Blog: migrena

« Powrót do listy wpisów
« Poprzedni wpis Następny wpis »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
migrena
migrena

Będzie to stos informacji z dnia dzisiejszego, bo to był długi dzień, poczynając w zasadzie już od nocy.

Generalnie jeszcze nie urodziłam, gdyby komuś przyszło to do głowy :P

 

Ale zacznijmy wszystko od początku... czyli od 3 w nocy, kiedy rozpoczęłam swój dzień tuląc swojego pierworodnego i robiąc mu świeże mleczko, co by nie kwękolił i najlepiej żeby nie płakał, i naj to by było gdyby w ogóle chciał spać a nie wstawać za mną i pilnować jak mi idzie przyrządzanie jego napitku o takiej godzinie. Nie spaliśy do piątej. O szóstej z ciężkością sojego niewyspanego ja wstaliśy jakimś cudem na badania, nawet Młody miał opory, wiem, że chętnie pospałby ze mną do hmmm może nawet 8-ej? Badania odbębniliśmy całym towarzystwem, i pierwszy raz Marcelek widział jak to z ciemnego za oknem zrobiło się jasne ;)

A gdy potem jechaliśy po 9-tej na zakupy w stronę Krakowa mieliśy okazję nacieszyć oczy widokiem promieni słonecznych pośród gór i koron drzew zmrożonych. Strugi światła tak majestatyczne, i ta biel drzewostanów.. pierwszy raz pomyślałam, że w Kochanowie może być pięknie.. i że nie mam aparatu.

Po Leroy Merlin Marcelek wreszcie sobie popchał malućki wózeczek sklepowy, zapakował sobie nawet nasze zakupy i czekał grzecznie przy kasie, oczywiście podając zakupy pani kasjerce - urocze to było.

W domu nareszcie zrobiłam co chciałam, co uważałam za stosowne by czuć, że mogę od dziś spać spokojnie. Wraz z Marcelkiem wypraliśmy wersję spacerową SPRINTa, która czekała na mnie od kilku dni w łazience, schnie właśnie na werandzie. Jestem już spokojna, ze spakuję te części do pudełka czyste i nie będę wyciągała spacerówki brudnej w przyszłości. 

Wypraliśy moje laćki do szpitala, i uwaga spakowaliśy torby. Jedną dla mnie a drugą dla Antosia. Wiązało się to z nieszczęsnym prasowaniem, ale daliśy na szczęście radę, i takim sposobem mam nawet już naszykowaną kołderkę dla Antosia. Torbę z rzeczami dla Antosia na wyjście. Jeszcze tylko szlafrok muszę wrzucić do swojej torby, co jeszcze dziś mam w planie uczynić. Zanim zejdę.

Wreszcie wywietrzłam nasze kołdry i pościele na mrozie, zmieniłam cholerne firanki w sypialni na krótkie, bo Marceli znów nam urwał i firanki i karnisz wczoraj :/  znaczy się ja wyprasowałam a Farben mi zamontował ten karnisz i te firanki na drążku. Dziś mam w planie spać jak królowa. Bo oczywiście całą chatę posprzątałam i jeszcze obiad zrobiłam a teraz i po kolacji nawet jesteśmy wszyscy..

 

Po zmaganiach z domowym tornado w moim wykonaniu odebrałam rewelacyjne jak na mnie i ten tydzień ciąży wyniki morfologii i moczu. Coombs dopiero we wtorek do odbioru. 

No i wizyta u Róży..  z Farbenem i Marcelim. 

Ja pierniczę - jest 37tc wg OM, wg USG 35 i 3 dni. A ja bez Fenotreolu na samym magnezie mam utrzymaną szyjkę! I to przy zapierniczaniu na okrągło. Trudno mi w to uwierzyć.. decyzje co do szpitala - ano. Róża poleciła iść w przyszłym tygodniu do szpitala ustalać termin (?) ( to już?) Generalnie pewnie nie już, tylko kwestie świąteczne wchodzą w rachubę, a Ordynatora nie uświadczysz panie za czas choinkowego szału. Także pod koniec przyszłego tygodnia jedziemy... no i pytanie brzmi gdzie? Dostałam skierowania do dwóch szpitali - jeden bo blisko nas ja chciałam ( Chrzanów), drugi z polecenia ( UJASTEK) dwa razy dalej, ale zaufany wg Róży pod względem ładnego cięcia. Mamy czas do końca przyszłego tygodnia się zastanowić, powiedziała, że możemy nawet w dwóch się zarejestrować i ustalić termin, że to przecież nic nie szkodzi. 

Jeśli chodzi o Antona - Marceli dziś go podglądał ;) ale był tak wystraszony sprzętu usg, i tego że ta biała pani coś robi mamie w brzuszek, że pewnie nawet nie zauważył swojego braciszka. Antosio zdrów, wg usg niczego mu nie brakuje, łożysko II stopień i siedzi sobie dziecko głową w dół ( choć nie musi). Waga 2577g na 35tc i 3dni. Także jak pojadę za tydzień na badania do szpitala to jesteśmy już niby gotowi bo to i 36tc i ponad dwa i pół kg.

Generalnie Róża mówi, że pewnie wstępnie ustalą termin na 7 stycznia na cięcie. Byleby stycznia wytrzymać to dla mnie już będzie super :)

Takie niuńki dziś prasowałam małe - nawet nie wiedziałam, że takie zadbane te ubranka po Marcelku są, zawsze mi się wydawało, że dość kiepski był ich stan. Marcelek mi tylko tę kołderkę przeżywa - bo niby ma swoją, którą kupiliśmy mu ostatnio przed mikołajem na mikołaja w IKEI i nawet ma do tego zestawu kociaka do spania i przytulania ( wciąż bezimiennego), to i tak do swojej kołderki ma sentyment ( pewnie dlatego że swoje pościele kojarzy i tę z biedronkami i tę z Kubusiem Puchatkiem) - oj bedny mój syncio, ależ to będzie wszystko dla niego trudne. A jak dla mnie... pewnie nawet nie zdaję sobie z tego sprawy.

 

Teraz na tapecie, podopinanie się przed świętami, zrobienie badań tych na zaraźliwe choroby i odebranie posiewu na paciorkowiec. No i decyzje, decyzje... to chyba na dziś tyle. Więcej nie mam siły..

 

 

Komentarze

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
natitalka

I niedługo juz na Ciebie kolej...jak ten czas leci :) Pięknie masz to wszystko zorganizowanewink

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
maja1983
to wy ranne ptaszki jesteście ;-) super ze u Was ok, Antos niebawem będzie z Wami i wtedy Marceli będzie się chętniej dzielił swoimi rzaczami ;-)
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
agawita

Migrena jestes juz w 37 tc?...ja piernicze...ale ten czas leci. W kazdym razie powodzenia!:)