Poszłam w poniedziałek z Zuzią do lekarza bo ma ten katar, pięknie przepisał kropelki, sprawdzł wszystko inne, no i wszystko ładnie pięknie. Sobie od razu też wzielam wizyte bo zapalenie migdałów, no i się mnie pyta czy jestem uczulona na penicyline, mówie że nie, a on na to że super, ale pytam się go czy moge to przyjmować karmiąc piersią (skleroza, zapomiałam że dostawałam penicyline w szpitalu), lekarz sprawdził w swojej książce i potwierdza, że tak, bez problemu. Przepisał Phenoxymethylpenicillin i super, mam nadzieje że mi szybko przejdzie (natomiast tylko jest gorzej, masakra). Ale nie o to chodzi. Wyjęłam sobie właśnie ulotke żeby sprawdzić efekty uboczne, tak jak z każdym lekiem który pezyjmuje, i zerknęłam na przeciw wzkazania do sporzywania leku, a tam jak byk 'nie przyjmować podczas karmienia piersią bo może wywołać reakcje alergiczne u dziecka'. NO KURWA! Wiem że z jednej strony to moja wina no bo przecierz mogłam sprawdzić to od razu w poniedziałek, ale z drugiej strony lekarz powiedział że moge. Ale kurwa, chyba bardziej logiczne jest sprawdzanie danego antybiotyku, a nie tylko penicyline, ale nieeee, bo po co.

Zadzwoniłam od razu do przychodni i mówie żeby się ze mną lekarz skontaktował i że o co chodzi, no i czkamy teraz na telefon. Powinnam teraz przyjąć kolejną dawke, ale wole poczekać. Ciekawe co mi powie i który lekarz do mnie zadzwoni, mój, ten do którego przeważnie chodze, czy ten który mi antybiotyk przepisał. Masakra.