Wiem ale mieszkam w malym mieście i nawet nie wiem gdzie najbliżej jest dom samotnej matki

Jeszcze chwila, moja siostra ma za tydzień imprezę w domu i kiepsko żeby się dzieci plataly. Mam nadzieję że po imprezie już się zbiorę w sobie żeby się przeprowadzić. No i oczywiście siostra na imprezę mnie zaprosiła, i mój już obrażony że jego nie zaprosiła (jest ostro pokłócony z narzeczonym siostry) i że co to w ogóle ma być, i że jak tak bardzo chce iść sama to mam zabrać ze sobą dzieci bo mam dzieci i muszę się nimi zajmować.

Już szłam do sypialni spać i pan hrabia mnie zawołał że chce porozmawiać. I tak albo siedzę w ciszy, albo co kilka minut wysłuchuję jego narzekań albo zaczyna coś i od razu 'dobra, nie ważne' a po kolejnej chwili ciszy znów pretensje. Bo widzicie, obiadu dziś nie ugotowałam i pan hrabia sam musi sobie zrobić kolację. I od razu usłyszałam że najwyraźniej wychowywanie dzieci to choroba, i ja najwyraźniej sobie z tym nie radzę.