Czuję się conajmniej dobrze, gdyby nie parę mankamentów byłoby naprawdę cudownie z moim samopoczuciem.

Otóż, po 4ech tygodniach oczekiwania w końcu nastał czas naszej wizyty kontrolnej. Cisnienie jak zwykle niskie, a na wadze przybyło kolejne 3 kilogramy z groszem (teraz to już pod 12kg na plus podchodzi).

Mała okazuję się być nadal dziewczynką, więc póki co nie ma zadnych niespodzianek.

W ciagu 4ech tygodni sporo urosła, z wagi 820gram dociagnęła do niemal półtora kilo - 1470gramsów. Nasz "kalafiorek" mierzy około 40 centymetrów- licząc od główki po same girki :)

No i oczywiście- już standardowo, mój termin uległ kolejneu przesunieciu: Z OM termin mam na 29 stycznia, a z usg to bywało róznie: 9.02, 7.02, 3-4.02, 1.02, 31.01 a dzisiaj gin powiedział, że 27 stycznia!!! No cóż, lepiej, ze wcześniej niz dalej

Najważniejsze, że kruszyna zdrowo się rozwija, że serduszko sobie ładnie bije i że fiksuje w maminym brzuszku.

Ale....

żeby nie było zbyt kolorowo, u lekarza dowiedziałam się, że ZUS mnie sprawdza i pewnie dlatego nadal nie widze pieniędzy na koncie. Nie mnie jednak gin mnie uspokoił, że on zadnych nieprawidłowości wzgledem mojej osoby nie widzi i tak im odpisze... a ja znając życie sie naczekam, aż ta chora instytucja zacznie interesowac się tym co powinna i szanowac kobiety w ciąży- no mogliby pomyśleć jak taka kobieta się czuje gdy pozbawiają ją środków do życia na miesiąc dwa albo dłużej...  No cóż, urok życia w Polsce!

Miłego dnia, najwżniejsze, że z małą wszystko ok!