Blog: veecky

« Powrót do listy wpisów
« Poprzedni wpis Następny wpis »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
veecky
veecky

2011-07-20 11:54

|

Komentarze: 8

pieprzone karetki

Nie cierpię syreny karetki. Jak tylko ją słyszę, od razu mam moke oczy. A od tygodnia to już wogóle.

Pamiętam ten dzień. Jechałam z ciotką do Tesco na zakupu. Jesienne popoludnie. Nagle zrobiło się ciemno, zaczęło lać. Wiało jakby miało zrywać dachy. Wycieraczki nie nadąrzały zbierać wody z szyb. W sklepie nie mogłam się skupić na zakupach. Połowy rzeczy nie kupiłam. Chodziłam za ciotką. Ona tylko pytała, czy tego nie powinnam kupić albo tamtego. Po zakupach czas do domu. Pamiętam te syreny karetek. Były gdzieś blisko. I b yło jeszcze ciemniej. Wiało i lało jeszcze mocniej. Odstawiłam ciotkę i sama do domu.

W domu nie mogłam się na niczym skupić. Chwila przed komputerem i do łóżka. Byłam taka roztrzęsiona. 

Na 8 do pracy. Mój tata był wtedy w szpitalu i czekał na powazną operację. Groziła mu amputacja. 8.30 - telefon dzwoni. Mama. Jej słów nie zapomnę do końca życia. Powiedziała: "coś Ci powiem, tylko się nie denerwuj". Nienawidzę jej za te słowa. Powiedziała, że mój brat cioteczny nie żyje. Dzień wcześniej po południu był wypadek na torach... W tym samym czasie, kiedy ja robiła, a raczej próbowałam robić zakupy.

Wyszedł na trening. Nigdy tam nie doszedł. Ciotka chciała do niego zadzwonić, żeby wrócił po parasolkę, ale stwierdziła, że przecież ma kurtkę od deszczu więc nie zmoknie, a znając go i tak się nie wróci. 

Z treningu nie wrócił. Zaczęły się poszukiwania. Jego ojciec znał całą policję i straż miejską. Zadzwonił. Kazali przyjechać ze zdjęciem. Od razu poszli na okazanie zwłok. Nie zamknęli mu nawet oczu. Ciotka mówiła, że były zdziwione. Jakby się nie spodziewał pociągu.

Był młody, bardzo młody. Miał 20 lat i całe życie przed sobą. Dziś wiem, że chciał wyjechać do USA. Miał tam dziweczynę. Drugą :) Nie zdąrzył jej nawet dobrze poznać. 

Był bardzo rodzinny. Z Jego domu tylko on był na moim ślubie. Zawsze, gdy spotkaliśmy się w autobusie z pracy. Zatrzymał się, porozmawiał.

Tydzięn wcześniej napisał na profilu mojej siostry na nk (miała niebawem przyjechać z zzagranicy), że już chłodzi szkło na jej przyjazd. 

 

Musiałam to wylać z siebie. Od jakiegoś tygodnia o niczym innym nie myślę, tylko o Nim. Może teraz będzie mi lżej, jak te pieprzone karetki będą jechać...

Komentarze

Tragedia....Ale trzeba żyć dalej....

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
veecky

No trzeba. Innego wyjścia nie ma. tylko tak mnie to męczyło i musiałam z siebie wywalić. Nawet trochę lżej mi się zrobiło.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
karolaina90

Wiem co czujesz sama przeżyłam podobną sytuację tyle że bliska mi osoba umierała na moich oczach.. Eh życie jest niesprawiedliwe..

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
pati1992

Współczuję. Tylko tylę mogę napisać :(

 

 

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
claire1983

Popłakałam się okropnie bo Twój wpis przypomniał mi sprawę sprzed kilku lat... Mojego najlepszego przyjaciela, w którym się podkochiwałam całe dzieciństwo, z którym chodziłam do szkoły i który był moim sąsiadzem. Wszyscy go uwielbiali, był bardzo radosnym, dobrym człowiekiem, powszechnie szanowanym i cenionym.

Stracił życie w wypadku samochodowym mając 21 lat. Zginął razem z jedynym bratem. Jego rodzice postradali zmysły. A ja do dzisiaj nie mogę się z tym pogodzić mimo upływu lat...

Wiem co czujesz...

Bardzo współczuję całej Waszej rodzinie :( Nie wyobrażam sobie jak musicie się czuć, zwłaszcza rodzice :(

@Claire historia, którą opisałaś ściska za gardło. Strach sobie wyobrażać co czują rodzice.... nie wiem czy człowieka może dotknąć większa tragedia... :(

 

Powiem Wam, że sama często wspominam sytuację moich znajomych, za którymi z resztą nigdy nie przepadałam, ale ilekroć o tym myślę targają mną uczucia żalu, współczucia, smutku i mam poczucie potwornej niesprawiedliwości :( Chłopak zginął w wypadku zostawiając żonę w 7 miesiącu ciąży i rodziców, którzy mieli tylko jego-jedynaka.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
veecky

Mój brat też był jedynakiem. Wtedy jest najgorzej, bo już nie ma dla kogo żyć, ale tak jak claire1983 gdy zginie rodzeństwo razem.

 

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
agulek

Straszne to..i wiem co przeżywasz bo u mnie w rodzinie też ostatnio była taka sytuacja..

Zmarła przyszła żona mojego kuzyna..była taka młoda..przewróciła się w łazieńce i wiecej już nie wstała..a w przyszłym roku mielsiśmy iść do niej na wesele;(((