Blog: mordka

« Powrót do listy wpisów
« Poprzedni wpis Następny wpis »
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
mordka
mordka

Sytuacja w tramwaju.
Male dziecko cały czas płacze, a matka go nie uspokaja.
Jeden z pasażerów (starsza pani) mówi do dziecka, że źle się zachowuje, na co matka dziecka odpowiada:
- Proszę nie krzyczeć na moje dziecko, ono jest wychowywane bezstresowo!
Po pewnym czasie,gdy tramwaj staje na przystanku, wstaje z miejsca tzw 'Metal' (subkultura glany pieszczocha itd.), zbliżając się do drzwi, wyjął gumę do żucia z ust i przylepił temu niegrzecznemu dziecku na czoło. Po czym powiedział do matki:
- Proszę na mnie nie krzyczeć, zostałem wychowany bezstresowo.

ze strony http://wezsietato.pl/

Komentarze

@annan... dzieci sa rozne... i to tak bardzo, ze nawet jezeli masz wiecej niz jedno dziecko, to mozliwe, ze i one diametralnie sie roznie. Nie tylko pod wzgledem wygladu, ale rowniez reakcji na rozne sytuacje.

Nie bede sie wglebiac, dlaczego moja miala takie a nie inne reakcje... ale nie zawsze jest to kwestia zlego wychowania.

 

U nas w domu rowniez sa jasno postawione granice: to wolno a tego nie, dzieciaki wiedza, ze to rodzice ustalaja zasady itp.

 

Ale bywaja rozne sytuacje i czasem krzyk czy placz dziecka na ulicy jest po prostu... Tak jak dorosli tak i dzeci maja rozne temperametny itd. Natomiast reakcje ludzi, ktorzy widzac takie krzyczace dziecko jeszcze daja odczuc rodzicowi, ze jak to tak dziecka wychowac nie umie itp... sorry... swiadcza o totalnym debilizmie tychze osob...

 

Oczywiscie, ze tlumaczenie, tlumaczenie, tlumaczenie... ale nieraz przy dziecku zdarzy sie sytuacja, ktorej sie nie przewidzialo i ktora wywolala taka a nie inna reakcje... I co wtedy?

 

W domu mozna potem tlumaczyc, ale nie widze powodu, aby krzyczec na dziecko przy ludziach, zawstydzac je czy bic. Dziecko to tez czlowiek choc maly i tak samo zasluguje na szacunek... A od wychowywania jest dom...

 

I... ludziska uwielbiaja wyciagac pochopne wnioski bo tacy najmadrzejsi sa...  

"W domu mozna potem tlumaczyc, ale nie widze powodu, aby krzyczec na dziecko przy ludziach, zawstydzac je czy bic."

 

Dokładnie. I jak tak rozumiem wychowanie bezstresowe. Z miłością i szacunkiem. Bez bicia, krzyków, zawstydzania, upakarzania....bez bezsensownych kar, które nic nie wnoszą, a służą chyba tylko i wyłącznie rodzicom - żeby dać ujście swojej złości, czy innym frustracjom.

 

Wiem... dobrze mi mówić, bo teoretyzuję. Ale (wbrew pozorom) wiem, że nie wszystko jest różowe i nie raz napotkamy się na sytuacje trudne. Mam jednak nadzieję, że w naszych przekonaniach wytrwamy, bo bardzo wierzę, że są słuszne.

@annan, piszesz jakby były tylko dwie drogi: klapsy, albo wychowanie na łobuza. Znam dzieci, które nigdy nie zostały uderzone. Nie są łobuzami, uwierz. Klapsem krzywdy nie zrobisz? Fizycznie może nie... Klaps wychowawczy?? Haha! Nie wierzę...



I co do sytuacji tramwajowych. Ostatnio mój mąż był świadkiem takiej scenki: Mama z córką. Córka pyta kiedy wysiadają. Mama jej mówi "na następnym", po czym oczywiście jadą dalej, więc pytanie się powtarza. Mama znowu coś od niechcenia "że niedaleko" itd. W końcu dziecko zaczyna marudzić, na co siedząca na przeciwko kobieta zaczyna do dziecka mówić "jak będziesz niegrzeczna to ten pan cię zabierze". Na co matka nawet nie zareagowała.

Po pierwsze: jak widzę, jak rodzice zajmują się swoimi dziećmi to wcale się dzieckom nie dziwię, że są niegrzeczne. Po drugie: jakby jakaś obca osoba tak się odezwała do mojego syna, to normalnie dostałaby chyba w łeb! 

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
annan

lamandraga: tak ja sie z Toba zodze i napewno masz racje, chodzi po prostu o to że tak jak piszesz czasami po prostu nie zawstydzac dziecka i dac mu czas na wypłakanie sie chociażby na ulicy czy w sklepie. "I... ludziska uwielbiaja wyciagac pochopne wnioski bo tacy najmadrzejsi sa..." i własniej miej wiecej to chcialam powiedziec

aczkolwiek: nie nie to chciałam powiedzieć, ja może i nie powinnam sie wypowiadac bo swoich dzieci nie mam po prostu chodziło mi o obserwacj dzieci. Troszke je poznałam i wiem że moga się słuchac bo u cioci czy wujka wiedza ze nie mozna jak z mama czy tata. Ja nie krytykuje nikogo sposobu chowania bo nie mam do tego prawa. Co do klaspów to nie mowie że trzeba odrazu dawac klapsa, po prostu była jedna taka sytuacja gdzie widziałam jak tłumaczenia nie dawały efektu i wtedy był klaps. Z jednej storny popieram a z drugiej nnie pozniewaz sama nie wiem jak kiedys bede wychowywac swoje dzieci i mam nadzieje ze mimo wszystko nie bede musiał ich stosować. Po prostu starm sie tez zrozumieć tych co daja klapsy i tych co nie daja.