Najaktywniejsze:

Komentarze

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
przyszlamama2910

Mi na razie nie zdarzyło sie tak zebym nie zdąrzyła..Chociaż te bieganie w nocy co godz co dwie zaczyna być denerwujące..Nie dość że mam gorąco w pokoju to jeszcze te sikanie..:(

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
lenabc

oooj biedna, ale to podobno się dzieje ;)  ja miałam kiedyś problem z powstrzymaniem jak zaczełam się śmiać, ale ostatkami sił się udało ;) W nocy na całe szczęście wstaję tylko raz i raz nad ranem więc myślę, że nie ma tragedii.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
daenerys

Hej dziewczyny. :) 

Ja też już bardzo intensywnie myślę o porodzie, uświadamiam sobie co mnie czeka choć nie mogę sobie tego wyobrazić. Już końcówka ciąży a jakby dalej nie dociera, że będę mamą i będę miała swojego malutkiego brzdąca, którym trzeba się zając i który pewnie nie raz da popalić... :) 

 

A z sikaniem nocnym to u mnie różnie. :P W sumie zależy czy na wieczór dużo wypiję. Ale przynajmniej jedna pobudka jest w ciągu nocy no i wcześnie rano.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
przyszlamama2910

:) do mnie też to nie dociera..:) Przecież za moment będziemy mamuskami..:) Hihihi:) Ja się boje i porodu...Bólu też,ale teraz jak zaczełam czytać opinie o naszej porodówce to sie załamałam..:/Dziewczyna rok temu rodziła poród długi męczący.Nie zrobili jej cc dziecko było niedotlenione okazało się że uposledzone..:( Boże..masakra..A ciąża przebiegała super..
Ogólnie boje się że nie będe umiała zająć się mała w szpitalu i że będzie mi ciągle płakać..A ja będe bezradna..Tak się boje..:(

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
dona162

Ja przy pierwszej ciąży też trzęsłam portkami na myśl o przewinięciu małej albo kąpieli, tymbardziej, że nigdy w życiu nie miałam do czynienia z noworodkiem (serio nigdy nawet maluch nie przewijałam);P Ale jakoś poszło to automatycznie i z dnia na dzień było coraz lepiej:) jedynie przy kąpieli mąż pomagał bo on był w stanie trzymać małą jedną ręką i było po prostu wygodniej. Poza tym mama mi pomagała i pokazała parę tricków jak trzymać dziecko itp.

Samego porodu się trochę bałam, ale jak się zaczęło to emocje trochę opadły, poza tym mąż mi dużo pomógł... jak zobaczyłam jak koło mnie lata i się troszczy o wszystko to aż mi się ciepło na sercu robiło:D

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
lenabc

Im częściej o tym myśle to sobie przypomniałam, że tak właściwie to trochę rzeczy mi jeszcze brakuje... W sumie jak bym tak miała teraz pakować torbę do szpitala to bym do niej dała tylko koszulę, ręcznik, szlafrok i to by było na tyle! Mijając ubranka dla dziecka bo to na szczeście mam. Jak nic jutro siadam przed kompem i zamawiam resztę rzeczy. Aaa no i mistrzowsko nadal nie wybrałam szpitala... W najbliższym szpitalu leżałam po poronieniu i szału nie było. Na ginekologi była jedna sala z łazienką i akurat na nią mnie dali żebym nie chodziła za dużo. ok, ale ona była na końcu korytarza i miałam wrażenie, że w ogóle pozapominali, że tam leżymy. Jak by tego było mało niedługo przed tym jak poroniłam brzuch bolał mnie co raz to bardziej prosiłam pielęgniarkę żeby zawołała jakiegoś lekarza to jak sie upomniałam o to po pół godziny stwierdziła, że nie może się dodzwonić... Później jak to wszystko się stało chciałam ją wezwać tym przyciskiem, ale nie działał. Szpital ma dobre opinie jeśli chodzi o opiekę nad noworodkami, ale co do całej reszty to raczej nie za często się słyszy przychylne opinie. Myślałam nad Katowicami, jest tam prywatny szpital, ale porody są na nfz. http://www.narodziny.com.pl . Sama już nie wiem co wybrać.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
przyszlamama2910

Ja przy poronieniu miałam troche inaczej..To prawda brzuch boli bardzo.Poszłam do pielęgniarek poprosiłam o coś przeciwbólowego to szybko zadzwoniły do lekarza czy moga mi dać..Przy każdym plamieniu,krwawieniu mnie badali..Przyszła dała zastrzyk w dupę,ale szczerze mówiąc NIC mi to nie dało..:/ Nic a nic.. Jeszcze wymiotowałam..Ech było niezle..Aż się myslec nie chce..Teraz prawdopodobnie TAM będe rodzic boje sie jak nie wiem..:( Jest tam jeden bezczelny lekarz w sumie lekarz i ordynator..Lekarz ledwo po 30...Taki wredny ze szok..Teraz jak cos mi lekarze powiedzą co mi się nie spodoba to sie odezwę!! Nie tak jak w styczniu (jak poroniłam)) ..Przyjeżdżamy do szpitala typek mnie bada i z tekstem czego ja oczekuję?! No kurwa..Zatkało mnie..Jakby tego było mało ordynator w dzien wypisu ze szpitala powiedział mi zebym w internecie poczytała co się dzieje jak kobieta poroni! (w szpitalu nie poroniłam tylko PO wypisie ze szpitala) Dlatego mam tak ieszane uczucia co do tego szpitala że aż nie wiadomo co robic..Czy iść na żywioł czy gnać 100km...

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
lenabc

Tzn ja miałam to tak, że zaczełam w nocy krwawić i brzuch mnie bolał, pojechałam do szpitala. Lekarz mnie zbadał, stwiedził, że serduszko JESZCZE bije dał duphaston i kazał leżeć i wstawać tylko do wc, a jak już jestem to powiedział żebym została. Rano był obchód w sumie taki na odczepnego. Jak już było po poronieniu (tego samego dnia wieczorem) i byłam badana to opierdzeieliłam jedną lekarkę bo strasznie głupio komentowała. Jakiś stażysta mnie badał i mówił jej co tam "wychodzi" w sensie pempowina itp a ona na to "I bardzo dobrze". Ja rozumiem, że to jest ich praca i nie mogą każdego przypadku brać za bardzo do siebie, ale odrobina empatii jednak by się przydała. Klejny mistrz taktu z tamtejszego szpitala to lekarz, który zapytał mnie czy mu "przybije zółwika" podczas gdy zaryczana schodziłam z fotela po badaniu. Generalnie przewineło się wtedy paru tamtejszych lekarzy i ogólnie nie zachwycają. Są oczywiście wyjątki, ale szansa, że akurat się na taki trafi jest niewielka.

Martyna, w którym tygodniu poroniłaś?

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
dona162

Czytam o Waszych tragediach i aż mi łza się w oku kręci:( Moja druga ciąża (nigdy nie poroniłam), i zaczynam doceniać obolały bebzon:) Podziwiam Was kobiety:D

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
przyszlamama2910

Lena ja poroniłam we wczesnym okresie ciąży..Na przełomie 7/8 tygodnia..Mimo wszystko strata boli..