Najaktywniejsze:
Komentarze
2013-09-10 12:18
Ja też tak mam lekkie nerwy i płaczę... Też coś czuję że jutro jak mi zrobią ktg i badania to wrócę do domu;/
2013-09-10 14:07
2013-09-10 14:19
anka ale będziesz miała wywoływany poród?
2013-09-11 12:46
Cześć kobietki,byłam dziś u lekarza badał mnie ostatni raz już... i starsznie mnie bolało ;( czy któraś z was odczuwała może ból podczas badania ginekologicznego?? miałam wstawić się do szpitala 16 ale lekarz jednak stwierdził,że jeszcze za wcześnie,zero rozwarcia.. i mam poczekać 5,6 dni po terminie i dopiero wtedy się wstawić.. a jeszcze tydzien temu twierdzil,że nie ma na co czekać ; o masakra..
2013-09-11 13:29
Mnie zawsze trochę boli podczas badania, taką chyba mam naturę... Nie martw się, wytrzymałaś prawie 40 tygodni to dasz radę jeszcze kilka dni. :) Poza tym a nóż, widelec dzidzia zrobi niespodziankę i wyjdzie szybciej niż 5, 6 dni po terminie? Głowa do góry. :)
A ja wczoraj byłam na ostatnich zajęciach w szkole rodzenia. Stres mam na tej końcówce. Tyle rzeczy jeszcze do zrobienia...
2013-09-11 13:46
Mnie za kazdym razem boli jak mam badanie... Poszłam wczoraj porozmawiać z moim gin i stwierdził że od dzisiaj co 3 dni mam jeździć do szpitala w moim mieście na KTG bo bez sensu jest jeździć do tam gdzie mam rodzić do innego miasta... Byłam w szpitalu i mnie nie przyjęto;/ Spotkałam się z bardzo nie miłą panią która odmówiła mi badania KTG i powiedziała że mam jutro przyjechać na 12:30 to może mnie przyjmie choć wie że będzie mnóstwo pacjentek! Czy to jest kuźwa normalne!? Jakaś paranoja jest w tych szpitalach!
2013-09-11 13:47
Wczoraj się dowiedziałam że jak mała nie wyskoczy wcześniej to 19tego będę miała wywoływany poród... Obawiam się że to za późno ale mój gin twierdzi inaczej...
2013-09-11 13:56
Jak odmówiła KTG? Nie mają chyba takiego prawa. Ehh... I po raz kolejny "uprzejmość" polskiej służby zdrowia. :/
2013-09-11 17:11
2013-09-12 14:30
Powiedzcie mi dziewczyny, co poradzić na palaczy w domu? W zasadzie to jednego palacza, który odpala papierosa od papierosa. :/ Od początku... Z mężem chwilowo jesteśmy zmuszeni mieszkać u moich rodziców. Zawsze panowało tu ogólne zezwolenie na palenie w pomieszczeniach użytkowych. Matka pali, ojciec pali, ja paliłam 3 lata, mąż palił... Zaszłam w ciążę i naturalnie zaprzestałam, luby po jakimś czasie również, mama zaczęła palić na balkonie, natomiast tata idzie z fajkiem na balkon tylko wtedy, kiedy ona wraca z pracy. Czyli reasumując do godziny 14:30 jestem uziemiona w jednym pokoju (moim i męża), bo panuje "terror palacza". Nawet jakby wyjść do łazienki to można się zadusić. Nie rozumie, że zaraz wnuczka będzie na świecie, że dym z papierosów na pewno jej nie posłuży... Mężowi głupio cokolwiek powiedzieć, bo w końcu nie jesteśmy u siebie, mama próbowała, ale bezskutecznie, (efekt - wzruszenie ramionami i "ja nic nie mogę z tym zrobić") a jak ja się wtrącę to zaraz wzniecę bezowocną aferę (bywam wybuchowa). Nie chcę by moje dziecko spędziło choć minutę w swądzie papierosowym, nie mamy nawet gdzie dezerterować teraz, coby uniknąć tych smrodów (niby zostają teściowie, ale mieszkają 400 km stąd, luby musiałby pracę zostawić, a dopiero co zaczął start w nowej firmie...). Jestem wściekła po prostu z tej bezsilności...