« Powrót Następne pytanie »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mamcia20
mamcia20

2011-08-03 14:35

|

Poród i Połóg

Jak długo trwał Wasz poród??

J.w.
Ile czasu to trwało od wystąpienia bóli ewentualnie od odejścia wód e.t.c.
Ten dzień coraz bliżej i chce wiedzieć co mnie czeka:);)...

Odpowiedzi

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
ksiezniczkam

Moj calusienk porod trwal 4,5h (15.45 wycisneli ze mnie wody, a 19.15 maly byl juz na brzuchu od drugiej strony) ;)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
beti20

sluchaj beti nie mam zamiaru wchodzic na jakis priv nie jestem dzieckiem, wyrazilam swoja opinie i wiedzialam ze trafi sie ktos kto to zminusuje. To jest moje zdanie i nie zycze ci zeby te twoje 5 min rozciagnelo sie w prawie 4 godziny parcia co min. to jest straszne, a jesli uwazacie ze parte nie sa najgorsze to prosze mialam je 57 godzin co 10 min srednio, szczerze ci nie zycze i zadnej z was takiego porodu jak mialam ja!!!
Słowa , nikomu nie życzysz chyba by wystarczyły. A stwierdzenie że te co mają parte kilka minut nie wiedzą co to poród raczej było nie potrzebne. Jedne maja więcej szczęscia a inne mniej. To tyle.

3,5 godz

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
anja23

Pierwsza faza 6 godzin, druga 20 min... Parte dla mnie były o wiele gorsze... Nie tyle bolesne, co to taki wysiłek na maksa... I choć już nie możesz to po prostu musisz.... Jak wyszła główka to pociągnęła go i wylazł mój synol:)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
marcysiaaa20

Ja skurcze miałam od środy wieczór...gdzie z środy na czwartek już nie spałam...w czwartek byłam na patologi ciąży cały dzień skurcze a rozwarcia tylko 2 cm...z czwartku na piątek całą noc męczyłam się ze skurczami co 7 min...w piątek z rana już był ból nie do opisania o 6.00 miałam rozwarcie na 7 cm...a o 11.30 mała była już na świecie ...parłam 20 min...a od odejścia wód urodziłam po 30 min...skurcze były bardziej bolesne od samego porodu( parcia)...:)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
ma1
ma1

leciutkie skórcze dostałam w nocy z środy na czwartek,takie delikatne,że mogłam soac,ale już się bałam i ze strachu nie spałam całą noc.w czwartek jak pojechałam do gina o 10 miałam rozwarcie na 2cm.bolało coraz bardziej ale nadal lekko.o 14.00 postanowiłam już jechac bo czułam już coraz mocniej...zbadali mnie nadal na 2cm.o 18.00już kucałam i bolało dośc mocno -zbadali,powiedzieli,że dopiero na 4cm.jak mnie o 19,00 wzięło to zwijałam się z bólu ,o 23.00 mnie zbadali było już na 9cm.na porodówce spędziłam 2godz synek urodził się o 1.05.bóle trwały cały dzień,ale sama akcja porodowa 2godz

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
baassiiaa

15h

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
akare

24 h od odejscia wod, a i tak skonczylo sie cesarka....

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
em3
em3

od pierwszych dosyć lajtowych skurczów do porodu minęło 17 h. jakbym miała liczyć od momentu, gdy dosyć mocno napieprzało, to 7 h. jeśli tak na to patrzeć, to I faza 5 i pół godziny, II faza (parte) 1,5 godziny. a w książeczce i tak mi nakłamali, bo napisali wersję optymistyczną: I faza 5 h, II 70 min. rodziłam z przyjaciółką i ona pamiętała, że było inaczej.

odnośnie partych - fajne jest w nich hehe, to, że masz poczucie, ze jest już blisko i skupiasz się na działaniu. może nie tyle same skurcze bolą, ile wysiłek parcia strasznie męczy. ja parłam 1,5 h i miałam serdecznie dość, więc jak słyszę, ze @ninuka parła 4 h to kurde szacun.
mnie na pewno wykończyła wcześniej bezsenność w ciąży. jeśli śpi się co drugą noc, w noc przed porodem się nie śpi, to potem nie ma się siły na poród.

jak chcesz szczegółów, to wkleję mój opis porodu:

o 2.00 w nocy zaczęły się delikatne skurcze. miałam być w szpitalu w poludnie, ale pojechałam na 9.00, bo bałam się, że urodzę gdzieś po drodze. po dokulaniu się na porodówkę położne stwierdziły, że rozwarcie jest na centymetr, skurcze byle jakie i że jak będę miała porządne, to mam je odwiedzić ;) i potoczyłam się na patologię. skurcze zaczęły sobie już nieźle pozwalać, więc po dwóch godzinach (12.00) znów wróciłam na porodówkę. skurcze sensowniejsze, ale rozwarcie dalej kijowe. więc lewatywka :/ i dostałam coś na przyspieszenie (nawet nie wiem, co). no i jak szyjka wymiękła, to zaczęła się jazda, przebili mi pęcherz płodowy, chlusnęło i chlustało w nieskończoność :p pogibałam się na piłce, rzygnęłam sobie ze dwa razy i o 17.40 zaczęły się skurcze parte. więc parłam ile wlezie. bez skutku. parłam leżąc, siedząc, stojąc, kucając, na boku. i nic, dzidź nie chciał się wstawić główką w kanał. w końcu mój gin wkroczył do akcji. powylegiwał się na moim brzuchu, pomagał przeć. i dalej dupa. w pewnym momencie powiedział, że jak tym razem nie pójdzie, to tniemy. a że się cesarki bałam panicznie, więc w wysiłku najwyższym zwarłam dupę, tudzież rozwarłam... i wreszcie dzidź wlazł w kanał rodny, pocieszyli mnie, ze teraz będzie z górki. więc mnie nacięto (zaszczypało), i dwa skurcze parte dalej o 19.15 dzidzię, bez wątpienia mężczyznę, z siebie wyplułam. chwila paniki, bo nie płakał. chwilę później najpiękniejszy krzyk, jaki słyszałam :)

No moj trwał 5,5h...