Czasami ciężko jest... Dzisiaj uznałam za błogosławieństwo to, że dziadkowie Marysi są zaraz obok. Mogłam powierzyć Małą mojej mamie i tacie chociaż na te 5 godzinek żebym mogła spokojnie odespać za te całe 3 tygodnie niewyspanych nocek, zmieniania pieluch i karmienia. Po prostu wyspałam się i poczułam odrazu przypływ energii. I cieszę się, że mogę liczyć na pomoc moich rodziców gdy mój mąż nie może, bo widzę jak zmęczony jest sam po pracy albo ma akurat popołudniówki lub nocki w pracy.

Bo czasami jest naprawdę ciężko. Kiedy kolejny raz budzę się w nocy bo Marysia znów chce cycucia. Kiedy muszę zmienić pieluchę chociaż dosłownie 5 minut temu założyłam jej nową suchutką. Kiedy Marysia domaga się noszenia na rękach a mnie już ręcę cierpną i opadaja. Kiedy Marysia płacze chociaż ma sucho i jest najedzona... jest naprawdę ciężko.

Ale wiecie co? Kiedy widzę jej oczka, jej malutkie rączki i nóżki, jej nieświadomy mały uśmieszek to wszystkie te trudy gdzieś odchodzą w dal.

Czasami jest ciężko, ale bycie mamą to i tak najwspanialsze uczucie.

i znowu zdjęcie gdzie sobie śpi mój Kruszynek! :)