Blog: veecky

« Powrót do listy wpisów
« Poprzedni wpis Następny wpis »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
veecky
veecky

2010-11-18 10:55

|

Komentarze: 2

ach Ci lekarze

Nigdy zbyt wiele nie chodziłam do lekarza. Zanim zaszłam w ciążę to tylko chidziłam po tabletki na migreny. W ciąży oczywiście co miesiąc, a teraz z Małym ciągłe kontrole.

 

Czemu kontrole z Małym? Oto cała historia:

 

W ciąży chodziłam do ginekologa na NFZ, bo wiedziałam, że opieka ginekologiczna jest tam świetna. W tej samej poradni jest oddział ginekologiczno - położniczy. A ja głupia myślałam że tak jak dbają o pacjentki w ciąży, to tak dbają o noworodki.

 Miałam planową cesarkę z powodu położenia pośladkowego. O 15.20 wyjeli mi z brzucha (bo w sumie to nie jest prawdziwy poród, przynajmniej dla mnie) Bartłomieja. Od razu zaczął krzyczeć nawet bez klapsa. Dostał 10 punktów, które uważam za pic na wodę i nijak się one mają do stanu dziecka. Po 3 godzinach przynieśli mi Małego. A on - pojękiwał i świstał. Lekarze z placówki stwierdzili, że ........ on tak płacze. Ja uwirzyłam, bo to przecież moje pierwsze dziecko i wierzyłam, że dobrze się nami tam zajmą. Lakarka powiedział, że robiła badania i wszystko jest ok. A Mały nadal jęczał i świstał.

W 35 godzinie życia Okruszka pielęgniarka mnie obudziła, lekarka zaprosiła do pokoju i usłyszałam, że.... rozmawiała z oddziałem patologii noworodka w szpitalu miejskim i przyjmą go na oddział w celu dalszego leczenia. Moje ZDROWE DZIECKO miało być zabrane przez karetkę! Szok!

 Na drugi dzień rano mój ginekolog załatwił z ordynator ginekologii, że grzecznościowo przyjmie mnie na oddział, jako matkę karmiącą, żeby mogła być przy dziecku.

W szpitalu usłyszeliśmy z mężem, bo oczywiście wspierał mnie bardzo, że Mały ma: zapalenie płuc a dziurka w płucku spowodowała jego zapadnięcie, a poza tym płuca nie rozprężyły się po porodzie, co przy cesarce jest częstym zjawiskiem, bo dziecko jest poniekąt wyrwane ze swojego środowiska.

2 tygodnie w szpitalu i Mały wrócił do formy. Zastanawia mnie tylko, że Ci lekarze są tacy obojętni na zdrowie dzieci. Jeśli chodzi o starszych ludzi to wiedziałam, ale o noworodki!

Teraz jesteśmy pod opieką neonatologa i tak ma być przez najbliższy rok. Płucka już w ok, ale na pierwszej kontroli usłyszałam, że .... źle noszę dziecko, przez co ucieka mu troche główka do tyłu. Mam go nosić jak łódeczkę. W sumie to i lepiej, bo nie czuję tak bólu pleców. I muszę mu masaż rączek robić bo ma zbyt napięte, a jeśli po miesiącu będzie widać poprawę to nie będziemny musieli chodzić na rehabilitację. Teraz jeszcze wystąpiła ta anemia, ale lekarka powiedziała, że po takich przejściach ma prawo ją mieć. Więc podaję mu leki, robie masaże 2 x dziennie i ćwiczę główkę jak jest spokojny.

 

Nadal rozważamy wystąpienie na drogę sądową za poniekąd błąd w sztuce. Przecież po 1 lekarze mają nie szkodzić, a dla mnie nie leczenie chorego dziecka jest szkodzeniem.

 

Wiem teraz dlaczego nie mogli go leczyć w tamtej placówce mimo iż posiadali sprzęt - nie umieją go obsługiwać. Nie potrafi tego nawet tamtejszy neonatolog, a pielęgnierakach nie wspominając!

 

WIĘC NIE BĄDŹMY EGOISTKAMI, PORÓD JAKOŚ PRZEŻYJEMY. SPRAWDŻCIE NAJPIERW JAKA JEST OPIEKA NAD DZIECKIEM ZANIM ZDECYDUJECIE, GDZIE CHCECIE RODZIĆ!!! 

Komentarze

zgadzam sie absolutnie z toba zeby sprawdzac jaka jest opieka niz decydowac sie rodzic byle gdzie. mnie co chwile wysmiewaja za to ze nie chce rodzic w moim miescie a miescie obok. 

wszystko bedzie dobrze, z twoim dzieckiem. czy jest sens zakladac sprawe do sadu? moze i jakis tam sens jest ale chyba wystarczajaco nerowo duzo macie..zrobisz jak uwazasz. trzymam kciuki :) 

O matko. Aż mnie zatkało jak to przeczytałam. Ale obawiam się, że nic mądrego w tej kwestii nie powiem. Potwierdza to tylko moje przypuszczenia co do lekarzy z NFZ... niestety.