Blog: roxito

« Powrót do listy wpisów
« Poprzedni wpis Następny wpis »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
roxito
roxito

Jak ten czas szybko leci. W ciągu tych 27 miesięcy zdążyliśmy przeprowadzić się dwa razy, a wliczając życie płodowe syna to będzie trzy razy w tym raz z jednego końca Polski na drugi.

Staś, od dziewiątego miesiąca życia żłobkowe dziecko niebawem będzie zmuszony opuścić ową placówkę. Radzi tam sobie doskonale, lubi bawić się z innymi dziećmi, tańczyć, czytać książki, słuchać jak ja czytam a niektóre wyłącznie przeglądać. Ma już gdzieś książki z twardymi stronami, uwielbia przewracać zwykłe kartki, często zaginając je lub po prostu drąc. Jakoś to wytrzymuję, choć książki mają dla mnie ogromną wartość. Układanie klocków jest już sporadyczne, woli kolorowanki. Zazwyczaj pokoloruje kawałek (najchętniej ołówkiem) i każe mi kolorować resztę. Kolory zna coraz lepiej, początkowo wszystko było dla niego niebieskie, teraz ładnie rozróżnia żółty, niebieski, czerwony, zielony, pomarańczowy, różowy, brązowy, czarny, fioletowy, szary i złoty. Co do liczenia - czasem pięknie policzy do 9 a innego dnia pomyli kolejność połowy cyferek, więc dopracowujemy :) Alfabet idzie nam gorzej, czasem powtórzy a czasem nie, zapomina też szybko kolejność, ale ćwiczymy. Kolory na rybkach, alfabet na karteczkach i układankach a liczenie na schodach. Po schodach wchodzi samodzielnie, z moją pieczą z tyłu. Schodzić samodzielnie jeszcze mu nie pozwalam, bo czasami ma odpały i chce sobie poskakać albo pozsuwać nogi. Wózka nie widział od 24 miesiąca życia i nawet za nim nie tęskni. Do żłobka zasuwa kilometr i tyle samo wraca. Rano częściej jeździ autem z mężem, bo ten dalej do pracy a po południu urządzamy sobie spacerek powrotny, podnosząc wszystkie napotkane szyszki, patyki i kopiąc kamyki. Jest już nawet stała trasa - są krawężniki po których iść trzeba oraz barierki mostu, które koniecznie muszą zostać małą dłonią wytarte. Pozwalam mu się brudzić, bo jest okropnym pedantem i czyściochem. Jak ma coś na ręce lub innej części ciała to musi to wytrzeć na już. Tragedią jest jak się przewróci na spacerze a ja jedynie dysponuję chusteczkami. Ostatnio z tego właśnie powodu wył całą drogę powrotną, aż dotarł do łazienki. Rano budzę go po 6, sadzam na nocnik (jakieś siku zazwyczaj tam się znajdzie), potem je płatki (koniecznie płatki, nie toleruje innych śniadań) przez pół godziny, myjemy ząbki, buzię i rączki, ubieram go do żłobka i papa. W żłobku panie nie mają nic przeciwko chodzeniu bez pieluchy, więc praktycznie cały dzień chodzi w majtach. Czasem jest lepiej a czasem gorzej. Jak człowiek nie wyczuje momentu to ten leje gdzie popadnie, a wyczuć moment jest ciężko, bo ten nie zawsze chce usiąść na nocnik, a ja nie będę go do niego wiązać. Musimy zakończyć tę sprawę nim pójdzie do przedszkola. Musimy też opanować samodzielne ubieranie się, bo chociaż będzie najmłodszy w grupie to nie chcę, żeby odstawał od innych dzieci i źle się z tym czuł. Mamy jeszcze kilka miesięcy więc dramatu nie ma. Mówi znakomicie, potrafi układać piękne zdania, często z prawidłową odmianą słów. Oczywiście zdarza mu się źle wypowiedzieć słowa, ale jego zdania są z tygodnia na tydzień dłuższe i bardziej skomplikowane. Widać w nim małego naśladowcę, powtarza wszystko, zarówno słowa jak i emocje. Lubi tez trzymać się swojego zdania, przez to często muszę robić coś na siłę. Czasami nie ma ochoty ubierać się do żłobka i idzie się bawić - wtedy proszę go trzykrotnie, a jak na to nie reaguje to go zabieram od zabawek i po temacie. Staram się szukać kompromisów, kiedy nie muszę mu czegoś zabraniać to tego nie robię, pozwalam mu wybierać i decydować o wielu sprawach i wydaje mi się, że dzięki temu on nie jest też dokuczliwym dzieckiem. Oczywiście czasem robi mi na przekór i śmieje się w twarz, ale i na to znajdę sposób. Na chwilę obecną mogę powiedzieć, że jest grzecznym dwulatkiem.

27 miesięcy to cholernie dużo czasu. Z małego, krzyczącego noworodka wyrasta mi coraz mądrzejszy synuś i jestem z niego okropnie dumna. Niebawem zostanie starszym bratem i mam nadzieję, że podejdzie do tego zadania (jak na swój wiek) dorośle.

 

 

Pozdrawiamy!

Komentarze

Brak komentarzy