Najaktywniejsze:
Komentarze
2017-11-18 23:45
Daja. No właśnie mam i to ogromne. Najgorsze jest to, że zupełnie nie widzę siebie tak jak inni, że nie raz nie mogę na siebie patrzeć jak mam gorszy dzień, że zamalował abym sobie wszystko. To przykre wiem ;( ale walczę z niska samoocena, i uczę się lubić siebie. Są dni w które czuję się po prostu dobrze ze sobą, a są dni, w które bardzo źle.
DAJANKA a ty ile masz lat? Też pięknie i młodziutko wyglądasz.
2017-11-18 23:48
Wiesz Daja jak było mi głupio kiedy tu wstawiłam zdjęcie i dziewczyny się wkurzyły, że ja narzekam. Ja wiem jak to wygląda ;( najgorsze że każda z moich 4 sióstr tak ma, i to chyba idzie z dzieciństwa po tacie alkoholiku, że mamy niskie poczucie wartości, straszne kompleksy. Sama wiem jak zapewniam zawsze siostry jakie są piękne, mądre, a one wogole nie wierzą. To smutne ;( ale ja naprawdę pracuje nad sobą ;) i nad swoją głową :*
2017-11-18 23:51
Ps. Akurat córeczka moja cała po mężu hehe, wszyscy się śmieją,że nic nie podobna do mnie :p ty też masz śliczna córcie ;)
2017-11-19 00:00
2017-11-19 00:01
2017-11-19 00:17
2017-11-19 00:31
2017-11-19 00:36
Daja kochana. To chyba problem większości DDa czyli dorosłych dzieci alkoholików. :(( Wiesz co najgorsze w tym wszystkim? Mój tato pił do 15 roku życia mojego, przestał i zmienił się. Jednak zostało mi jedno z tego picia. Że jest bardzo nadpobudliwy. Ma często napady złości. Kiedy byłyśmy małe, byłyśmy bite, często rzucane po ścianach, awantury to była codzienność, oskarżanie o coś, jak nikogo bałam się ojca. Szybko nauczyłam się zwinnie kłamać. Kiedy tata przestał pić wydawało mi się, że wszystko jest dobrze. Tato przepraszał wielokrotnie za życie jakie nam zgotował. Jednak nigdy nie można z nim szczerze porozmawiać, powiedzieć co się myśli itp, bo jak się coś powie to może to wywołać awanturę, choć jest człowiekiem teraz wierzącym, modli się, i jest ogromna różnica w życiu jego, to jednak jego charakter mnie oddala od niego. Wiele rzeczy wyszło mi w dorosłości. O ile radziłam sobie jako dziecko, o tyle ostatnie lata wzmozyla mi się nerwica, trzymam rodziców na dystans, nie umiem już się otworzyć, widzę że moja rodzina choć mnie kocha jest źródłem dla mnie bolu i stanów nerwicowych, mama bardzo krzykliwa, przez tatę często chodzi jak lew ryczący, uważam że moja rodzina nie jest zdrowa i normalna. Taka k jakiej ja marzę. Ale starają się.
Nie umiem im powiedzieć że sobie nie radze z przeszłością, że mam nerwicę, że nie lubię siebie. Kiedy zaczynam o tym mówić, mama mówi, że jest do dupy, że zniszczyli nam życie, że mogłam mieć inną mamusie i tatusia i zaczyna się awantura.
Nie chcę też iść na terapię. Bo boje się ruszać pewnych rzeczy. Ostatnio zaczęłam właśnie rozmyślać i wracać zaczęły pewne wspomnienia, źle to na mnie wpływa.
Daja. Myślę, że musimy nauczyć się malutkimi kroczkami akceptować siebie, dzieci alkoholików mają coś takiego że na wszystko muszą zasłużyć, o wszystko się obwiniają i wciąż przepraszają. Nie wiem czy tak masz ja tak. I dużo robi moja psychika w akceptacji. Kiedy sobie nie umiem poradzić to wtedy nie lubię siebie, wydaje mi się że wszystko we mnie jest brzydkie, że co ci ludzie mówią, ja ładna?? A z drugiej storny, nie chce aby powierzchowność i to jak wygląda byla tak istotna, uporać muszę się z tym co w środku. Jestem wierząca, o to się modlę. I widzę że to ogromny problem, ale wierzę że się z tym uporać.
2017-11-19 00:39
2017-11-19 00:39
Daja. Już na koniec, ja znając siebie też wiem że niestety niskie poczucie wartości wywołały u mnie niepowodzenia w ciążach. Straty. Po każdej moja samoocena spadała niemal do zera. I coraz trudniej to odbudować. Nie wiem dlaczego tak jest, ale nie umialam sobie poradzić, czuć się kobieco.
Kochana. A ty byłaś na terapii? Tulę cię mocno mocno , tak mi przykro, nie raz myślę, jak to by było gdybysmh miały normalne dzieciństwo? Ja pewnie nie byłabym tak uczuciowa i wrażliwą jak jestem, ale też napewno byłabym silniejsza, wierzyłabym w swoje siły. Choć pozornie nie wyglądam na osobe wstydliwa i nie wierząca w siebie.