Żeby nie było nam smutno czy też nazbyt spokojnie, Marceli od wczoraj ma katar i w nocy podwyższoną temperaturę, nie śpi co za tym idzie ( oczywiście), więc jestem mamą widmo, bo nie chce spać z tatą tylko musi spać ze mną i Antkiem. Cała sytuacja mnie przeraża, a moje plecy i stan fizyczny przerasta. Nie uchronię Antka przed zarażeniem się, to rzecz jasna, że nei wyprowadzę się z nim do iglo na podwórko, zresztą i tak w dzień plusowe temperatury, więc nie wytrzymałby nasz domek za długo. Nie ma jak uciec, trza się modlić.

I wszystko miło.. gdyby nie fakt, że dziś dostał wysypki, na nogach najpierw i w okolicy brzuszka, wstępnie pomyślałam, że to jakieś uczulenie, z godziny na godzinę krost jest coraz więcej i pojawiają się w różnych miejscach jak i intensywnieją na czerwono. Do pediatry nie szło mi się dodzwonić, a potem jak udało to było już późno, jutro Farben ma iśc z Marcelkiem na kontrolę, żeby to zobaczyła tak ustalone, a dzisiejsze szczepienie oczywiście odpuściłam, bo jak z katarem szczepić dziecko. Jednak nie mam póki co do tego wątpliwości, że to różyczka, wszelkie oznaki na ciele wg wujaszka  google wskazują właśnie na tę chorobę. Także mam noc kolejną nie przespaną już nie tylko ze względu na katar dziecka przez który nie da się spać, ale i przez myślenice czy to na pewno różyczka i pewnie nie omieszkam się pomodlić. 

Nie stresowało by mnie może to tak, gdyby nie fakt, ze mam niespełna miesieczne dziecko w domu a sama tez nigdy nie przebyłam różyczki, odry, ospy, jedynie świnkę. Wiecie jak mi wesoło z tego powodu teraz... nie?

Poza newsami rodem z superexpresu i moim podejrzeniom że nie wyjdziemy z tej choroby cało, chciałam podziękować jeszcze raz Kamilce. Prezent przecudny Marcelkowi sprawiłaś. Rojaśniłaś jego pochorowany pyszczek wczoraj. A i mnie dobrze było Cię usłyszec, ucałuj ode mnie Aluniątko moje, niech wraca też do zdrowia!