Chodziłam długo po mieście zanim znalazłam cukiernię, która upiecze tort według mojego pomysłu. Upiekli by go bez problemu, gdybym zamówiła wcześniej, więc musiałam się zadowolić wersją dość okrojoną. Wyszło im pięknie i smacznie a co najważniejsze syn był szczęśliwy. Mój mały miłośnik muzyki, wielki fan wiolonczeli.

Marzył o wiolonczeli, właściwie był pewien, że Mikołaj lub Gwiazdor mu ją przyniosą. Na szczęście tort uleczył wszystkie smutki. Musiałam wykroić wiolonczelę, pozwolił ją zjeść dopiero następnego dnia po wyjaśnieniu, że jak nikt jej nie zje to trzeba będzie wyrzucić, a przecież tort jest niesamowicie smaczny. Daliśmy mu też radyjko do pokoju i przed snem słucha jak gra wiolonczela. Dostał mnóstwo prezentów. Mikołaj, Gwiazdor i prezenty urodzinowe to zdecydowanie zbyt wiele jak na jeden miesiąc. Szczęście, że o prezentach ja decydowałam. Dzięki temu nie mam zagraconego mieszkania badziewiami, tylko różne puzzle, układanki i trochę innych edukacyjnych rzeczy.

Czasem ma lepsze dni, innym razem gorsze, ale ogólnie jest uroczym trzylatkiem. Jest też wspaniałym bratem, fajnie tak z dwójką. Lubi bawić się z Wojtuniem, podbiera mu zabawki i czasem dzieli się swoimi - zazwyczaj gdy widzi w tym interes. Np. dam Ci się pobawić pająkami (wieszaki na ubrania - nie pytajcie dlaczego pająki, nie mam pojęcia) jak Ty mi dasz kostkę. Na takie układy sobie idą ;) Dzisiaj zrobił z Wojtusia rybę - łowił go wieszakiem na ubrania z przyczepioną na końcu zabawką, a jak ten chwycił to mu mówił: Jedz wojtuś, jedz do końca :) Wojtuch uwielbia towarzystwo Stasia, uspokaja się momentalnie.

Wojtuś ma 8 miesięcy i dwa zęby. Ząbkowanie przechodzi koszmarnie. Właśnie idą mu kolejne dwa, są na wylocie od 2 tygodni, są dni kiedy drze się od rana do wieczora, w krytycznych momentach lecimy na Ibuprofenie i Paracetamolu bo inaczej się nie da. Lubi pokrzyczeć sobie, płacze tylko czasami, w nocy budzi się kilka razy i wstaje mięscy 5 a 6. Je już pięknie całkiem spore kawałki - przyznam, że mi to na rękę bo nie muszę bawić się blenderem. Smakuje mu wszystko co dostanie.

To tak w skrócie. Wigilie organizowałam u siebie - razem było nas 11. Było miło. Następnego dnia urodziny więc nie miałam czasu na nic, a tym bardziej na spędzanie czasu na 40. Wpis więc spóźniony, ale to nie ma znaczenia :)

Pozdrawiamy.