Blog: halunia

« Powrót do listy wpisów
« Poprzedni wpis Następny wpis »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
halunia
halunia

Chciałam dziś wyjść do koleżanki. I już problem, bo o ktorej chce jechać, bo o której chce wrócić, czy o 16 będę z powrotem, dla czego nie zabiorę dziewczyn ze sobą, dla czego ona nie może przyjechać do mnie, przecież wie że mam dzieci. A on kutwa nie potrafi zrozumieć że raz na kilka miesięcy chciałabym wyjść bez dzieci. Właśnie 25min zajęło mu pojechanie do sklepu 500m obok po jedną rzecz.

Jedyny plus, zastanawia się żeby zabrać Zuzkę że sobą do Polski. Miałabym taki luz! Tylko jedno dziecko przez 2-3tug. On by zobaczył jak to jest z Zuzą na codzien 24/7. Ale. No właśnie, jest ale. Bo on się boi żeby ona mu nie jęczała nie płakała, bo ona chce do mamy czy coś. No tak, jak się nigdy z dzieckiem nie zostaje to tak jest. (Nawet jak byłam w szpitalu jak się Karina rodziła, nie było mnie w domu od 21go rano do 25go po południu, i większość czasu Zuzką zajmowała się moja siostra i mama i żeby on mógł przyjechać do mnie w każdej chwili). Ale nie powiem, w szoku jestem ze chociaż bierze pod uwagę taką ewentualność.

Wczoraj miał urodziny. Fakt, nie złożyłam mu życzeń. Między innymi dla tego że co rusz mnie wkurzył. A to śmie że mnie śmiał bo jestem zła że nie ma korków do szafy (zapomnieli włożyć) później patrzał jak ja przeżywam meble a on się napierdalał bo go to bawiło itd itp. Ale, zobaczył jak to jest jak ktoś ci bliski nie złoży ci życzeń (tak, pamiętałam że ma urodziny. Nawet powiedziałam Zuzi żeby mi zaśpiewała sto lat ale się wstydziła). Tydzień temu jego mama miała urodziny. On nie wiedział. Mi się przypomniało dopiero przed wczoraj. Kurwą. Z drugiej strony dla czego ja mam pamiętać kto kiedy w jego rodzinie ma urodziny, gdzie on często mojej daty zapomina... nie ważne. Jakoś kiepsko widzę perspektywę poprawy. Bo jak znam życie to dziś jak wrócę będę miała wojnę. Albo nawet przez kilka dni, bo Zuzy zabawki nie są przebrane i poukładane...

