« Powrót Następne pytanie »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
fantasmagoria
fantasmagoria

2011-03-23 11:57

|

Pozostałe

Do mam, które siedzą w domu

Pytanie kieruję do kobiet, które świadomie i dobrowolnie ( a nie np. z powodu bezrobocia) zdecydowały się na siedzenie z dzieckiem w domu i niewracanie do pracy zawodowej. Czy przy podejmowaniu tej decyzji wzięłyście pod uwagę też to że nie zapracujecie na swoją emeryturę, za kilka lat nie znajdziecie pracy z powodu małego doświadczenia zawodowego i że bardzo obciążacie utrzymaniem domu swoich facetów. Nie boicie się, że kilkadziesiąt lat dostaniecie marną emeryturę i będziecie żałować, że nie pracowałyście zawodowo? Nie pytam złośliwie, po prostu mnie to ciekawi.

Odpowiedzi

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
madziara8115

Tylko w Polsce uwaza sie, ze siedzenie w domu z dziecmi to nie praca, zaden zawod, zadne zdobywanie doswiadczenia. W bardziej rozwinietych krajach takie decyzje sa szanowane. W Niemczech nawet w rubrykach, w formularzach w miejscu na zawod, jest tez miejsce na: pani domu. Podajesz normalnie zawod: pani domu! Przez najblizsze 2 lata siedzenia z dzieckiem panstwo oplaca mi skladke emerytalna od pensji ponad 2000€ (pewnie w zadnej robocie bym tyle nie dostala i takiej skladki nie miala). Panstwo o to dba! Przez pierwszy rok dostawalam 300€ miesiecznie za siedzenie z dzieckiem plus niecale 200€ rodzinnego
Poza tym nie boje sie, ze kiedys nikt mnie nie przyjmie, bo jesli nawet - to otworze wlasna firme. Bardziej takie cos zakladam - jakis swoj biznesik. maz ma jedna firme, ja bede miala druga :)
Uwazam, ze nie obciazam faceta zadnymi kosztami! Moja prace uwazam za ciezsza harowe! ma posprzatane, ugotowane, uprane, uprasowane, zajmuje sie dziecmi, przebieram, chodze na spacery (choc niekiedy padam na twarz), a zakupy i wiele innych... Jak mozna mowic, ze sie kogos obciaza - przeciez ja nie leze ciagiem. Nigdy mi moj facet nie dal odczuc, ze przez nas musi pracowac wiecej, czy cos. Bo my jestesmy jego celem zycia. On pracuje, gdzie pracuje, a ja w domu. Tylko wiadomo - w domu nikt nie placi.

A co do zapracowania na polska emeryture. Nie mam zludzen. Bede olewac wlasne dzieci, harowac a potem... dostane 500 czy 600zl albo mniej, bo ZUS upadnie. Raczej mysle o innym typie zabezpieczenia, jakies nieruchomosci, albo lokaty.

Na koniec - nie wyobrazam sobie oddania dziecku komus obcemu na wychowanie (te kilka godzin dziennie ma wielkie znaczenie). Przyjde, a dziecko bedzie szlo spac... A o wszystkich nowosciach bede od niani sie dowiadywac - dziekuje, z checia postoje :) MOze zle mysle, bo starcza nam na chleb i wszystko z jednej pensji, ale skoro mam ten wybor, to jestem szczesliwa. Jakbym musiala z faktycznych niedoborow w budzecie - to tylko wtedy poszlabym do pracy.
Na razie pracuje w zawodzie pani domu.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
madziara8115

Zapomnialam napisac: wiek zycia ludzi tak sie skraca, ze tej emerytury moge nie dozyc... Wieksze jest prawdopodobienstwo mej smierci, zwlaszcza, ze wiek emerytalny sie wydluza. 75 lat... nie wiem czy bede w stanie po pierwsze dopracowac, po drugie dozyc...

