszą szczepionkę (mieszkamy w szkocji stąd różnica w kalendarzu szczepień) przeciwko krztuścowi, błonicy, tężcowi, Hib oraz pneumokokom i doustnie przeciw rotawirusom - taki mają system.

W tym miejscu chciałabym serdecznie podziękować wszystkim moim koleżankom (mimo, że żadna nie ma tu konta) które również są matkami i szczepiły swoje dzieci, za to, że ja twardo stąpająca po ziemi osoba jadąc na szczepienie czułam się jakbym jechała uciąć mu żywcem  nogi a po wszystkim zostało mu pół godziny życia. "Tyle szczepień naraz? Matka kolegi od Janka z dziada pradziada z siódmej wody po kisielu od Hanki, której siostra miała brata to syn dostał naraz tyle szczepień organizm nie wytrzymał i trrrup." "Szczepienie pierwsze w 2 miesiącu życia? Dziewczyno on nie da rady, on już ma tak słaby organizm, że go to wykończy". "Ja tam nie jestem za szczepionkami, wiesz córka Gieni tej od Franka to dobra dziewczynka była, rozwijała się dobrze i zdrowo pojechali na szczepienie i wiesz autyzm po szczepieniu jak się patrzy teraz do specjalnej szkoły łazi". "O szczepienie. Wiesz po szczepieniu to on się zmieni a wogóle to będzie miał dużo dziwnych reakcji. Nawet jak pierwsze zczepienie zniesie dobrze to wiesz drugie i trzecie będzie tylko gorzej. Gorączka, wymioty i biegunki mówie ci nie dasz rady". "Rotawirusy? Mój miał takie zatwardzenia po rotawirusach że go niczym nie umiałam leczyć a mimo to tracił na wadze". Dziękuję, jesteście super, krzepiące.

Oczywiście, która matka nie martwi się kiedy jej bobas ma być zaszczepiony? Która nie myśli o możliwych powikłaniach? Której nie boli razem z dzieckiem a zdarza się, że niektóre razem z dzieckiem płaczą. Jest mi go żal, cholernie żal a moment w którym piguła wbiła mu igłę zrył moją psychikę... moje biedactwo :( W zasadzie to tak zakręconej piguły z pediatrą to ja nigdzie nie widziałam :| Przyszliśmy do gabinetu szczepionki już leżały na ladzie przygotowane. W międzyczasie zaciął się jej komputer i miała problem z ponownym włączeniem a pediatra tyłkiem prawie zrzucił przygotowane szczepionki. Po długim zastanowieniu czy mój syn nazywa się Maksymilian czy Maks bo trzeba coś wpisać do karty szczepień więc pomogłam mu chyba odkryć Amerykę tłumacząc, że Maks jest krótszą formą Maksymiliana (obydwa imiona występujące w Szkocji) zaczęło się badanie i dalsza walka z komputerem i kiedy minęło przeszło 40 minut pojęto się szczepienia go. Zapytałam czy szczepionka nie powinna spędzić poza lodówka max 30 minut bo potem się nie nadaje do użytku a przynajmniej tak czytałam, ale się nie znam usłyszałam, że to prawda i zabrali się do szczepienia mojego synka tą szczepionką która poza lodówką spędziła już dobrych kilkadziesiąt minut. Myślałam, że wyjdę z gabinetu spokojniejsza a wręcz przeciwnie po tym całym cyrku z koleżankami (ponowne pozdrowienia:)) i tym bajecznym duetem chciałam się po prostu jak najszybciej znaleść w domu z małym.

Co za ulga, że szczepionki nie towarzyszą dziecku zbyt często, ponieważ po takich jazdach po każdej wizycie schizowałabym się czy skutkiem efektu ubocznego mój mały nie nawiązuje właśnie kontaktu z istotami pozaziemskimi lub nie odbiera jakiś podejrzanych fal radiowych :) Narazie idę tylko poobserwować małego czy nie zaczynają wyrastać mu czułki na główce bo nie małe różki już na niej ma :)

 

Komentarze

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
shabby
xD Podpisuję się dwoma rękami hehe. I również pozdrawiam koleżanki ;)