« Powrót Następne pytanie »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mailko
mailko

2010-01-07 23:27

|

Szpitale, lekarze, położne

Czy przytrafiło wam się kiedyś jakaś przykra sytuacja, bądź zachowanie u lekarza ginekologa???

Chodzi mi o to, czy np. powiedział wam kiedyś lekarz lub lekarka ginekolog coś przykrego? Mi kiedyś w gabinecie u gin. przytrafiła się taka rzecz, że będąc w ciąży a był to dopiero 3 tydz. zapytałam lekarza czy mam brać jakieś witaminy a on mi odpowiedział" ma pani na tyle kilogramów że pani już nie potrzebuje dodatkowo brać witamin". Zabolało mnie to, może i jestem przy kości ale to nie oznacza, że grubszym kobietom nie brakuje witamin. Pomyślałam " Co za dupek..."

Odpowiedzi

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
kamilusia

Na pierwszej wizycie jak poszłam potwierdzić ciąże bo już raz poroniłam i zależało mi na szybkim potwierdzeniu ciąży itp.lekarz powiedział że "albo jest pani w ciąży albo nie jak dostanie pani krwawienia to znaczy że albo nie była to ciąża albo się poroniła a jeśli nie dostanie pani to za 3 tygodnie usg zrobimy". Z gabinetu wyszłam zaryczana,biegiem poszłam prywatnier na usg i okazało się że w brzuszku jest 5 tygodniowy dzidziuś :)

Więcej już tamtego lekarza nie odwiedziłam,ale moja lekarka prowadząca też nie była dużo lepsza,ale przynajmniej takich tekstów od niej nie słyszałam...

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
monikab

ja w trakcie ciazy chyba ze trzy razy zmienialam gin. pierwszemu musialam za kazdym razem przypominac ze ja to ja nie wpisywal mi wynikow badan w karte potem wmawial ze jeszcze nie zrobilam badan, druga p. doktor do ktorej tez chodzilam prywatnie podczas pobytu w szpitalu powiedziala mi ze moglam nie zawracac glowy i nie przychodzic z byle czym. po tym mialam ochote wypisac sie na wlasne rzadanie ale wiadomo ze dobro dziecka bylo najwazniejsze. po tym czterodniowym pobycie stwierdzilismy z mezem ze mimo ze mam szpital pod nosem nie bede rodzic w swoim miescie i znalazlam super lekarza 25km od mojego miasta. jak wchodzilam do gabinetu odrazu wiedzial kim jestem nie musialam mu nic przypominac a w szpitalu caly czas byl przy porodzie i zagladal czesto do mojego pokoju. takze kazdemu zycze takiego lekarza. dodam jeszcze ze mam zal do lekarza  ktory wykonywal usg 3d (ktore tez kosztowalo nie malo) poniewaz nie wykryl ze corcia ma rozszczep podniebienia. nie wiem czy poprostu robil to na "odwal sie" czy taki z niego lekarz ze tego nie widzial

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
wiki218

Mojej znajomej lekarz po porodzie powiedział " ma Pani takie krocze, że może pani rodzić codziennie". Jak usłyszała to, to się biedna rozpłakała... Zrobiło jej się strasznie przykro, bo poczuła się "rozwalona". podobno przez cały porod był wredny, ale na koniec przesadził :/ niektorzy lekarze nie  maja taktu :/

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
madziara8115

W pierwszej ciazy mialam Pania doktor, ktora zawsze miala zly humor i skutecznie psula tez moj, za kazdym niemal razem doprowadzajac mnie do lez. Bylo to kilka lat temu, na tzw. kase chorych, pod nia podlegalam. Wszyscy sie trzesli wchodzac do niej do gabinetu (wlacznie ze starymi babciami, no bo ja wiadomo, bylam 20-letnia gowniara).

Zawsze mieszala mi termin porodu. Kiedys sie wkurzylam i wyliczylam sobie go sama z kalendarzykiem z gazety "Mamo to ja", czy ktorejs podobnej. Przy kolejnej wizycie w koncu i ona zaopatrzyla sie w podobny i wyjela, by w koncu okreslic moj termin :D Ja do niej mowie, ze wlasnie mam taki sam i mi wychodzi, ze 13 lipiec. A ona na mnie ryknela: "Takiego to ty na pewno nie masz!" Do tego sie zawsze darla, jak skracala mi sie szyjka, czy ja chce przedwczesnie urodzic, co ja sobie mysle, ze jak mi nie odpowiada lezenie, to mnie do szpitala na sile skieruje. A ja lezalam ile moglam. I tak od 6 miesiaca ciazy ciagle mnie straszyla.

Jak wchodzilam do gabinetu ostatnie 2 miesiace, to sie pytala za kazdym razem: "A pani na dniach rodzi?"

Badala bolesnie, gdy raz podskoczylam z bolu na fotelu (na niedlugo przed porodem), stwierdzila, ze tak musi. Przy porodzie polozna stwierdzila, ze chyba w wyniku jakiegos badania zrobil mi sie krwiak, ktory wyszedl na lozku porodowym.

Byla w szpitalu po moim porodzie na pierwszym obchodzie. Nie zapytala nawet o dziecko, nie zajrzala, zero. Zbadala tylko wyniosle i wyszla... Ale babiszon byl. A prywatnie podobno jak plaster miodu. Ale nie zawsze kazdego stac na prywatne wizyty...

