..nie tylko mamę i tatę, ale i samego zaineresowanego. Marceli dziś usiadł na tronie, bo poprosiłam go o to mając podejrzenie, że chce mu się dłuższej posiadówki. Zrobił krótszą posiadówkę, udało się piękne siku na nocniku. Ubrałam więc rajtopy ( u mnie tylko rajstopy wchodzą w rachubę, wszelkie skarpetki nie mają racji bytu, za szybko lądują poza obszarem stóp), chwilkę siedzi ze mną, za moment znów woła siku, mama, siku, ale zignorowałam to, bo byłam święcie przekonana, że teraz już jak zawsze się wygłupia. A tu siup, chlup, rajtały mokre. Więc nauczka jest ( była). Za chwil parę znów widzę, że siada na nocnik ( był już goło, bo stwierdziłam, że nie będę go ubierać póki co) a on za sekundę woła mama siku, cieszy się i bije brawo, zanosi nocnik jak ja wcześniej do wc! Nie wierzę własnym oczom - to było trzecie siku w przeciagu pół godziny, co ja piszę, jakiś piętnastu minut ( w zasadzie poczucie czasu przy dwójce dzieci to pojęcie bardzo względne). w przeciągu następnej godziny znów wołał o siku, zrobił przy nas sam siadając na swój niebieski tronik. Więc tak, uznaję, że moje dziecko pierworodne jest w pełni gotowe uczyć się robić siku od rana do wieczora na nocnik.

Rozbrajał mnie bijąc sobie brawo, ciesząc się i samemu chcąc opróżnić nocniczek i umyć potem rączki - sprytny Gargamelek mój.

Antoni przyjął Pepti i nawet przyjął do przepajania wodę bez dosładzania - jupi! Wieczorem obywa się bez kolek. Beż żadnych kropel. Jestem wreszcie szczęśliwą mamą, że mojemu dziecku jest lżej w jeszcze jak swoim małym życiu. Co prawda czas biegnie jak szalony, nim się obrócę będzie już wcinał obiadki i kaszki... apetyt ma więc oby tak dalej, i oby potem wszelkie nietolerancje mleka mu przeszły..

Marceli je za dwóch siebie, rano wypija kakao 250ml, potem jogurt, 200 ml koło dwunastej -pierwszej godziny zupy tyle co ja nawet nie jem tyle chyba; z pół litra :P, potem deserek  owocowy 190ml, na wieczór drugie danie 200ml około, na noc mleko 250ml. W nocy pewnie też wypije 200ml. A przepija herbatką 330ml, w tym jedną herbatkę robię z żelazem. Na wieczór podaję syrop omegamed.

Śpi różnie, czasem całą noc, czasem nie, wstaje też różnie najwcześniej po czwartej najpóźniej po szóstej. 

Ja doświadczam właśnie pierwszego dnia @ po połogu. Jestem znerwicowana, ale chyba tak porżniętej pogody za oknem też już chyba dawno nie widziałam..

Teść jest już z nami w domu ciągle, więc mam pomoc od rana, Marcelek zamiast mnie napastować pół żywą rano autami to napastuje dziadka, dla którego chyba to sama przyjemność :P Teść nawet podejmuje temat by zostawać sam z Antosiem, i fajnie sobie z nim radzi :) świat trochę inaczej wygląda przy karmieniu butelką - tyle Wam powiem..

A tu moje szczęście kręcone znów :) fajne ujęcia dziś nam wyszły spod spustu :)

Tutaj uczył Misia Czesia ( akcja Kup Misia 2012) jak się prowadzi auto ( na symulatorze oczywiście dopiero :P)

A spośród tych trzech poniżej nie umiem się zdecydować, które najlepsze ;)

Mała migrenka:

No i nasz Antonio banderolka :)

Śmieszek mały :)

Dziś też dzieci wylądowały już razem na stałę w jednym pokoiku :)