Już całkiem nie rozumiem o co może jej chodzić. Prawie że w cale nie chce spać, w nocy spałam tylko 4h, oczywiście znowu na raty. Nie dość że Zuza budziła się co godzine to jeszcze sie obudziła o 6 rano, i od tego czasu miała 2 20min drzemki, i raz pospała 45 min, z tym że w miedzy czasie się jeszcze przebudziła, i prawie non stop płacze. Katar już jej przechodzi i nie ma problemów z oddychaniem, gorączki też nie ma, pampers przebrany, nakarmiona, cycka nie, smoczka nie, w bujaczku nie, na sofie nie, jeździć wózkiem nie, na rękach też nie dokońca tak jak by chciała, ale przede wszystkim spać NIE, chociaż widze że jest już strasznie zmęczona, i zapewne to dla tego płacze. Jedyne miejsce gdzie śpi to na rękach, ale odłożysz dzidziunie i oczy jak 5zl, a ja przecierz nie moge non stop siedzieć z małą na rękach, nawet siku nie moge iść bo od razy płacz jak by ją kto ze skóry obdzierał. No i co ja mam zrobić? Już wiem na pewno że mimo tego że teraz nie śpito w nocy teżnie będzie spała, dopiero jutro w dzień będzie odsypiać, i znowu w nocy będzie aktywna. A mój S oczywiście wyjebane, bo on 'musi się wyspać bo ma do pracy' tak kurde, na 14, więc mógłby mi troche pomóc, a nie kurwa śpi do 12, zje 'śniadanie, posiedzi na necie i 13.30 wychodzi do pracy. Z tego zmęczenia jak tylko widze że mała się budzi i zaczyna płakać to sama najchetniej też bym się rozbeczała...