mi pecherz pękł,skurczy zero.wiec dostałam oksy. oczywiscie najpierw zostalam o tym poinformowana

miałam indukowany ze wzgledu na zatrucie ciazowe , najpierw mialam podany zel ale nie zadziałal , nastepnie oksy , wody same mi odeszly .

acha i owszytkim bylam poinformowana wczesniej , bo wywolywanie mialam istalone tydzien przed terminem na rozmowie z ginekologiem i wytlumaczyla mi co moga robic , ale w trakcie tez zawsze wszystko tlumaczyli .

W jednym z krakowskich szpitali dowiedziałam się ostatnio, że oksytocynę "dostaje się tak czy inaczej" i kobieta "nawet nie wie kiedy". Czyli brak informacji, że nie wspomnę już o pytaniu o zgodę. No i czy "tak czy inaczej" oznacza, że podanie oksytocyny ma uzasadnienie w każdym porodzie?

Trochę mnie to zaskoczyło i zmartwiło. Zastanawiam się czy to jest standard...

moja szwagierka dostała oksy bo miała nieregularne skurcze i słabe ,wody jej odeszly i porod trwał juz za dlugo , kiedys czytałam ze niektorzy lekarze lubia dawac oksy bo jest szybciej .

W szpitalu, do którego chodzę na szkołę rodzenia, powiedzieli mi, że podanie oksytocyny to standard "...przynajmniej w warszawskich szpitalach".

w USA jest bardzo popularna oksytocyna i wywolywanie porodow , czasami ogladam program o nastoletnich matkach na mtv i wlasnie sobie zdalam sprawe ze prawie kazda dziewczyna miala wywolywany porod !!!

Przecież to bez sensu :(

kurcze pierwsze slysze o takim standardzie,ale chyba mozna sie nie zgodzic?

Zaden z moich trzech porodow nie byl indukowany.
Pierwsza corke urodzilam 2 dni po terminie porodu.
Druga 6 dni po terminie porodu a trzecia w dniu terminu porodu.
I drugi i trzeci porod wspomagalam pijac koktajl poloznych. Ale robilam to za wiedza i zgoda mojej gin. i poloznej (ktore rowniez daly mi przepis na ten koktajl, tzn. przy drugim porodzie polozna, przy trzecim gin. - przepis ten sam)...