Najaktywniejsze:

Komentarze

Nigdy nie zapomnę tego co przeszłam...Stąd odradzam Wojewódzki Szpital Zespolony w Kielcach - Kielce , Grunwaldzka 45...uciekać jak najdalej...
  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
katita

U mnie juz po wszystkim,mam wrazenie ze to sie stalo tak dawno a to dopiero 2 tyg.

Fizycznie czuje sie dobrze a psychicznie hmmm raz tak raz tak,a myslalam ze jestem taka twarda...poprostu zawalil mi sie swiat i wszystkie Nasze plany legly w gruzach a po raz pierwszy czulam ze moje zycie ma jakis sens i Ona byla dla Nas tak wazna...

Teraz staramy sie odbudowac ten swiat ...

Ja mam podobne doswiadczenia, jak natallja. Poronilam w Niemczech. Pamietam, ze jak lekarka robiac USG nie mogla znalesc oznak zycia naszego synka, poplakalam sie, nie moglam uwierzyc w to, co sie stalo. Lekarka powiedziala, ze mam sie nie wstydzic lez, bo przeciez to malenstwo to maly czlowieczek.

Pozwolono mi pojechac do domu na noc, zebym mogla sie zebrac w sobie. Na drugi dzien mialam pojechac na wywolywanie porodu.

Tak sie zlozylo, ze nie bylo to potrzebne, bo w trakcie, jak sie meldowalam do szpitala, dostalam krwotoku, a probujac sie rozebrac w swoim pokoju, nagle zaczelam rodzic. Pochylilam sie, zeby zdjac buty i urodzilam synka prosto do spodni.

Zawolalam lekarke, ktora bardzo ostroznie, zeby nie uszkodzic cialka mojego synka, zdjela mi spodnie i majtki, rozcinajac je ostroznie nozyczkami, tak aby mozna bylo wyjac malenstwo nie uszkadzajac go. Potem polozyly jego cialko w specjalnym pojemniczku.

Lekarka pytala sie, czy chce zobaczyc malenstwo i radzila, zeby je zobaczyla, bo to przeciez moje dziecko, maly czlowieczek.

Trzymalam go przy sobie i plakalam.

Dostalam osobny pokoj tylko dla siebie, ze swoim lozkiem, stolikiem, fotelami dla odwiedzajacych, szafka przy lozku i szafa oraz wlasna lazienka.

Co chwila wybuchalam placzem, nie wyobrazam sobie, zeby ktos musial mnie w tym stanie ogladac.

Lekarka zapytala sie, czy nie chcielibysmy miec fotgrafii naszego synka.

Zrobili nam i pieknie oprawili w ramke. Taka fotke dostalismy.

Jak tam lezalam przyszedl do mnie pozniej pastor - psycholog, ktory byl po to, aby mnie pocieszyc i aby, jezeli tego zechce, zorganizowac pogrzeb. Chcialam sama zajac sie pogrzebem, tzn. maz sie tym zajal, ale mimo wszystko wiedzialam, ze nie bylam z tym sama. 

Ano wlasnie. Mialam lyzeczkowanie, bo lozysko samo nie odeszlo. Lyzeczkowanie mialam pod narkoza. Polozylam sie i obudzilam, jak bylo juz po wszystkim.

 

heh...udało się...ostatnim razem prawie 6 miesiecy sie staralismy,a teraz...za pierwszym razem się udało...oczywiście porobiłam wiele badań...lekarz ocenił że jestem zdrowa jak qń:) ale... strasznie się boję...Jak tu wytrzymać do poniedziałku...
Ja poroniłam w 8 tygodniu i jest to dla nas ogromny cios. Bardzo dług staralismy się, to było najpiękniejszym prezentem jaki mogliśmy dostac od losu...niestety serduszko naszego aniolka biło za wolno, prawdopodobie w niedzielę przestało bić. Wczoraj miałam łyżeczkowanie... dzis wróciłam ''sam'' do domu
lella wiem kochana co czujesz...

Napisała to do mnie moja siosrzyczka, jest mi trudno teraz, boli mnie wszystko, ale jak to czytam jest mi troszeczke łatwiej. Może i wam mamusie aniłków pomoże...

..." Twoje dzieciątko jest teraz takim malutkim, słodziutkim aniołkiem w niebie,

dzięki tobie mógł pofrunąć do Pana Boga, bo do teraz był uwięziony na ziemi,

brakowało mu paru bić serca by skrzydełka mu urosły.

Teraz patrzy napewno na Ciebie i dziękuje Ci, że mu to umożliwiłaś,

pomimo tego bólu który po nim pozostał..." 

  • żądna wiedzy
  • pomocna
  • aktywistka
  • blogerka
  • dokumentalistka
  • doświadczona
kajkapol

i ja do Was Aniolkowe Mamusie dolanczam

Pawelek-moj Aniolek 20maja 37tc [*]

mam już 2 aniołki...nie wiem czy tym razem się pozbieram...czy zacznę myśleć o kolejnym dziecku...na chwilę obecną jestem załamana...