Komentarze

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
kicia25
Niestety i to sie nigdy nie zmieni. Ale prawda jest taka ze rozstac sie jest ciezko i fajnie sie doradza, fajnie sie pisze ale każdy z nas jak znajduje sie w sytuacji rozstania wymieka. Uwierz mi teraz jest zlosc, klotnie itp. Ale jakby mialo dojsc do rozstania byloby ci bardzo ciężko. Mimo to nie wiem co ci doradzić.... Nie mam pojecia... Mam wrazenie ze juz teraZ robicie sobie na zlosc kazdy odbija pileczke i tym zniszczycie wszystko. Musicie sie wziasc w garsc obydwoje i to jak najszybciej...
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
misiaqlek
J.w oboje robicie sobie na złość . Któreś z was musi zaczac się starać , inaczej będzie tylko gorzej . A jak jedno zacznie , to i drugie
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
agawita
A props tego co pisze misia, my na wakacjach przeprowadziliśmy rozmowę o tym że musimy obydwoje zmienić nasze zachowanie i w końcu zmienić to co druga strona krytykuje, ale naprawdę a nie tylko na dwa dni, staramy się już od dwóch miesięcy się do tego stosować i jest dużo lepiej. Bo już też odbilismy się od ściany, bo ciągle te same problemy.
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
halunia
No właśnie tylko że ja się staram, na prawdę się staram bo już jak miałam wracać z wakacji to chciałam jechać do mamy i mieć wszystko w dupie i zacząć od nowa sama z dziećmi bo już znowu była kłótnia taką kłótnia że miałam dość. Ale jednak postanowiłam wrócić do domu i postarać się, zobaczyć jak to będzie. I wychodzi na to że ja się staram a on ma gdzieś. Bo ja mu mogę mówić kilka razy to samo a on dalej swoje. On widzi tylko moje błędy a swoich nie. Ostatnio sam stwierdził że widzi że się staram, a jak mu powiedziałam że no wlasnie, ja się staram a on dalej wszystko po staremu to stara śpiewka, bo on zarabia. Tak jak bym ją nie pracowała i nie zarabiala pieniędzy. Dziś po kłótni w końcu mogłam jechać do koleżanki sama (najpierw muszę jechać autobusem a po tym jeszcze pociągiem) bez dziewczynek, wyszłam z domu o 11, powiedziałam że będę w domu 16-17 a on do mnie dzwonił o 13 że mam natychmiast wracać do domu bo Karina jest głodna bo JA nic nie zrobiłam do jedzenia i że bo ona płacze i chodzi do drzwi. No kurwą nic dziwnego że dziecko wrzeszczy skoro nie dostało jeść. Tak ciężko jest zrobić chociażby te glupie mleko dla 8 msc dziecka. Zamiast się z nim kłócić to się rozłączyłam bo już znowu na mnie krzyczał, i napisałam SMS jak zrobić mleko. To mi odpisał że jestem tak tępa i przyjebana że brak mu słów. Więc ja się mogę starać ile wlezie, ale jak drugą strona nie chce wyjść z chociaż najmniejszą inicjatywą, to choćby skały srały, to tego się nie da naprawić.
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
agawita
Pieniądze to nie wszystko, wychodzi na to że on ma po prostu hu...wy charakter :/
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
kasia1426
Naprawianie naprawianiem, ale jakby facet powiedział że jestem przyjebana to by wyfrunal z jedną parą gaci za drzwi. Szacunek podstawą wszystkiego. Można się nie kochać, ale szanować się trzeba
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
finjenta
Halunia. Nie potrafiła bym tak żyć. To toksyczny związek bez miłości i szacunku, wiem że trudno jest się rozstać że sobą źle a bez siebie jeszcze gorzej. Mój mąż raz mi ublizyl. Powiedziałam- że jeśli kiedykolwoek będzie mnie stać może za dwa, trzy czy pięć lat odejdę bo niechce żyć jak moi rodzice całe życie w kłótni, zlowrigich spojrzeniach a i czasem były sytuacje gdzie dochodziło do rekoczynow bo jeśli facet nie ma szacunku do Ciebie dzisiaj- niewiesz co będzie chciał zrobić jutro... zbyt kolorowe miałam dzieciństwo by pozwolić sobie nawet na najmniejsze przekleństwo w moim kierunku.
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
annan

Zacznij walczyc o siebie bo ciągle bedziesz jak niewolnica. Przykro to stwierdzić, ale tez trochę w tym Twojej winy oniewaz na to pozwalasz. Ja miałam podobnie przez 3 lata i powiedziałam dosyć. Zaczełam wychodzic i angażowac meża w wychowanie syna. Dlatego popatrz troche na siebie i zawalcz o swoje. Chcesz wyjśc to m,ówisz wychodze bede za 3 h i wychodzisz a w domu niech dzieje sie co chce. Nie musisz się zaraz przy tym kłucić, ale siedzenie z dziecmi 24 h/7 jest bardzo meczace nie tyle co fizycznie a psychicznie i taka odskocznia jest potrzebna. Oboje chcieliście mieć i założyć rodzine więc troche pomocy raz na rok chyba sie przyda i korona z głowy mu nie spadnie. Facet ma wygode bo zawsze jestes Ty. Przemeczycie się jakis czas(zwłaszcza on) i potem bedzie juz lepiej, a Ty zacznij dbac o swoje..