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
madziara8115

PS. Mailko, Twoj lekarz to naprawde bezczelny typek.

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
annan

Ja miałam nieprzyjemna stytuacje ale w ciazy nie byłam. Poszłam do lekarza dowiedzieć sie dokładnie jak mamy starac sie o dziecko była to moja 2 wizyta u takiego lekarza i doswiadczenia nie miałam wiec najpierw wysmial mnie ze nie umiem obliczac dni plodnych a chce dziecko(obliczac umiem tylko mowilam mu ze mam bardzo nieregularne miesiaczki i nie wiem jak to zorbic zeby mi powiedzial)pozniej powiedzial ze teraz to on mi nic nie powie czy moze miec dziecko czy nie bo mam sobie poczekac az minie 2 lata a bylo ok 15 miesiecy jak nie ma dziecka, Ja uwazam ze lekarz ktory wnika w takie intymne sfery powinien miec jakis takt i wiedziec co mowic jakos lagodnie a tu zaden nic.I od tamtej pory u zadnego nie zawitałam. poszlam po pomoc a w sumie wyszlam z wiedza taka sama jaka posiadalam dobrze ze sa internety :)

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
pancia

Ja chodze prywatnie do kobiety, myślałam że tak będzie bardziej komfortowo i wiadomo kobieta to pewnie rozumie wszystko. Na początku miałam jednak ochotę zmienić lekarza ze względu na to że jest ona osobą szorstką, ma humorki i raz traktowała mnie normalnie bez zastrzeżeń a czasem dowaliła takim tekstem że aż chciało się powiedzieć że nie za to płace (nie małe pieniądze) aby mnie pouczała i odzywała się arogancko jakbym jej właśnie przeszkadzała. Do tej pory idąc na wizytę nie wiem czy znów nie usłyszę czegoś w stylu:

" a to pani tu jest lekarzem czy ja" 

w odniesienu do pytania typu: Pani doktor czytałam, słyszałam iż............(wymieniam o co chodzi) w odpowiedzi słyszę że to bzdury lub głupoty i powyższy cytat.......

Pani ginekolog, do ktorej chodzilam w 3-ej ciazy, ktora zreszta tez poronilam... byla koszmarna. Jak raz musialam odmowic termin wizyty to robila laske, ze dostalam termin jeszcze w tym m-cu (a byl dopiero poczatek m-ca)... http://www.netmama.pl/pics/emoticons/anger.gif" style="border-width: initial; border-color: initial; cursor: pointer; border-style: none" onclick="Emoticons.insertAsText('(zlosc)');" alt="(zlosc)" class="emoticon" /> Zmienilam ja szybciutko... http://www.netmama.pl/pics/emoticons/angry.gif" style="border-width: initial; border-color: initial; cursor: pointer; border-style: none" onclick="Emoticons.insertAsText('(zla)');" alt="(zla)" class="emoticon" />

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
brzuszek

Lezalam w ciazy w szpitalu poltora miesiaca. Mowilam ze trzeba zrobic badania na kile i zoltaczke. Lekarze to olali. Przed porodem pretensje do mnie: ze nie mam zadnych badan!!!

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
karusia

Moja Pani doktor była, hm powiedzmy delikatnie arogancka... Kiedy chciała to badała normalnie a jak tylko miała gorszy chumorek to tak że aż gwiazdki widziałam... Głupie teksty w stylu ?chcesz urodzić to dziecko?", czy " jak się Pani nie podoba to niech pani sama sobie prowadzi ciążę" były na porządku dziennym.... 2 dni przed porodem poszłam na wizytę kontrolną, bo do terminu miałam jeszce 3 dni i powiedziała, że jest wszystko ok , żebym się nastawiła na poród naturalny i takie tam...Dziecko mi się nie obróciło przez te 2 dni a okazało się(już na porodówce), że dziecko nie dość że jest ułożone nóżkami do dołu, to jeszcze okręcone pępowiną...Wtedy to ją znienawidziłam.... A na samej porodówce(bo nie rodziłam w szpitalu mojej gin) była taka chumorzasta Pani anastazjolog... Miałam 19 lat i starsznie bałam się o dziecko jak już się dowiedziałam tego wszystkiego. Poza tym boję się szpitali, igieł etc... Trzęsłam się z zimna i ze strachu i nie mogła mi zrobić znieczulenia w kręgosłup... Więc wydarła na mnie koparę"Ja mam dość tych dzisiejszych rodzących!!!!Jak się będziesz tak dalej telepać to niech Cię kroją na żywca!!!!!Ja ci znieczulenia nie zrobię!!"No to się jakoś skuliłam tak, że przestałam się "telepać" a ona do mnie z żebym się rozluźniła bo sie wbić nie może  i że bardzo żałuję że takich jak ja to uśpić nie można.....masakra jakś....A podczas porodu jak już mnie rozcięli naładował mi tyle leków przez kroplówkę, że kręciło mi się w głowie i mimo że byłam poprzypinana pasami, głowa mi odskakiwałana prawo i lewo to jak zobaczyła w jakim jestem stanie to mi potem tą głowę trzymała...A byłam taka zakrcona że szok i jak tylko się Julka urodziła to chyba ze 3 razy pytałam czy jest zdrowa i czy nie ma Down'a i czy ma wszystkie kończyny i paluszki, to ta znowu ryknęł, że chyba jestem jakaś niedorobiona skoro nie rozumiem trzech prostych słów"masz zdrową córkę"......