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
em3
em3

madziara, szkoda że u nas państwo ma inną wizję polityki prorodzinnej :/

wg mnie dla faceta jakby na to nie patrzeć jest obciązająca psychicznie świadomość, że jeśli tylko on pracuje, to głównie od niego zależy byt rodziny. może to być jego wybór, może się na taki układ zgadzać, ale myślę, ze jest to stresujace.

byłam dziś u neurologopedy, powiedziała mi fajne oczywiste zdanie jej koleżanki psychologa dziecięcego - nie tyle jest ważne, ile czasu się spędza z dzieckiem, ile jakiej jakości jest to czas...

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
fantasmagoria

Madziara nikt nie powiedział tutaj, że nie szanuje pracy kobiet zajmujących się domem i dzieckiem. Co do płacenia za taka pracę, to byłoby to sprawiedliwe pod warunkiem, że taką pensję za prowadzenie domu dostawałyby tez kobiety, które pracują zawodowo, bo większość z nich ma dwa etaty-ten w pracy i ten w domu. Poza tym pracowanie wcale nie oznacza olewania własnych dzieci, nie wiem skąd Ci to przyszło do głowy. Ja wolę pracować właśnie ze względu na moje dziecko, żeby za 60 lat nie musiało mnie utrzymywać, bo nie będę miała ani emerytury ani żadnych oszczędności. Poza tym pierwsze słyszę, aby długość życia w krajach rozwiniętych się skracała, o pracy w wieku 75 lat też nikt nie mówi, bo to jakieś kuriozum:) jeśli chodzi o faceta, to twierdzę podobnie jak em. Nie chciałabym być w sytuacji, w ktróej tylko ja utrzymuję rodzinę i w momencie kiedy mi się noga powinie, stracę pracę lub co gorsza zachoruję moja rodzina straci środki do życia. Wydaje mi się, że dorosły człowiek musi brać pod uwagę wiele, nawet czarnych scenariuszy. Oczywiście każdy robi jak uważa, ale sądzę, że twierdzenie, że matka pracująca olewa dziecko jest krzywdzące i absolutnie niezgodne z prawdą.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
aneniemcy

A ja chodze do pracy od miesiaca po porodzie, codziennie, niekiedy 2 h a niekiedy 8-10 h, tam gdzie sie da to zabieram mala ze soba, albo moj ja pilnuje. Kiedys zarabialam 3-6 tysiecy Euro miesiecznie, bo pracowalam po 10-14 h dziennie, teraz oddalam 3/4 moich zlecen i jestem z tego powodu zadowolona, poniewaz mam wiecej czasu dla naszej coreczki. Jutro i w sobote tez musze dluzej pracowac, ale wtedy mala zajmowac bedzie sie moj. A co do opiekunki do dziecka to mam ja gdzies, nie bedzie mi obca baba malej pilnowac. Raz potrzebowalam pomocy, bo bylam na zwolnieniu lekarskim i ledwo chodzilam, wiec znajoma dala mi namiary na nianie. Zadzwonilam, mowie dlaczego potrzebuje chwilke pomocy, dokladniej 2 h po to zeby z mala poszla na spacer, a ona do mnie, ze jej sie nie chce, bo ona chce sie wyspac do 12 w poludnie, a dzwonilam dzien wczesniej. Jak nie to nie, w ogole do niej juz nie zadzwonie, ja takiej nieodpowiedzialnej opiekunce dziekuje i niepotrzebuje. Najpierw sie pytaja takie opiekunki jak ta o prace, a co do czego przychodzi to nie sa w stanie dotrzymac slowa, bo labo spia calymi dniami albo wysiaduja na plazy. Ja bym wiele dala, by moc wiecej czasu spedzic z nasza coreczka w domu, potem tez musze isc do pracy, bo mam takie jedno zlecenie, ktore jest codziennie od 8 do okolo 9.30h i wieczorem od 19.30 do okolo 20.30 h, niekiedy szybciej jestem w domu, w zaleznosci ile jest do roboty. A emerytury w Polsce i tak nie dostane.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
madziara8115

