« Powrót Następne pytanie »

2010-08-07 08:51

|

Noworodki

Jak wygląda pielęgnowanie noworodka w szpitalu?

Zakładam, że maluch jest z mamą w jednej sali. Nie ma większych problemów i właściwie czeka się tylko na wyjście do domu. Czy pielęgnowanie malucha ogranicza się tylko to zmiany pieluch? Robi to sama mama, czy położna ją wyręcza/instruuje/pomaga? Czy zaraz po porodzie można uczestniczyć w myciu i ubieraniu dziecka? Jeżeli mama nie ma siły, to chociaż tata?

Odpowiedzi

położna kąpałą małego i przewijała ja nie byłam w stanie;/

oj ja tez bym chciala w domu rodzic. a jak juz nie w domu to lezec w sali sama z chłopakiem. ale to chyba ciezko zalatwic.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
nikodemek

JA MIAŁAM CC W DREZDENKU. MAŁEGO DOSTAŁAM 2 GODZINY PO. ALE W I DOBIE NIE KĄPIĄ TYLKO WYCIERAJĄ. TYTAJ MAMA TYLKO PRZEWIJA MALUSZKA, A KĄPIĄ POŁOŻNE. ALE WSZYSTKO POKAZUJĄ JAK PRZEWIJAĆ, JAK UBIERAĆ ITD.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
agi234

Mój synuś od  momentu przyjścia na świat był cały czas przy mnie i tylko ja się nim zajmowałam, nikt go nigdzie nie zabierał, wszytko co było robione to odbywało sie w nasym pokoju w mojej obecności, jak dziewczyny pisały w UK nie kąpią, więc mały pierwszą kąpiel zaliczył dopiero w domu, trzeciego dnia życia.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
ksiezniczkam

No dziewczyny ja rodzilam w PL i tez nikt nic za mnie nie robil i szczerze mowiac wydawalo mi sie to oczywiste.Zreszta jak pisalam wczesniej, moj maz od razu po porodzie przejal paleczke i nawet przy badaniu na chwile nie opuscil malego. Byla mozliwosc pozostawienia malego w pokoju dzieciecym, ale tylko na zyczenie mamuski no i trzeba bylo sie pofatygowac bo telkow nie mialam kolo lozka (mialam za to tv na automat 2zl goidzina ogladania, a moj maz dostawal nerwicy kiedy gapil sie w telewizor az tu nagle napis minela godzina wzuc monete hahaha)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
ksiezniczkam

A no i w tym szpitalu tez nie kapia co ja rodzilam chyba ze na zyczenie...

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mola

U mnie było tak że po porodzie małą położyli na brzuchu, póżniej zaczeli badać, umyli.., Tatuś później byl przy ubieraniu, mnie w tym czasie szyli, później pojechałam na sale i malutka była już w takim łożeczko-wózeczku no i mogłam sobie ją postawić przy łóżku. Od razu ja wzięłam do łóżka. W tym szpitalu chyba panowała zasada - radz sobie sama:) Bo jak już dostałam małą to nikt nie oferował się z pomocą. Jeśli chodzi o mycie to  było tak ze położne chodziły po salach i mówili żeby przyprowadzić dziecko na mycie, położne je myły pod kranem.. Natomiast jeśli byś nie przyprowadziła to pewnie by się nie upomniały. Ja niestety w tym całym szale chodziłam na mycie, właściwie to było takie opłukanie wodą. Po co? To nie wiem. Z następnym dzieckiem nie będę tego praktykować.

No i to tyle jeśli chodzi o pomoc położnych. Oczywiście można było się upominać. Niestety miałam wrażenie, że praca nie sprawia im przyjemności i nie wykonują jej z zamiłowaniem:) Po prostu robiły wielką łachę i trzeba było jeszcze mase czasu czekać az łaskawie przyjdą, a najlepiej to żebym ja do nich przyszła z dzieckiem. 

Była chyba możliwość zostawienia dziecka w pokoiku dla niemowląt z położnymi, ale to w ogóle nie wchodziło w gre, wiec nawet się nie specjalnie dowiadywałam. Raz tylko zawiozłam tam małą na chwilkę bo musiałam iść pod prysznic, a byłam sama na sali więc nie miałam z kim zostawić.

To widzę, że różnice są spore :)

Ja miałam CC więc nie było mowy o kładzeniu Blanki na mój brzuch. Mała urodziła się ważąc 2 kg, okazało się że podczas ciąży nikt nie zauważył (chodziłam do 8 ginekologów i każdemu mówiłam że coś jest nie tak, bo od 3 miesiąca zaczęłam puchnąć) że mam nierozwinięte łożysko... Po cesarce leżałam w sali z 3 kobietami (też po cc) i one normalnie dostały dzieci wtedy gdy nawet jeszcze nie mogły wstawać, mi położna położyła Mała tylko na chwilę koło mnie i zaraz zabrała, ponieważ musiała leżeć w łóżeczku ogrzewanym (nie była w stanie utrzymać temperatury). Później leżałam na sali sama, ale był to tylko przypadek, w sali były jeszcze 3 łóżka. Od razu przywieźli mi córę w tym ogromnym łóżku i tak mieszkałam sobie z Nią. Czasami przychodziła położna, oprócz tego musiałam ją dokarmiać mlekiem modyfikowanym, bo lekarze bali się że na moim mleku jej waga zbyt szybko się nie zwiększy :( nie wolno było nam nigdzie nosić dzieci, tylko po pokoju więc gdu coś się działo z Mała w nocy musiałam złamać ten zakaz bo nie było możliwości zadzwonienia po pielęgniarkę (brak dzwonkó, telefonów... nawet w sali przedporodowej). Aha i rodzina nie mogła Nas odwiedzać nawet ojciec dziecka. Spotkania z rodzina dla matek odbywały sie w takim małym pomieszczeniu, a najpierw wogóle gości musieli zadzwonić, potem przychodziła pielegniarka pytała do kogo i wołała. Ogólnie jak to teraz czytram to sobie myślę że jakiś koszmar!

I wiesz co po raz pierwszy komuś "obcemu" o tym opowiedziałam... Oprócz tego w tym szpitalu działy się cuda i to niekoniecznie te przyjemne...
Pozdrawiam!

Ah i najważniejsze, czasami pielęgniarki przychodziły i zabierały Mała tłumacząc mi co z nią beda robic. A jeśli chodzi o kapiel to raz przyszła położna i wykąpała Miśka tak szybko że nawet nie byłam w stanie zarejestrować jak Ją trzyma... Wszytskiego tak naprawdę nauczyłam się dopiero w domu z pomocą bliskich.