Najaktywniejsze:
Komentarze
2010-09-24 21:16
2010-09-25 08:49
A to nawet bez tańców jest :) Ślub i obiadek. Ale samochodu nie mamy, więc podróż pociągiem. Pewnie się skusimy, chociaż... moja mama mnie ostatnio trochę nastraszyła.
Parę osób już mi radziło, żebym się mamy spytała jak mnie rodziła. A ja nie chcę, bo wiem, że ona nie ma zbyt dobrych wspomnień. Ale ostatnio jakoś samo wyszło. Ja się urodziłam przed terminem... i na dodatek tak szybko poszło, że ledwo zdążyła dojechać do szpitala. A znając ją pojechała jak tylko zaczęły się jakiekolwiek skurcze.
Wiecie... myślałam, że będę taka wyluzowana... skurcze się zaczną, a ja sobie w domku spokojnie posiedzę, żeby nie za wcześnie na porodówkę trafić. A przez tą rozmowę będę panikować :/ Mama mówi, że wszystkie jej porody były szybkie. Siostrę to niemal na korytarzu urodziła jak czekała na salę...
2010-09-25 09:21
2010-09-25 09:44
2010-09-25 11:23
Myślicie że można odziedziczyć skłonność do szybkich porodów?? Ostatnio się nad tym własnie zastanawiałam...
Rozmawialam z mamą i stwierdziła że nie muszę się obawiac że poród będzie długi, ponieważ moja babcia, mama, siostra urodziły wręcz błyskawicznie i porody nie byly trudne. Wcale mnie to nie uspokoiło, wręcz jestem przerazona ze nie dojadę do szpitala ( mam 20km).
Moja siostra była juz 2 dni po terminie,więc zatrzymali ją w szpitalu, dodam że na jej szczęście. Wody jej nie odeszły, zaczęły się delikatne skurcze, potem coraz silniejsze a cala akcja trwala 30 minut :O. Na 100% nie zdążyłaby dojechać :/.
Więc uczulam wszystkich w rodzinie że jak tylko będzie taka mozliwość to zabunkruję sie wcześniej w szpitalu i nikt mnie stamtąd nie ruszy aż urodzę :P
@ dawidek ja równiez trzymam kciuki :*
2010-09-25 13:33
Myślę, że coś w tym jest. Ja co prawda bardziej mam ochotę zabunkrować się w domu :D
Do szpitala mamy 14 km. Przez korki...
2010-09-25 13:56
2010-09-25 20:09
2010-09-27 10:57
2010-09-27 13:39
Ja tez mam problemy ze spaniem :( wstaję co chwilę do kibelka, napić się i tak w kółko. Rano jak wstaję to jestem zmęczona jak nie wiem...
Byłam dziś rano na wizycie, byłam tak zmęczona kolejną kiepską nocą że nawet mi się rozmawiać z lekarką nie chciało, przytakiwałam tylko, myslałam że zasnę jak mnie do ktg podłączyła. A to przecież ważna wizyta bo 36tc, a z mojej strony zero pytań.Na dodatek anemia ( na koniec się przyplątala :/) i kiepska waga. Średnio co comiesieczną wizytę przybywało mi 2 kg, a teraz zaledwie troszkę ponad pół kilograma. Masakra.
Dzidź ze mnie chyba wszystko wybiera bo waży ponad 2,5 kg. Ostatni miesiąc przed nami a ja już zmęczona ciążą, stresem z nią związanym itp. Boje się że jak się Mały urodzi na nic nie będę miała sił, a przecież będę mu najbardziej wtedy potrzebna...:(