Kobietki, ale ja nie twierdze, ze wy olewacie dzieci. ja bym sie tak czula, gdyby wiekszosc dnia, w ktorym me dziecie jest aktywne - mnie nie bylo... Owszem, dziecko tez stawia kroki i wieczorem i wymawia slowa. Ale ja swych twierdzen tez nie biore z kosmosu.
Z moim starszym synem siedziala moja mama. Musialam wrocic na dzienne studia, gdy maly mial 3 miesiace (no niby nie musialam, ale dla wszystkich bylo to oczywiste - dokonczyc, co sie zaczelo, bo ciaza nie byla planowana). I przez te 2 lata, kiedy mym dzieckiem do popoludnia zajmowala mi sie mama (ktora byla najcudowniejsza niania i go nie tylko opiekowala, ale i wychowywala) mi sie serce krajalo, przy kazdym wyjsciu. Maly plakal za kazdym razem. Wiem, ze placz ustawal po minucie od mojego znikniecia i babcia na glowie stawala. Ale plakal... czyli bylam mu potrzebna, przezywal, ze musze wyjsc. wstawalam bezszelestnie, a on tak czujnie spal, ze zawsze przyfilowal i sie obudzil. Pilnowal mnie na kazdym kroku. Babcia go do okna brala, a ja sie wymykalam a i tak rozlegl sie placz. Przezywalam to za kazdym razem. Nie powiecie mi, ze dziecko placze ze szczescia! On chce byc z mama, chocby niania byla najcudowniejsza - jak nasza. Kocha babcie bardzo do dzis, choc ma 10 lat jest z nia mocno zwiazany. No bo ja smiem twierdzic, ze byla niemal jak matka.
Jak wracalam - ja piszecie - zawsze wyciagniete ze szczescia rece. Co dla mnie bylo tez znakiem, jak bylam mu potrzebna. Poza tym, do kilku lat byl mega zaborczy, jesli chodzi o moja osobe. Bo to w dzieciach pozostaje!
Wiec jesli tylko jest wybor, to nikt mnie nie przekona, ze lepiej jak mama zajmie sie efektywnie dzieckiem 4 godziny plus weekend, ale jest szczesliwie sie spelniajaca osoba pracujaca. Dlaczego malo ktora sie tu szczerez przyznaje, ze jakby miala wybor ( a swiatem nie rzadzila kasa), to by sto razy chetniej w tym domu zostaly i o emeryturze nie myslaly.
a ja wierze, ze wiek emerytalny zostanie wydluzony jeszcze i jeszcze. Bo ZUS liczy na to, bysmy predzej wymarli, bo nie ma z czego placic. I nie ludzilabym si, ze wyzyjesz bez pomocy kogos z polskiej emerytury...
NIe chce nikogo urazic, tez jakbym musiala - to bym pracowala. Ale uwazam, ze nikt w pierwszych latach nie jest w tanie zastapic matki.

Mojej mamy kolezanka oddala dziecko do zlobka. Dziecko nabawilo sie choroby sierocej! Bujalo sie w te i we wte. Stalo sie apatyczne. Wiadomo, ona musiala pracowac. Ale dla mnie to przyklad, ze matka jesli tylko moze (chocby kosztem zycia, gdy niekoniecznie wszystko sie ma z gornej polki) to powinna byc przy dziecku w pierwszych latach.

