Blog: marsyllianka25

« Powrót do listy wpisów
« Poprzedni wpis Następny wpis »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
marsyllianka25
marsyllianka25

Najgorszy..przeklinałam listopad, to co ma teraz zrobić z grudniem? I to raczej pytanie retoryczne.

Przeżyj to do cholery.

 

Wciąz martwię się o Stana, ciągle ma te suche plamy na ciałku, nie wiem co robić - fakt, zmiejszyło się trochę i jest mniej zaognione odkąd odstawiłam jajko i jogurty. Ale ciągle jest brzydko. Nie wiem co robić, chyba za mało mam sił, by ogarnąc to wszystko. Nie chcę, żeby potem przez całe życie miał alergię, wysypki i zakaz jedzenia rzeczy, które dzieci najbardziej lubią.  Zawsze myślałam o takich maluszkach z żalem, szkoda mi ich było, a tu okazuje się, że mój synek też tak będzie miał i to pewnie w znacznym stopniu przeze mnie.

Płaczę, ku..wa jak ja potrafię płakać. Rzetelnie i składnie. W niczym innym nie byłam chyba nigdy tak dobra jak w tym właśnie. Mistrzyni świata.

Archipelag mojej samotności jest tak widoczny, że pewnie już świeci w ciemności. Nie tylko dla mnie, ale i dla obcych. Ukrywam się zatem przed innymi, chowam twarz. Walczę z samotnością usilnie podtrzymująć przy życiu swoje wyobcowanie. Takie to nielogiczne.

Gdybym 7 miesięcy temu wiedziała to co wiem teraz.

 

 

Komentarze

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
marsyllianka25

Nie jest tak, że się obwiniam za to,że Staś ma AZS - obwiniam się za to, że nie potrafię nic z tym zrobić, dojśc do tego co go uczula..czuję w tym bezradna. Czasem czuję się jakbym była tez małym dzieckiem, chciałabym, żeby ktoś podpowiedział mi co ma robić.  Cały czas kontroluję wszystko, obmyslam plan, a czasem chciałabym, żeby ktoś robił to za mnie. Powiedział mi, że tak i tak będzie dobrze. Ale tak właśnie wygląda drosłość. Czasem jej po prostu nie chcę, czuję,że mnie przerosła.

Masz całkowita rację. Zawsze to ja pierwsza rzucam w siebie kamieniem. W zasadzie to tylka ja nim rzucam. Potem podnoszę go znowu i czekam tylko na odpowiedni moment, by rzucić nim po raz kolejny.

Wytrzymam, jakoś wytrzymam, jestem skałą przecież. Tylko czy przez ten czas nie rozsypię się ja mniejsze części? Troszkę niknę, rozpływam się i czuję, że coraz mnie mniej. Mój M. będzie miał trudne zadanie - rekonstrukcję duszy i serca. Ale wierzę w nas, może nie wierzę w siebie, ale w nas razem na pewno.

 

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
jakaatarzyna

heart... bo dziś mi brak słów...

"Przeżyj to do cholery"... wiesz, chyba sobie to napiszę i powieszę na lodówce...