Blog: szara89

« Powrót do listy wpisów
« Poprzedni wpis Następny wpis »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
szara89
szara89

Powiem tak... Szczerze i jasno, że kocham swojego męża. Przekocham go, nie wierzyłam, że można kogoś tak bardzo kochać i szanować jak ja jego. Jest przedobrym człowiekiem. Wiem doskonale jak bardzo on również kocha mnie, jest dobrze między nami, daje mi wszystko co może mi dać, ale czy ja do ku*wy muszę zostać ze WSZYSTKIM sama?

Końcówka ciąży a wyniki jak się posypały tak końca nie widać. Zaliczone 2 przeprowadzi do 2ch różnych krajów w ciągu roku z czego ta już w mojej zaawansowanej ciąży. Tutaj co prawda opieka jest duuużo lepsza niż w tej cholernej chorej Norwegii (ona tam nie istnieje), ale tutaj też wszystko zaczęło się sypać. Do szpitala jeżdzę sama, gdyby tylko chciał z pracy mógłby się pourywać jak chce (działalność artystyczna, samozatrudnienie), siedzę w tej poczekalni i na badaniach zawsze sama i jest mi z tego powodu całkiem przykro, że nie ma do kogo nawet pyska otworzyć do tego dochodzą nerwy czy się dogadam bo nie ukrywam, że Szkocki Angielski do najpiękniejszych nie należy i potem analizuje 700 razy czy wszystko dobrze zrozumiałam czy czegoś nie przekręciłam a tak gdyby był ze mną byłabym spokojniejsza bo co 2 pary uszu i mordek to nie jedna.

Obowiązki domowe... ooo tu sie zaczyna choć w jego wypadku się kończy. Nie oczekuję od niego wiele, minimum pomocy z minimalnego minimum. Po prostu, żeby wyniósł śmieci, pomógł mi zamiatać i myć podłogi, ponieważ ja z powodu nadciśnienia średnio sobie z tym radzę oraz żeby odkładał po sobie rzeczy na miejsce. Wypiłeś kawę? Odłóż chociaż tą pierd*loną szklankę do zlewu. Sprawa wygląda tak, że śmieci wynoszą się same na wychodowanych nibynóżkach a jak ja chcę tego uniknąć lub zaczyna śmierdzieć to wynoszę sama, lub zużywam więcej worków zapełnianych tylko do połowy, żeby nie były takie ciężkie. Podłogi nie daję rady zamieść nie mówiąc o dźwiganiu wiadra z wodą tak więc zamiatam na raty, ale co z tego, jeżeli w innej części mieszkania walają się śmieci których ja nie dam rady zmieść i roznoszą się po mieszkaniu? W wynoszeniu szklanek i naczyń zużytych przez niego mam wprawę jak szkoleni kelnerzy niedługo będę układać sobie rzeżby z tych naczyń na rękach... jeżeli dam radę udźwignąć. Sprzątanie po sobie - wczoraj golił głowę... w zlewie. Ostatnio się dziwiłam dlaczego zlew się tak szybko zatyka teraz już przynajmniej wiem. Ale żeby nie było mi przykro w zlewie również mamy jeża... z jego włosów nie sprzątnietych a jego brat bliźniak panoszy się w naszym łóżku, ponieważ mojemu lubemu nawet głowy nie chce się ogarnać z resztek zgolonych włosków.

Nie da się z nim porozmawiać na żaden temat, przychodzi i jego obowiązki (czyt. obowiązki przeżycia bo tego za niego nie zrobię) kończą się na zjedzeniu obiadu i włączeniu facebooka. Nigdy bym nie pomyślała, że osoby które tak chcą dziecka jak my mogą tak dziwacznie skończyć! Jemu też się pewnie udziela stres związany z nadchodzącym porodem, choć on sam ma synka z poprzedniego małżeństwa i na pewno wie na ten temat więcej niż ja! O moich wynikach i dziwnych jazdach ze szpitalami rozmawiam ze wszystkimi tylko nie z nim... no bo nie wie, albo mam się nie martwić bo skończy się dobrze lub na całe szczęście, że jadę tam za kilka dni to może się coś wyjaśni? Czasem po prostu się nie fatyguje i nawet nie udaje, że słucha, ale kiedy odpowiada, że mam się nie martwić bo wszystko będzie dobrze ot na prawdę chyba zbliża mi się do pęknięcia nadmiaru wód płodowych i nagłego porodu, przecież to jest jego dziecko, zdrowie jego dziecka i jego żony a ja sie nie żalę, że ktoś mi wykupił buciki z wyprzedaży tylko martwię się co z wynikami i jak to dalej może wyglądać!