I czemu dzieci bogatych rodzicow zawsze mowia: mam w dupie kase, wole, zebys miala wiecej czasu dla mnie... Bo dzieci maja inne wartosci niz dorosli.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
em3
em3

madziara, moim synkiem opiekuje się moja babcia. i Marcin cieszy się, jak przychodzę, a jak wychodzę, robi mi przez okno papa. i nigdy nie płakał. może dlatego, ze ja się nigdy mu nie wymykałam... fakt, miałam tą możliwość, że najpierw wychodziłam z domu na 1,5h, potem 2, 3, max 4. ale myślę, że to, plus to, że nie znikałam mu nagle z pola widzenia sprawiło, ze dobrze to znosił. kto wie, może gdybyś tak robiła, to synek by tak nie reagował? a może to tkwi w osobowości dziecka... nie wiem.

a gdybym miała w cholerę kasy, to i tak bym pracowała, z tą różnicą, ze tylko i wyłącznie dla przyjemności, i zamiast 20h tygodniowo, jakieś 10h :)

zgodzę się z fantasmagorią że matka pracująca powinna dostawać dwie pensje. niestety w naszym fajnym kraju jest tak, ze gdy pracowałam na 2 etaty, bo 1 etat w budżetówce, a drugi własna firma, to w nagrodę musiałam odprowadzać dwa razy składki do ZUSu. zamiast docenić, że sama się zatrudniam, mało tego, daję zatrudnienie innym ludziom, to przywalą takie opłaty ze pozbierać się nie da.
szkoda, ze u nas tak nie ma, jak w DE. tam jeśli się nie mylę, dzieci do któregoś roku życia mają leki za darmo, więc chociażby to odciąża finansowo, nieważne, czy się pracuje czy nie.

jeszcze odnośnie ojców pracujących na utrzymanie rodziny. może dlatego ja ich jakoś rozumiem, bo ja jestem taką matką i ojcem w jednym. owszem, mam rodziców, którzy w razie czego mi pomogą, ale nie mogę ich obciążać. tylko ode mnie zależy, czy będę miała na życie, i cholernie wykańczająca jest taka świadomość :/ obojętnie, zdrowa, czy chora, do pracy iść muszę, bo jak nie pracuję, to raz że nie zarabiam, a dwa, że popadam w długi, bo czynsz na lokalu wysoki, i inne opłaty.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
fantasmagoria

Ja podsumuję to krótko- dla mnie praca to nie tylko kasa, ale też spełnienie. Samo bycie matką mi absolutnie nie wystarcza.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
tanglang

Nie rozumiem myslenia w stylu "kurcze, pójdę do pracy to tyle mnie ominie..." A g... prawda. Pierwszy ząbek? Przecież go zobaczę. Pierwszy śmiech? Akurat słyszeli moi rodzice bo byłam w szkole a nie w pracy. Pierwsze kroczki? Ze mną za ręce zanim wyszłam do pracy. Pierwsze słowo? A może powie jak nikt nie będzie słyszał? Albo usłyszy tata jak będę w pokoju obok, albo ciocia jak małego na chwilę z nią zostawię. Ja wychodzę z założenia, że NIC mnie nie ominie, chyba, że będę do tego dążyć olewając dziecko na całego.... Tylko na mój widok mały tak się cieszy jak wracam z pracy, słyszę jak się śmieje, widzę jak raczkuje, jak siada, jak staje. Wiem co się dzieje z moim synkiem i kiedy to się dzieje. Pomimo tego, że pracuję.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
fantasmagoria

Dodam jeszcze, że moja mama ma cztery córki i pracowała całe życie. Odeszła na emeryturę w wieku 56 lat z prawie 40-letnim stażem pracy. Opiekowały się nami nianie, babcie, przedszkole. A mimo to mama zawsze była mamą, osobą którą kocham nad życie, która daje mi tyle ciepła i miłości, że nawet trudno to opisać. Nikt z nas nie histeryzował kiedy wychodziła z domu, bo nam wytłumaczyła gdzie idzie i kiedy wróci. Dzięki temu dziś jest niezależna. Rok temu zmarł mój tata, gdyby nie jej emerytura, teraz miałaby problemy finansowe, bo tata miał mniejszą emeryturę i nawet gdyby zus przekazał świadczenie taty mamie, to nie utrzymałaby z tego siebie i swojego domu. Tak, więc Wasze myślenie nie wybiegające w przyszłość trochę mnie dziwi. O ile całe życie będzie piękne i kolorowe to spoko. Gorzej jeśli nie.