Przez ciśnienie, również mam problem z ogarnięciem kilku rzeczy naraz jak np. bieżące sprzątanie po nim i sprzątanie ogólnie oraz ugotowanie obiadu. Jest kawałeczek do sklepu a przez dźwiganie czuję jak twardnieje mi brzuch i boli, gdzie lekarz zalecił mi jak najwięcje odpoczynku dopóki nie wyjaśni się sytuacja z moim AFI ponieważ różnie może się to w skutkach skończyć. Kiedy dzwonię do niego i proszę o zrobienie zakupów na obiad i uświadamiam zarazem, że obiad zrobię dopiero jak wróci bo w końcu nie wytrzymuję i sprzątam całe mieszkanie efektem są jego pretensje w moją stronę, że jest tak zapracowany że nie ma teraz czasu myśleć o obiedzie. Aha, no fajnie, że ja siedzę w domu z zakazem wychodzenia do pracy tylko pielęgnowaniu siebie. Jest to szczyt moich marzeń, szczytem moich marzeń jest również niejasność z ciążą i proszenie się o wszystko. Grunt, że drugi tydzień słyszę, że musi mi pomóc w sprzątaniu po czym jak kot rozkłada się na kanapie z laptopem na kolanach. Samym gadaniem mieszkanie się nie wysprząta tak się obawiam.

Ostatnio padły mi nerwy i sama to zaniedbałam chciałam go tym spróbować zmotywować ojjj to był błąd. Mam teraz sprzątania za 2 tygodnie. Jak to jest możliwe, że faceta nie ma cały dzień w domu gdzie może być na prawdę królewski porządek a jak tylko wróci to nie mine 5 minut i jest burdel? Ok, ja wiem dla nas dwojga jest ciężki czas, on chce się wywiązać z wielu obowiązków których się podjął, ale niech nie zapomina o innych! Mam 24 lata a czuję się jakby przybyło mi conajmniej drugie tyle, ciągle się o coś proszę przez co czuję się jakbym narzekała i wiem, że tym samym staję się nudną monotonną istotą dla niego. Nie wiem już jak wpływać na niego, nie rozumie, że przy tych wynikach to nie dość, że nie powinnam wykonywać połowy tego co robię, to jeszcze 2 razy szybciej się męczę. Albo sprzątanie albo obiad, albo jedno i drugie z jego pomocą a nie pretensjami!

Nigdy bym nie powiedziała...

Czarę goryczy przelało to jak "nauczył" się organizować swoje ubrania i tak jak walały się wszędzie tylko nie w szafie zawisły na najmniej oczekiwanym miejscu... wózku dla dziecka, oraz to, że on jak stwierdził  nie ogarnia bankowych zagranicznych spraw a ja tak to chciał mi przypomnieć, że już drugi miesiąc z rzędu spóźniłam się o kilka dni w wysyłce alimentów jego ex żonie przez co ona go zabije... BOŻE... widzisz i... kpisz?

Komentarze

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
agawita

jakos poczatek twojego bloga i reszta, ktora piszesz ponizej zupelne sobie zaprzeczaja....

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
bonita

Agawita ma rację.... to samo zauważyłam..... to jak to w końcu jest? Kocha Cię? Daje z siebie wszystko czy też może ma o wszystko pretensje i nie daje z siebie nic jakby wynikało z dalszej części tekstu?

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
szara89

to nie jest interpretacja tekstu na maturze tylko przemyslenia :) to ze sie pretensjonuje i nie pomaga nie znaczy ze nie kocha. Kazdy ma gorsze dni i wlasnie trafilo na nas stad ten blog. To ze poczate postu jest inny niz koncowka to tylko znaczy ze to jest ten gorszy czas ktory mnie przerasta i nie daje sobie z nim rady. Gdyby bylo tak caly czas nie tkwilabym przy takim facecie proste. Oto co podmiot liryczny mial na mysli

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
bonita

 Wg mnie nie tak zachowuje się facet, który kocha swoją kobietę, ale mniejsza o większość :) Piszesz, że gdyby tak było cały czas to bys nie tkwiła przy tym facecie.... hmmm... z mojego doświadczenia wynika, że wiele kobiet tkwi właśnie w chorych związkach wiec dla mnie to nie jest takie oczywiste :) Tak czy owak zyczę Ci wszystkiego dobrego :)